Część 14

182 10 0
                                    


Noc była wyjątkowo ciepła, lekki wiatr delikatnie owiewał twarz dziewczyny, przynosząc ulgę jej rozpalonym policzkom.
Nie wiedziała co mogłaby w tej chwili powiedzieć. Jej serce waliło jak oszalałe, zupełnie tak jakby chciało się wyrwać z klatki piersiowej.

- Dobrze, że cię spotkałem - Arthur przerwał niezręczną ciszę - w tej okolicy nie warto samemu spacerować po zmroku.

- Lubię tutejszy park. Ale masz rację, lepiej nie kusić losu nocnymi spacerami... Zasiedziałam się wśród drzew. Musiałam sobie przemyśleć kilka rzeczy - dziewczyna odparła, bawiąc się puklem swoich włosów.

Arthur widząc to, uśmiechnął się w duchu. Gdy Layla zdała sobie sprawę co robi, jej twarz kolejny raz tego wieczora oblała się rumieńcem.

"Co ty wyczyniasz... Poważnie bawisz się kosmykiem włosów patrząc na niego... Jak jakaś nastolatka...?" - skarciła się momentalnie w duchu, wiedząc, że ten gest oznacza, że towarzyszący mężczyzna jej się podoba.

Arthur uśmiechnął się i stanął, by ogarnąć jej niesforny kosmyk za ucho. Ten gest, bliskość i wyczuwalny zapach jego skóry sprawiły, że serce Layli kolejny raz zabiło mocniej.

Mężczyzna zbliżył do niej twarz, ośmielony poprzednim pocałunkiem. Ich usta kolejny raz zetknęły się w miłosnej pieszczocie.
To było silniejsze od nich. Nie potrafili się powstrzymać.

- Przepraszam... - wydusiła niepewnie Layla, patrząc na Arthura i odsuwając się od niego - Nie powinnam... Nie w tych okolicznościach... Po prostu... Przy tobie tracę kontrolę.

Mężczyzna uśmiechnął się do niej i odparł:

- Nie martw się, nie przeszkadza mi to.

- Odprowadzisz mnie do domu? Mieszkam dwie przecznice stąd... Ten dzisiejszy dzień... Sama nie wiem, ale trochę za dużo się stało. Mam wrażenie, że to wszystko nie dzieje się na prawdę.

 Mam wrażenie, że to wszystko nie dzieje się na prawdę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Odprowadzę, oczywiście. Tak jak już mówiłem, w tej okolicy nie powinnaś chodzić sama po zmroku - odparł Arthur.

- Zwłaszcza po tym co stało się w metrze... Muszę odpocząć... Głowa pęka mi od nadmiaru wrażeń - Layla spojrzała na towarzyszącego jej mężczyznę i uśmiechnęła się blado.

Nie była pewna co czuje i co właściwie się stało. Właśnie dowiedziała się o śmierci kuzyna. Ktoś w masce, zabił go na stacji metra. Prawie natknęła się na jego zwłoki. Może gdyby była w tamtym miejscu kilka minut wcześniej to spotkałby ją taki sam los. Tymczasem ona wcale nie myślała o kuzynie, ani o grożącym jej niebezpieczeństwie, którego być może uniknęła przez dziwne zrządzenie losu.
Jej myśli były wypełnione Arthurem. Tajemniczym mężczyzną z metra, o którym nie potrafiła zapomnieć. Wreszcie poznała jego imię. Pocałowali się...
Czy on nie pomyśli, że ma jakieś problemy psychiczne? Bo to chyba nie było normalnie. Chyba nie tak zachowałaby się całkowicie zdrowa na umyśle osoba, po uzyskaniu informacji, że jej kuzyn nie żyje.

- O czym myślisz? - gonitwę w głowie dziewczyny przerwało pytanie Arthura.

- Przepraszam... Po prostu to wszystko trochę mnie przytłoczyło. Może to dziwne - odpowiedziała stając i wpatrując się w oczy mężczyzny -Ale nie czuję żalu, strachu, złości... Nie czuję niczego w związku z tym że on nie żyje... - mówiąc to zakryła twarz dłonią i spojrzała niepewnie na Arthura, tak jakby wstydziła się swoich słów.

Mężczyzna jednak nie pomyślał, że to dziwne. Czuł dokładnie to samo. Godzinę temu zabił trzech chłopaków z Wall Streey. W tym przyszywanego kuzyna i jednocześnie niedoszłego męża Layli. I w związku z tym nie czuł nic. Zupełnie nic. Ani strachu, ani żalu.
Jedyne co czuł, to przyspieszone bicie serca na widok towarzyszącej mu dziewczyny. I to, że chciał ją pocałować.

- Nie martw się - powiedział, łapiąc ją za dłoń - Mówiłaś, że był złym człowiekiem. Że go nienawidziłaś. Nikt nie każde ci teraz odczuwać żałoby. Widocznie tak miało być - odparł, przybliżając do niej twarz i składając na jej ustach pocałunek.

Wciąż jeszcze nie był pewien w stu procentach, czy i tym razem jego umysł nie płata mu figli. Czy to nie jest senne marzenie lub wizualizacja chorego umysłu. Jednak   z każdą chwilą nabierał coraz więcej pewności. Całował tę dziewczynę. Dziewczynę, której imienia dotychczas nie znał. Dziewczynę, o której nie potrafił przestać myśleć. Nie chciał przestać myśleć. A ona odwzajemniała ten pocałunek.

Joker 2019 - Arthur Fleck - Fanfiction - Joaquin PhoenixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz