Dzień w pracy dłużył się niemiłosiernie, Layla spoglądała na tabelki w dokumentach, sprawdzając poprawność danych. Jej zadaniem była kontrola kontraktów, więc każdy nawet najmniejszy błąd mógł być katastrofalny w skutkach.
- Laylo... - jej pracę przerwało delikatne pukanie w półotwarte drzwi gabinetu.
Kobieta na głos, który usłyszała od razu poczuła się nieswojo. W biurowcu zostało tylko kilku maruderów, lubiących nocną pracę. Zbliżała się 21 i nawet sprzątaczki opuściły już budynek.
- Słucham... - odpowiedziała, nie odwracając wzroku od dokumentów i modląc się w duchu by jej szef odpuścił.
- Znowu nadgodziny ? - mężczyzna nie poczuł jednak jej niechęci i wszedł do gabinetu, by po chwili usadowić się na jej biurku.
- Tak... ale zaraz wychodzę... Jeszcze tylko skończę ten raport - odpowiedziała, poprawiając na nosie okulary. Miała ochotę zniknąć. Podświadomie czuła, że stanie się coś złego.
- Może nie musisz tego kończyć dzisiaj - jej szef nachylił się nad teczką z dokumentami i zabrał ją nagle z biurka.
- Nie skończyłam jeszcze raportu! - Layla pisnęła, patrząc na niego z przerażeniem.
Skończenie pracy nie był jednak dla niej najważniejsze. Przede wszystkim chciała by szef zostawił ją w spokoju.
- Spokojnie... - odparł mężczyzna, nachylając się nad nią niebezpiecznie blisko - Raport nie ucieknie. Powiem Lucy by go za ciebie dokończyła... Kiedy ty będziesz spędzała upojne popołudnie ze mną... - dodał, kładąc swoją dłoń na jej policzku.
Layla czując jego mokrą dłoń odskoczyła jak oparzona i instynktownie zasłoniła się ramionami.
- Co ty?! - krzyknął szef, najwyraźniej się tego nie spodziewając.
- Daj mi spokój ! - krzyknęła, wybiegając z gabinetu i modląc się by nie szedł za nią.
Po chwili dopadła do drzwi windy i kilka razy nacisnęła przycisk. Na szczęście szef nie szedł za nią.
Kiedy tylko winda z dźwięcznym piknięciem dotarła na 24 piętro, kobieta wbiegła do niej, mając gonitwę myśli.
Nie chciała już znosić tych upokorzeń. Postanowiła, że złoży wypowiedzenie.
Wychodząc z biurowca, jej twarz owiał chłodny wiatr. Nie miała na sobie płaszcza, bo zostawiła go w gabinecie, po tym jak w pośpiechu opuściła go uciekając przed szefem. W pobliżu nie było też żadnej taksówki, musiała więc iść na stację metra, aby dostać się do swojego oddalonego o kilka dzielnic mieszkania.Zdjęła szpilki i na boso poszła w kierunku śmierdzącego korytarza prowadzącego na stację. Czuła się nieswojo, obawiając się, że szef seksista to nie jest najgorsza rzecz która mogła jej się przytrafić tego wieczora. Szła szybko brudnym, ciemnym korytarzem wyłożonym beżowymi kafelkami, które lata temu straciły swoje barwy.
- Panienka sypnie groszem... Na piwo! - nagle usłyszała szept mężczyzny, który siedział skulony pod ścianą.
- Przepraszam... Spieszę się, pociąg mi ucieknie ! - odpowiedziała, przyspieszając w kierunku światła na końcu tunelu.
Gdy tylko wypadła na słabo oświetlony, obskurny peron, od razu udała się do poczekalni, mając nadzieję, że pociąg niedługo nadjedzie. Czuła się zagrożona, bowiem nie często bywała na stacjach metra o tak późnych godzinach, zwykle korzystając z taksówek. Takie Gotham przerażało ją, jednocześnie w dziwy sposób fascynując.
Rozejrzała się studiując wymalowane sprayem napisy na ścianach poczekalni. Zwykle nie zwracała na nie uwagi, będąc skupiona na swoich myślach. Teraz, wieczorem przez stan zagrożenia, jej zmysły wyostrzyły się. Pociąg w końcu nadjechał i Layla usiadła na twardej ławce w przedziale, przyglądając się obrazowi który przesuwał się za oknem.
Nagle przypomniała sobie scenę z rana. W jej wspomnieniach pojawił się mężczyzna, który nie mógł powstrzymać śmiechu. Zobaczyła jego twarz, jego włosy... Usłyszała jego głos. Jej wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Zdała sobie sprawę, że chciałaby zobaczyć go jeszcze raz.
CZYTASZ
Joker 2019 - Arthur Fleck - Fanfiction - Joaquin Phoenix
Fiksi Penggemar"Arthur... Czemu milczysz? Czy chodzi o tych trzech facetów w metrze ? - dziewczyna spojrzała na niego lekko nieobecnym wzrokiem - nie czuj winy. Byli okropni, wiesz o tym - zaczęła, zbliżając do niego swoją twarz, tak, że dzieliły ich jedynie milim...