Layla upiła łyk piwa rozglądając się po lokalu. "Wyszedł... śmiejąc się" - jej myśli gnały niczym rozpędzony pociąg - "Ale chyba zaraz wróci... widziałam przecież jak w metrze też nie mógł przestać się śmiać... I wyjął tą karteczkę z informacją, że cierpi na jakąś chorobę...".
Minęło jednak kilka minut i Arthur Fleck nie pojawił się w drzwiach pubu. Dziewczyna wstała zza stołu, postanawiając go poszukać. Gdy wyszła na dwór, chłodny wiatr owiał jej twarz. Z oddali nadal pobłyskiwały czerwono - niebieskie światła policyjnych syren. Pewnie śledczy badali ślady na miejscu zbrodni, jednak myśli dziewczyny nie były już zainteresowane kuzynem, który został przed chwilą zamordowany na pobliskiej stacji metra. Layla była skupiona na kimś innym. Na Arthurze.
Ten mężczyzna przyciągał ją z niesamowitą intensywnością. Z jednej strony niedostępny, dziwny, enigmatyczny. A z drugiej... Ddy tylko przypominała sobie jego twarz, włosy, kolor oczu, to czuła dziwne dreszcze. Nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, ponieważ nigdy dotąd jej to nie spotkało. Ale właśnie teraz przeżywała coś na ten kształt. Jakieś niesamowite przyciąganie, ekscytację na samą myśl o nim... Jakby narkotyczny trans.
- Arthur? - dostrzegła go siedzącego na schodku przed pubem.
Mężczyzna wciąż się śmiał. Nie był to jednak wesoły chichot, lecz dźwięk wypełniony bólem, smutkiem i wstydem.
- Arthur ? - dziewczyna podeszła do niego bliżej, a że nie reagował, wciąż cicho się śmiejąc, usiadła obok niego, obrzucając do spojrzeniem przepełnionym współczuciem.
- Przepraszam cię... - wydusił w końcu, gdy śmiech nieco zelżał - Jestem chory...
- Tak, wiem... Wtedy w metrze... - zaczęła, wciąż mu się przyglądając.
- Wtedy też miałem atak. Nie kontroluję tego... - wydusił, łapiąc się za twarz, tak jakby chciał wydrzeć z siebie ten śmiech.
- To nie twoja wina... Nie musisz się tego wstydzić - powiedziała Layla, zbliżając się do niego i kładąc mu dłoń na ramieniu.
Nie chciała by się jej krępował. Przecież już wcześniej widziała jego atak. Wiedziała, że jest chory. To nie była dla niej jednak żadna przeszkoda.
Arthur, czując jej dłoń na swym ramieniu, spojrzał na nią, z początku lekko zdziwiony.
- Jak się mam nie wstydzić, skoro każdy uważa mnie za wariata. I w sumie się nie dziwię... Wybucham śmiechem w najgorszych możliwych momentach. I nie mogę tego w żaden sposób powstrzymać. Na przykład teraz, rozmawiając o śmierci twojego kuzyna... - zaczął poważnym tonem.
Dziewczyna spostrzegła, że jest zdenerwowany i speszony.
- Ja nie uważam cię za wariata - powiedziała - I twoja choroba mi nie przeszkadza - dodała z mocą, zbliżając do niego swoją twarz.
Jej serce zabiło niespokojnie. Umysł podpowiadał jej, że chyba nie jest to najlepszy moment na romantyczne uniesienia. Ale nie potrafiła się opanować. Nie chciała się opanować. Był tak blisko.
Arthur spojrzał na nią z początku lekko zdziwiony, jednak dziewczyna wciąż trzymała rękę na jego ramieniu. Po chwili wyciągnął dłoń, gładząc jej delikatną twarz.
Dziewczyna nie odsunęła się czując tę pieszczotę na swym policzku. Wręcz przeciwnie, przymknęła oczy i zbliżyła się tak, że ich usta połączyły się w pocałunku.
Jego twarz okraszona dwudniowym zarostem przyjemnie podrapała jej policzek. Pachniał cudownie, męsko. Nie chciała się od niego odrywać. Jej dłoń błądziła po jego włosach. Gdy w końcu się od siebie oderwali, nasyceni pocałunkiem, mężczyzna uśmiechnął się do niej, wciąż gładząc jej policzek i bawiąc się kosmykiem włosów, który opadał na czoło dziewczyny.
- Masz ochotę się przejść? - spytała nagle.
Jej umysł buzował od nadmiaru myśli. Z jednej strony chciała desperacko spędzić z nim noc. Nasycić się nim jeszcze bardziej. Czuła się przy nim spełniona i... Bezpieczna. Co było nieoczywiste, gdyż znała go bardzo krótko. Z drugiej strony nie chciała by miał o niej złe zdanie. Kobiety nie powinny zapraszać mężczyzn na noc na pierwszej randce. I czy to w ogóle była randka? Nie była pewna.
- Chętnie - odpowiedział Arthur, uśmiechając się do niej.
Dziewczyna zauważyła, że nie był to grymas wypełniony bólem, lecz prawdziwy szczery uśmiech.
CZYTASZ
Joker 2019 - Arthur Fleck - Fanfiction - Joaquin Phoenix
Fanfiction"Arthur... Czemu milczysz? Czy chodzi o tych trzech facetów w metrze ? - dziewczyna spojrzała na niego lekko nieobecnym wzrokiem - nie czuj winy. Byli okropni, wiesz o tym - zaczęła, zbliżając do niego swoją twarz, tak, że dzieliły ich jedynie milim...