(Dobra) Zupa na koniec dnia

73 3 7
                                    

Beth POV:

Ognisko tak? Co ja myślałam wpadając na ten pomysł. Eh, stało się. Przynajmniej będziemy mieć wieczorne zebranie z głowy. Jakiś plus. Nie byłam przekonana do zaproszenia reszty na ognisko, ale jak Alex nalega to nie da się nie zgodzić.

"Co ty tam tak myślisz?" Zapytała Alex machając mi dłonią przed twarzą.

"A nic, po prostu się zamyśliłam." Odpowiedziałam.

"Czyli mi nie powiesz. Hej, co powiesz na to by nocą przejść się do jakiegoś opuszczonego budynku? Nie daleko jest kilka ciekawych, a podobno mają je niedługo rozbierać." Zaproponowała Alex.

"Jasne, można się przejść, ale mam nadzieję że tym razem nikt nas nie złapie tak jak ostatnio." Stwierdziłam.

"Tia, ostatnio miałyśmy pecha, ale tym razem nam się uda, co nie?" Zapytała Alex.

"Kocham tą twoją roztropność."Stwierdziłam po czym zrobiłam na kuksańca na głowie hieny.

"Ej, bo mi się włosy zepsują!" Krzyknęła przeraźliwie Alex reagując na zaczepkę Beth.

Jednak ja nie przestałam i ostatecznie obie skończyłyśmy tarzające się po ziemi łaskocząc się nawzajem. Pewnie bawiłybyśmy się w piachu aż nie zabraknie nam tchu jednak w tym momencie przyszła pozostała część famili.

Daniel POV:

Kiedy dotarliśmy na złomowisko, następnym wyzwaniem było znalezienie naszych koleżanek. Złomowisko było dość duże więc dużo lepiej było się podzielić i ewentualnie zadzwonić jak się uda znaleźć nasze zguby.

"Dobra, to skoro Kevin zna teren to idzie sam, ja z Jacobem, A Daniel z Ralphem." Stwierdził Timothy jak to on, władczo i idąc z Jacobem za dłoń poszedł na lewo.

"To ja lecę na prawo." Rzucił Kevin i poszedł.

"To nam został środek, co nie?" Zapytałem ironicznie mojego szczurzego towarzysza.

"Jak widać." Odpowiedział krótko Ralph.

"Ej, co tak niezręcznie, jak masz jakiś problem to możesz mówić." Powiedziałem klepiąc gryzonia po ramieniu.

"Eh, po prostu szkoła, wiesz, takie normalne problemy ze studiami. Poradzę sobie." Zapewnił mnie Ralph.

"Skoro tak twierdzisz. To może będziemy się już zbierać bo zaraz się zrobi ciemno a tego byśmy nie chcieli." Stwierdziłem i poszedłem przez środek złomowiska licząc na to że mój gryzoni kolega pójdzie za mną.

Szukanie nie zajęło nam zbyt długo, głównie dlatego że światło ogniska było widoczne z daleka. Dziewczyny leżały i tarzały się po ziemi a towarzyszył im przy tym głośny śmiech. Widać było że bawią się całkiem dobrze, jednak jak tylko nas zauważyły, przerwały swoje zabawy i spojrzały na nas chyba przestraszone.

"Nie przeszkadzajcie sobie, w końcu to my jesteśmy teoretycznie gośćmi." Rzuciłem do koleżanek.

"Bardzo śmieszne, zadzwońcie po resztę i będziemy mogli zacząć ogniskowanie." Powiedziała Beth wstając i otrzepując się z piasku.

"To kto do kogo dzwoni?" Zapytał Ralph.

"Ty zadzwoń do Kevina a ja zadzwonię do Timothiego." Stwierdziłem i wyjąłem moją krótkofalówkę aby wykonać telefon.

Nie minęło długo a wszyscy spotkaliśmy się razem przy prowizorycznym ognisku i tym samym rozpoczęliśmy nasze spotkanie famili.

Zaczęliśmy od rozdaniu każdemu po kijku a następnie otworzyliśmy pianki i kiełbaski aby każdy mógł się obsłużyć i nad ogniem usmażyć jedno z dwóch do wyboru. Ja, Alex i Jacob zaczęliśmy od pianek a Beth, Kevin i Timothy od kiełbasek. Zdziwiło mnie że Ralph nic nie wziął, ale nie mnie go oceniać. W końcu przemówił Timothy tym samym oficjalnie zaczynając spotkanie.

"Pamiętacie jak mówiłem aby uważać na Larrego i Travisa? Czy ktoś z was się na nich natknął?" Zapytał Timothy i spojrzał po zebranych.

Nikt nic nie powiedział, albo zwyczajnie zaprzeczył kiwnięciem głowy.

"Uznam to za nie i mam nadzieję że tak pozostanie, nie potrzeba nam kłopotów. To może przejdziemy do przyjemniejszej części." Zaproponował Timothy.

"Czyli do czego?" Zapytał siedzący obok Jacob.

"Do wylosowania kto będzie miał dziś lepsze warunki spania." Oznajmił gryzoń.

"Zaraz, to ja nie jestem tam na stałe?" Zapytał oburzony Kevin.

"Chciałbyś, ale nie. Tak będzie sprawiedliwiej. Tym razem nie ma cię w losowaniu więc rozłożenie wygląda następująco: 1-wygrywa Daniel, 2-wygrywa Alex, 3-wygrywa Beth a 4-wygrywam ja. Jak wypadnie 5 lub 6 ponawiam rzut." Zaproponował Timothy.

"Może tym razem mi się uda." Rzuciła mało entuzjastycznie jak na nią Alex.

"Ja nie liczę na farta." Powiedziała Beth.

"Co takie ponure? Macie aż 25% szansy." Powiedział Kevin.

Timothy chcąc zapewne przerwać rozważania paczki wykonał rzut kostką którą miał przy sobie od ostatniego losowania. Kostka turlała się i turlała aż w końcu wypadła na ścianę z jednym oczkiem. To oznacza że wygrałem. W sumie nie często udaje mi się wygrywać w tego typu grach więc niespodzianka jest całkiem miła. Nie można jednak powiedzieć że wszyscy są zadowoleni z mojego szczęścia.

"Gah, znowu porażka." Stwierdziła Alex mniej wybuchowo niż ostatnio.

"No cóż. Nie zawsze się wygrywa." Dorzuciła Beth.

"To ja już się będę zbierał. Miło było ale mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia a nie chcę chodzić w kompletnej ciemności. Dobranoc." Powiedział Timothy i odszedł od naszej gromadki.

"To my chyba też będziemy się zbierać." Powiedział Ralph chwytając Jacoba za jego małą dłoń i rzucając mi wzrok szukający potwierdzenia.

"Tia, nie chcemy aby Jacob nam tutaj zasnął. Lepiej będzie jak się wcześniej położy." Powiedział reagując na to co powiedział Ralph.

"Czyli zostajemy w trójkę moje panie." Powiedział Kevin szczerząc się jak zawsze od ucha do ucha.

"Tia." Odpowiedziała sucho Beth.

Niestety nie mogliśmy już słyszeć reszty ich rozmowy bo byliśmy już w drodze do akademika Ralpha. Po drodze prawie nie mówiliśmy tylko Ralph zamienił kilka słów z małym Jacobem. Nie zajęło nam długo a byliśmy na miejscu. Tam nie wyglądało to źle, chociaż co ja mogę wiedzieć, nigdy nie byłem na studiach więc może takie wyposażenie to norma. Salon był prawie pusty, ktokolwiek kto tam jeszcze był nie zwracał już uwagi na nic.

"Jacob, pamiętasz jak obiecałem że zrobimy razem zupę? To będzie dzisiaj, idź do łazienki i umyj rączki." Powiedział mój gryzoniowaty kolega do mniejszego gryzoniowatego.

Chłopczyk przytaknął i ruszył do prawdopodobnego pokoju w którym mieszkał Ralph.

"To miłe z twojej strony." Zwróciłem się do Ralpha.

"Nie bądź taki, ty też nam pomożesz. Więc umyj ręce w zlewie i będziemy się mogli zabrać za krojenie warzyw." Powiedział Szczur patrząc mi w oczy.

"Nie mówisz poważnie?" Zapytałem.

"Mówię śmiertelnie poważnie. Przynajmniej zaplusujesz u młodego i może się czegoś nauczysz." Stwierdził Ralph i otworzył lodówkę aby w niej poszukać pewnie składników na zupę.

"No dobrze, to co ja mam zrobić?" Zapytałem.

"Masz. Będziesz nam dyktował przepis." Powiedział Ralph podając mi swój telefon.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam że rozdział pojawia się dopiero teraz ale ten cały koronawirus zabił moją produktywność więc pisanie nawet krótkiego kawałka zajmowało mi dni. Mam nadzieję że zrozumiecie. Trzymajcie się i zostańcie w domach.

Futrzany śmieciowy romansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz