Layla wpatrywała się bezwiednie w szklany budynek Wayne Tower, który mieścił się na przeciwko jej firmy. Dopiero po chwili dotarło do niej, że zastanawiała się na którym piętrze i w którym gabinecie znajdywał się Arthur. Powiedział jej, że pracuje w administracji, Layla nie znała jednak rozkładu biurowca burmistrza Gotham.
- Hej, hej, hej ! - rozmyślanie dziewczyny przerwał głos koleżanki, która wpadła niczym burza do gabinetu i rozsiadła się na sofie - Słyszałaś już może o corocznym bankiecie Camden Company ?
- Bankiecie? Nie, nie słyszałam... - odpowiedziała jej zdziwiona i przeniosła wzrok na znajomą, która podniosła się by poprawić spódnicę i kontynuowała:
- To Finn nic ci nie mówił?
- Wiesz, nie mieliśmy ostatnio okazji porozmawiać... - Layla poczuła, że oblewa się purpurą.
- W każdym razie w piątek będzie bankiet, wyobraź sobie w Hiltonie ! W tej głównej sali gdzie kręcili Pretty Woman ! - koleżanka nie kryła podniecenia.
- Yhym, rozumiem - głos Layli nie podzielał entuzjazmu dziewczyny - I co to za bankiet?
- Dobroczynny ! Finn postanowił przeznaczyć pieniądze na dom dziecka ! To piękne prawda?
- Zastanawia mnie tylko, czyje pieniądze... - odparła z przekąsem.
- Oh Layla...Bilety będą płatne po 50 dolców. Pan Finn cały zysk przeznaczy na dzieci ! Oczywiście obecność jest obowiązkowa ! Nie wiem jak ty, ale ja już szykuję kieckę... Ma być bardzo wytwornie. Dress code - galowa elegancja !
- To nie jest fajne, że Finn bez mojej zgody dysponuje moim prywatnym czasem... Ale jeśli to na dom dziecka, to nie mogę odmówić - odpowiedziała cicho, patrząc na biurowiec obok - A czy można przyjść z osobą towarzyszącą?
- Chyba nie... Tylko osoby z firmy. Idę do Meghan też jej powiedzieć - powiedziała, wychodząc z gabinetu i zostawiając Laylę z własnymi myślami.
Dzień bardzo się dłużył, dziewczyna chciała jeszcze wrócić do domu i odświeżyć się przed spotkaniem z Arthurem, więc równo o 16 opuściła budynek Camden Tower.
Nie chciała wyglądać na taką, której za bardzo zależy. Dopiero poznała tego mężczyznę i nie zamierzała wykładać na wierzch wszystkich kart, choć dotychczas udawało jej się to ze średnim skutkiem. Jej wybór padł więc na eleganckie spodnie i jedwabną bluzkę z półgolfem, ponieważ nie chciała pokazywać zbyt wiele ciała. A poza tym, było to spotkanie w klubie Pogo's, gdzie ludzie zwykle przychodzili na piwo i stand up, a więc zbytnie strojenie się nie było wskazane.
Punktualnie o godzinie 18 ktoś nacisnął dzwonek do drzwi i Layla z bijącym sercem nacisnęła klamkę.
- Cześć - wydusiła, widząc, że Arthur trzyma w ręku bukiet białych róż.
- Cześć. To dla ciebie - powiedział, wręczając kwiaty i całując ją w policzek.
- Dziękuję... Są piękne - odpowiedziała, wąchając je - Może wejdziesz na chwilę? Wstawię je do wazonu... - dziewczyna była wyraźnie skrępowana.
Nigdy nie lubiła tego typu wydarzeń. Pierwsze randki ją przerażały. Jednocześnie miała wciąż w myślach wydarzenia z dnia poprzedniego, gdy się całowali. Wkładając kwiaty do wazonu, zaczęła się zastanawiać, kiedy były najlepszy moment, aby znowu to zrobić. A może nie powinna tego powtarzać i jedyną słuszną opcją było zwalenie wczorajszego zachowania na karb stresu i wypitego piwa? Problem w tym, że bardzo chciała to powtórzyć, a myśl, że ten Arthur był w jej mieszkaniu, niesamowicie ją elektryzowała.
- Ładnie się urządziłaś - Arthur przerwał ciszę, wskazując na salon.
- Dziękuję... Mieszkanie wynajmuje mi firma...
- Tak wiem, mówiłaś wczoraj - odparł, śmiejąc się, co dziewczyna odwzajemniła, jednak śmiech mężczyzny nie ucichł, po kilku sekundach nabierając intensywności.
Arthur złapał się za szyję, chcąc się uspokoić, jednocześnie drugą dłonią próbując zatamować atak. Było widać, że ta sytuacja bardzo go krępuje. Layla chcąc dodać mu otuchy, podeszła do niego blisko i położyła dłoń na jego ramieniu.
- Już dobrze - zaczęła, uspokajającym tonem - Na prawdę, nie musisz się tego wstydzić... - mówiła, gładząc go po dłoni.
- P-przepraszam... - wydusił przez śmiech, wciąż próbując się opanować.
Dziewczyna przybliżyła się, obejmując go. Nie chciała by się wstydził. Choroba nie była jego winą. Przede wszystkim pragnęła, by czuł się przy niej komfortowo. Arthur powoli zaczął się uspokajać, aż w końcu po dłuższej chwili jego śmiech całkiem ustał. Mimo to Layla wciąż stała przytulając się do niego, tak że ich ciała stykały się ze sobą. Mężczyzna spojrzał na nią, jednocześnie kładąc dłoń na tyle głowy, tak by pogładzić jej włosy i wyszeptał:
- Dziękuję ci...
- Za co? - spojrzała na niego pytająco.
- Za to, że jesteś i że nie uciekłaś, gdy okazało się, że choruję... - wyszeptał.
Dziewczyna przybliżyła do niego swoją twarz, tak że ich usta złączyły się w pocałunku.
- Już mówiłam. Nie przeszkadza mi to. I chcę, byś czuł się komfortowo w moim towarzystwie.
- Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy - wyszeptał, trzymając ją w objęciach i całując.
- Idziemy do Pogo's ? - Layla przerwała ciszę, gdy już się od siebie oderwali.
- Mhm, myślę że tak - odpowiedział, uśmiechając się lekko - To nie daleko, dwie przecznice stąd, możemy iść pieszo jeśli masz ochotę.
Występ komika - Juliana Forresa, który słynął z żartów o swoim małżeństwie z wieloletnim stażem bardzo im się spodobał. Layla postanowiła nie przesadzać z alkoholem, zwłaszcza że Arthur siedział cały wieczór przy jednym piwie, którego nie dopił nawet do połowy. Dziewczyna zwróciła uwagę, że mężczyzna co jakiś czas wyciągał zza pazuchy zeszyt i coś w nim skrupulatnie notował, jednak nie chcąc wydać się ciekawską, nie zaglądała na treść którą zapisywał.
- I jak ci się podobało? - spytał Arthur po skończonym programie.
- Bardzo - zachichotała Layla - dotychczas nie byłam na stand-upie. A właśnie, jak tam twój program? - spytała, przypominając sobie, że opowiadał jej o swoim największym marzeniu czyli zostaniu komikiem.
- Cały czas piszę. Ale podobno jest dobry.
- To musisz mi kiedyś go zaprezentować - odpowiedziała z uśmiechem.
- Bardzo chętnie.
- Czy dziś też zapisywałeś w tym notesie rzeczy do programu?
- Mhm, zawsze jak mnie najdzie natchnienie, dopisuję uwagi. Dlatego noszę ten zeszyt zawsze przy sobie.
- Odprowadziłbyś mnie do domu? - spytała, patrząc na niego i bijąc się w myślach czy powinna go zaprosić do siebie.
Wiedziała, czym się to skończy. I chciała tego. Arthur jej się podobał. I to bardzo. Ale z drugiej strony, nie chciała robić tego za szybko. Cholerna zasada trzech randek...
- Oczywiście - odpowiedział uśmiechając się.
CZYTASZ
Joker 2019 - Arthur Fleck - Fanfiction - Joaquin Phoenix
Fanfiction"Arthur... Czemu milczysz? Czy chodzi o tych trzech facetów w metrze ? - dziewczyna spojrzała na niego lekko nieobecnym wzrokiem - nie czuj winy. Byli okropni, wiesz o tym - zaczęła, zbliżając do niego swoją twarz, tak, że dzieliły ich jedynie milim...