Zapoznanie z familią

107 7 2
                                    

Ralph POV:

Ból, ogromny ból który czułem w skroniach, trwał może kilka sekund po których nie czułem już nic, aż do pewnego momentu. Z pustki wyrwał mnie ciepły dotyk który poczułem na moim nosie po którym nastąpiła onomatopeja wypowiedziana żeńskim głosem. Chyba wróciłem do żywych. Na to przynajmniej wyglądało, by w pełni to sprawdzić wystarczyło tylko otworzyć oczy. Podniosłem więc powieki, najpierw jedną, potem drugą i zobaczyłem dosyć niecodzienny widok. Leżałem na, chyba kanapie, na otwartym polu w jakiejś ciemnej uliczce i... ona, kim ona właściwe jest?

Blisko mojej twarzy kucała dziewczyna, hiena cętkowata, miała pastelowo tęczowe włosy, dosyć nietypowe. Po za tym nosiła za duży różowy sweter, na nogach nie miała spodni Ale za to miała turkusowe buty jakby do baletu których wstążki miała związane wzdłuż nóg aż nad kolana. Wyglądała więc bardzo nie codziennie. Dawała mi przyjemny lekko zmartwiony uśmiech. Chyba przyszedł czas by coś powiedzieć i zadać jakieś pytania.

"Umm... kim ty jesteś i gdzie ja jestem?" Zapytałem nie pewny swoich słów.

"Ja? jestem Alex, A to gdzie jesteś to kanapa w naszej bazie. Ok to teraz moja kolej na pytania. Co ty tu robisz i kim jesteś?" Zapytała wyraźnie zaciekawiona.

"Ja, nie wiem, ostatnie co pamiętam to to że uderzyłem w coś głową i teraz jestem tutaj. A moje imię to Ralph." Odpowiedziałem.

"Hmm, to co robisz tutaj? Może się magicznie przeniosłeś? Albo wiem, lunatykowałeś i tu przyszedłeś." Powiedziała Alex wyraźnie dumna ze swojej dedukcji.

"Nie wydaje mi się to być prawdopodobne." Zaprzeczyłem grzecznie.

"Na serio? A według mnie oba scenariusze są jak najbardziej możliwe." Stwierdziła hiena.

Po krótkiej chwili usłyszałem głos dochodzący zza pleców Alex.

"Hej, Alex, jesteś wcześniej? Ja byłam tylko kupić sobie szamanko, a Ty już pewnie poznałaś naszego nowego gościa." Powiedziała nowo przybyła idąc w stronę Alex.

Nie udało mi się zobaczyć jej twarzy i ona chyba też nie zauważyła mojej.

"Tak, miałam dzisiaj szczęście, zaraz, czyli ty wiesz o nim Beth?!" Zapytała Alex mocno wyolbrzymiając.

"Tak, Kevin go tu przyniósł i dał mi do pilnowania, aż się nie obudzi, ale to strasznie nudne, więc nie wiem jak długo jeszcze..." Powiedziała Beth Ale nie dokończyła.

"Ale on już się obudził głuptasie." Powiedziała Alex.

"Zaraz Co?!" Zapytała Beth i pobiegła do mnie i Alex by się mi przyjrzeć.

Była to Czarna kotka z neonowo zielonymi pasemkami we włosach. Nosiła jakąś beżową koszulkę na ramiączkach z czego jedno ramiączko co chwila jej spadało. Miała też na sobie Jeansy które były przycięte więc nie sięgały nawet za kolana. Z butów wystawały jej zakolanówki w poziome biało-fiołkowe paski. W jednym uchu miała kolczyk a może bardziej klips, w tęczowych kolorach. Położyła łapę na moim czole prawdopodobnie sprawdzić czy mam gorączkę. Następnie wystawiła 3 palce.

"Ile widzisz palców?" Zapytała.

"Trzy..." Odpowiedziałem.

"Dobrze, będziesz żył, chyba. Ok to... Co teraz?" Zapytała wszystkich Ale chyba najbardziej siebie.

"To ty nie wiesz? To tu jesteś od myślenia." Powiedziała Alex wyraźnie zakłopotana.

"Tak, ale nie od dowodzenia, nie wiem co z nim zrobić, może lepiej będzie jak zwołamy lub poczekamy na resztę." Powiedziała Beth.

Futrzany śmieciowy romansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz