Niecodzienne zakończenie dnia

91 6 5
                                    

Nastąpiła nieco niezręczna cisza. Z dzieckiem rozmawia się dużo ciężej niż z dorosłym. Trzeba uważać by nie stawiać się wyżej nad dzieckiem bo się obrazi. Różnica pokoleń ogranicza też ilość tematów na które można rozmawiać. Jako ten starszy wolałem zacząć.

"Co o mnie uważasz?" Zapytałem bez zbędnych spięć.

"Jeszcze nic, nie znam Cię za bardzo, ale nie wydajesz się być zły." Powiedział Jacob bez emocji.

"To teraz będziesz miał okazję poznać. Właśnie, co byś chciał zjeść? Przejdziemy się na kolację." Zaproponowałem.

"Zupa warzywna. Tak, dawno jej nie jadłem bo nie robią jej w przytułku." Powiedział.

Dosyć dziwna prośba jak na chłopaka w jego wieku, no ale skoro tego chce to nie będę oceniał.

"No dobrze, to gdzieś nie daleko była tak swojska knajpa, pewnie mają tam taką zupę, a jak w weekend będę mieć wolne to może uda mi się taką zupę samemu ugotować." Stwierdziłem.

"Na prawdę, mógłbyś to dla mnie zrobić?" Zapytał Jacob wyraźnie zaskoczony.

"Jasne. W internecie jest pewnie mnóstwo przepisów na dobrą zupę." Potwierdziłem.

Po kilku minutach byliśmy już przy knajpie a następnie bez większego rozmyślania weszliśmy do środka. Wystrój był dosyć ciężki i drzewny. Dekoracje były bardzo stare, prawdopodobnie miały przypominać średniowieczne. Zajęliśmy pierwszy lepsze wolny stół i usiedliśmy na stołkach zrobionych z pieńków. Po krótkiej chwili przyszedł kelner i przyjął nasze zamówienia z menu. Jacob zamówił swoją zupę, ja zamówiłem jakieś frytki z keczupem. Nie byłem głodny więc taka kolacja mi starczy. Siedzieliśmy w ciszy aż do momentu gdy Jacob się odezwał.

"Jak jest w twoim mieszkaniu?" Zapytał.

"Nic ciekawego. Chyba jak każde studenckie mieszkanie. Łóżko, biurko, szafy na ubrania i rzeczy do szkoły. Wiesz, normalne." Odpowiedziałem.

"A masz może dywan? Taki duży najlepiej." Zapytał ponownie Jacob.

"Ta, chyba jakiś jest, a co?" Zapytałem.

"Nic takiego, po prostu nigdy nie miałem dywanu." Stwierdził z lekkim smutkiem.

Nastała chwila ciszy którą przerwał kelner podający zupę i frytki. Jacob od razu zabrał się do siorbania zupy jakby w transie. Musi naprawdę ją lubić. W między czasie zobaczyłem przez okno przechodniów, w tłumie zobaczyłem dwie znajome osoby. Byli to ci dwaj z przedwczoraj. Ci którzy zaatakowali Daniela. Schowałem głowę za kartą menu. Jacob to zauwarzył.

"Co ty robisz?" Zapytał chłopczyk.

"Nic, sprawdzałem tylko cenę jeszcze raz." Powiedziałem z łamiącym się głosem.

Chłopczyk zignorował moje zachowanie i kontynuował jeść. Tamta dwójka już sobie poszła, na szczęście tylko przechodzili. Zabrałem się się za jedzenie swoich frytek i co jakiś czas zerkałem na to co robi Jacob. Po kilku minutach zostały tylko puste talerze które zabrał kelner i przy okazji dał nam rachunek. Zapłaciłem za swoje i małego i wyszliśmy na dwór przed knajpę. Na dworze było już na tyle ciemno że latarnie zaczynały już świecić a ilość przechodniów można było liczyć na palcach obu dłoni. Nagle coś do mnie dotarło.

"Zaraz, a Ty masz że sobą piżamę albo jakieś ubrania na zmianę?" Zapytałem.

"Faktycznie, zawsze mogę spać w majtkach co nie?" Zapytał Jacob spoglądając w moją stronę ale nie moje oczy.

"Niby tak. A nie potrzebujesz czegoś jeszcze? Szczoteczki? Kapci?Kubka?" Zapytałem.

"Nie mam nic z tych rzeczy." Odpowiedział.

"No, dobrze. To możemy ruszać." Powiedziałem i ruszyłem w stronę Akademika.

Po paru minutach byliśmy już przed akademikiem.

"Jak ktoś zapyta to nic nie mów, zostaw to mnie." Powiedziałem do Jacoba a ten mi przytaknął.

Będąc kompletnie szczerym to nie miałem zielonego pojęcia co powiedzieć jak ktoś przyłapie mnie z nieletnim w tym miejscu, ale jak na razie liczyłem że wszyscy inni studenci śpią i nikt nie zauważy. W każdym razie zaryzykowaliśmy i poszczęściło nam się i na nikogo nie wpadliśmy. Dotarliśmy do pokoju i nawet nie zdążyłem się obrócić w stronę okna a Jacob już skakał po łóżku. No tak. Nie chcąc mu przerywać poszedłem do torby z którą przyjechałem i zacząłem się rozpakowywać. Nie zajęło to długo, miałem tam i tak tylko najpotrzebniejsze rzeczy czyli głównie ciuchy.

"To... którą stronę łóżka wybierasz?" Zapytałem skaczącego dalej Jacoba.

"Prawą." Powiedział Jacob.

"Wiesz, muszę jutro wcześnie wstać na wykłady więc musielibyśmy zbierać się do spania." Wytłumaczyłem chłopcu.

"Oh, no dobra." Mówiąc to zeskoczył z łóżka.

"To ty się tu przyszykuj do spania a ja pójdę się ogarnąć w łazience." Powiedziałem i wyszedłem do łazienki.

Coś o czym wcześniej nie wspomniałem to do każdego pokoju akademickiego dołączona jest mała łazienka. Co nie powinno nikogo dziwić. Zostawiłem więc swoją piżamę na koszu na pranie po czym rozebrałem się sprawdzając na wszelki wypadek że drzwi są zamknięte. Następnie wskoczyłem pod prysznic zostawiając stare ciuchy na płytkach łazienkowych. Ahh, po tak psychicznie wyczerpującym dniu, gorący prysznic wydawał się jak objawienie na które się czeka. Automatycznie cały stress i spięcie spływa wraz z wodą do spływu. Potem wracasz do rzeczywistości i koło zaczyna się na nowo. Po świetnym prysznicu wyszedłem z łazienki wcześniej wycierając się ręcznikiem i ubierając się w piżamę. Zobaczyłem że Jacob już leżał w łóżku i wyglądało na to że czekał na mnie.

"Wiesz, co Ralph. Jesteś fajny." Stwierdził Jacob.

"Jak twój brat?" Zapytałem podchodząc do łóżka.

"Podobnie, ale inaczej." Odpowiedział Jacob.

"Rozumiem. Mogę cię o coś zapytać?" Zapytałem siadając na brzegu łóżka.

"No." Odpowiedział zmęczonym głosem.

"Dlaczego zasłaniasz oczy? Nosisz czapkę i na dodatek pod nią masz grzywkę. Nie przeszkadza ci to?" Zapytałem.

"Nie, po prostu nie chcę by inni widzieli moje oczy." Powiedział Jacob.

"A to dlaczego?" Zapytałem ponownie bardzo zdezorientowany poprzednią odpowiedzią.

"Bo oczy to zwierciadło duszy, a nie chcę by ktoś patrzył na moją duszę." Powiedział już bardzo zmęczonym głosem a na końcu nawet ziewnął.

"Dobranoc Jacob." Powiedziałem widząc że chłopczyk jest już śpiący i jedyne co mu potrzeba to odrobina snu.

"Dobranoc Ralph." Odpowiedział mi Jacob.

Zostałem więc sam z myślami. Zwykle to najgorszy czas, mózg często pieprzy się z nami kiedy najmniej tego potrzebujemy. Dla nudziarzy to zazwyczaj przychodzi właśnie przed spaniem. Gapiąc się w sufit przeleciałem więc w myślach móc cały dzień. Wszystkie decyzje, te złe, dobre i mniej dobre. To wszystko i tak ostatecznie było na nic bo wszystko już minęło i nie da się niczego już zmienić. Kiedy podjąłem już decyzję by w końcu zasnąć położyłem się na boku, plecami do Jacoba i po prostu zamknąłem oczy licząc na to że jutrzejszy poranny budzik nie będzie tym ostatnim.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Gah, muszę to jakoś przyspieszyć bo zauważyłem że się to nie miłosiernie wlecze. Nie martwcie się, sceny ze studiami nie będą aż tak opisowe, kolejny dzień z życia Ralpha mam zamiar zamknąć w max 3 rozdziałach. Do zobaczenia... kiedyś tam.

Futrzany śmieciowy romansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz