Ponownie wpadam w pułapkę,
Ciemną, pozbawioną światła.
Słyszę szalone, głodne ryki
Rozwścieczonych bestii.Cofam się beyślnie,
W żyłach kołuje jadowity strach.
Uderzam plecami o skałę,
Twardą, lśniącą, groźną.Czyżbym była w półśnie?
Nie ma gdzie uciec,
Okrążają mnie wielkie,
Usiane złotem cielska.Zbliżają się w półkolu.
Groźnie klapią paszczami,
Obnażają swe ostre kły
I łypią ślepiami wrogo.Lwy krążą w ciszy,
Niecierpliwią się.
Ze.świstem drapią skałę,
Pokiwują ciężkimi łbami.Wtem ryczą, rzucają się
Do mego gardła, szarpią,
Wiją się dziko, rwią
I strzępią zgłodniałe me ciało.Potem znów wracają
W cień mego umysłu.
Wspomnienia wpierw radosne,
Teraz bolesne, idą w mrok.Zostawiają mnie samotną,
Poturbowaną po to,
By, gdy przyjdzie czas,
Ponownie powrócić.Napisane: 24. 10. 2019
CZYTASZ
Poezja prawdy
PoetryZnajdują się tutaj napisane przezemnie wiersze. Pisanie ich pomaga mi się odprężyć i też pozbyć przynajmniej części negatywnych emocji. Te poematy wyrażają moje uczucia, które niezupełnie potrafię opisać. Opowiadają o gorzkiej prawdzie spektaklu zwa...