- Cześć wszystkim - Arthur przywitał się ze współpracownikami, wbiegając zdyszany do firmy.
Przy lustrach stało już trzech mężczyzn, którzy malowali swoje twarze.
- Spóźnienie. Trzecie w tym miesiącu. Jakie masz tym razem wytłumaczenie Fleck ? - dał się słyszeć głos szefa. Arthur nie darzył go sympatią.
- Wyrobię się na czas z makijażem - odpowiedział mężczyzna, wyciągając z szafki torbę z farbami.
- No ja myślę. Ten klient nienawidzi niepunktualności - odparł szef, wychodząc do swojego gabinetu i trzaskając za sobą drzwiami.
Arthur usiadł przed lustrem i zaczął sobie nakładać białą farbę na twarz. Ta praca nie sprawiała mu wielkiej przyjemności, ale udawał przed sobą, że ją lubi. Że to tylko krótki epizod. Praktyka przed tym, aż zostanie znanym i cenionym komikiem. Każdy komik najpierw robił coś żenującego. Coś uwłaczającego. By stać się kimś wielkim. By nabrać doświadczenia.
Nagle mężczyzna poczuł ból w pięściach i zdał sobie sprawę, że cały czas boleśnie je zaciska, prawie wbijając paznokcie w skórę.
"Kurwa, kogo ja chcę oszukać" - powiedział do siebie w myślach. "Nienawidzę tej roboty, szef mnie wkurwia, szczerze to najchętniej bym mu przywalił..." - jego puls gwałtownie przyspieszył, wstał od lustra i podszedł do szafy by wyjąć buty. Były ciężkie i trochę za małe, przez co uciskały go niemiłosiernie. Zaczął wyładowywać złość na materiale z których było zrobione obuwie, jednak twarda, bawola skóra nie chciała się łatwo poddać.
"A przecież chodzi tylko o to by ktoś wreszcie mnie wysłuchał i ze mną porozmawiał. Tak po prostu, jak człowiek. Tak... matka ze mną rozmawia. Tylko, że to nie to samo. Ona wciąż widzi we mnie małego chłopca. Terapeutka ma mnie w dupie, nawet nie pamięta jak mam na imię. Kurwa... Zawsze patrzy na kartę, żeby odczytać moje nazwisko, bo nie może go zapamiętać, a przychodzę tam od 3 lat! I tylko zadaje te bezsensowne pytania, typu >>Jak ci minął dzień, jak tam w pracy, czy miałeś dziś negatywne myśli?<< Bla bla bla !" - mężczyzna kontynuował swój wewnętrzny monolog, wyobrażając sobie głos terapeutki, która wypowiadała te słowa.
Po chwili wrócił do lustra by skończyć makijaż. Malując niebieskie trójkąty nad powiekami, poczuł jak z jego oka spływa łza. Nagle poczuł się bezsilny i samotny, co dodatkowo go dobiło. Chwycił kciukami kąciki ust, by ułożyć je w uśmiechu, który w tym momencie wyglądał bardziej jak krzywy grymas Picassa. I wtedy w jego wyobraźni pojawił się obraz z rana. Scena w pociągu. I twarz dziewczyny z brązowymi włosami. Dziewczyny, która patrzyła na niego... Sam nie wiedział jak. Ale nie tak jak każdy. Nie z obrzydzeniem. Ona jedyna go dostrzegała. Widziała w nim kogoś innego, niż dziwaka z Gotham, który wybuchał niekontrolowanym śmiechem.
Przymknął oczy, wyobrażając sobie jej twarz i długie brązowe włosy. Jako, że miał dobrą pamięć do szczegółów, zaczął w myślach analizować każdy szczegół wyglądu dziewczyny - jej długi, beżowy płaszcz z wełny, który musiał być miękki w dotyku. Jej buty na niskim obcasie - eleganckie, aczkolwiek wygodne. I jej teczkę w której trzymała dokumenty - musiała więc pracować w jednej z tych firm w Camden Town lub na Wall Street. Zaczął zastanawiać się jak może brzmieć jej głos, jednocześnie kończąc przygotowania do pracy. Po 15 minutach był gotowy. Buty co prawda nadal go uwierały i nie pozwalały za szybko biegać, ale pocieszał się w myślach, że jego praca polegała na staniu z bannerem, a nie zawodach sportowych, więc nie powinien nabawić się odcisków.
- Masz szczęście Fleck, że się wyrobiłeś. Bierz transparent i do roboty ! - szef rzucił na odchodne, wręczając mu banner z napisem "Wszystko musi zniknąć ! Ostateczna wyprzedaż".
CZYTASZ
Joker 2019 - Arthur Fleck - Fanfiction - Joaquin Phoenix
Fanfiction"Arthur... Czemu milczysz? Czy chodzi o tych trzech facetów w metrze ? - dziewczyna spojrzała na niego lekko nieobecnym wzrokiem - nie czuj winy. Byli okropni, wiesz o tym - zaczęła, zbliżając do niego swoją twarz, tak, że dzieliły ich jedynie milim...