Daniel Pov:
Niestety musiałem przerwać moje zbieranie donacji ze względu na telefon od Beth. Ona nigdy nie dzwoni o jakieś pierdoły (W przeciwieństwie do Alex) a więc sprawa jest co najmniej ważna. Nie powiedziała nic konkretnego, jedynie wspomniała że znaleźli z Kevinem kogoś kto potrzebuję pomocy i chce by wszyscy się zebrali i to obgadali. Zawsze taka była, prosto w punkt, bez zbędnego biadolenia.
Ralph Pov:
Ci dwaj to pewnie Timothy i Jacob. Dwaj bracia, jeden wyraźnie młodszy od drugiego. Timothy był tym starszym, miał na sobie brudno żółtą bluzę w rozmiarze chyba XXL która była na niego za duża, i to w sumie wszystko ci miał na sobie. Nie widać było co miał pod spodem. Włosy na głowie miał koloru niebieskiego A futro koloru jasnego brązu. Jego wzrok był niemal pusty pozbawiony życia. Jacob wyglądał dużo ciekawiej, był o głowę niższy od Timothiego. Ubrany był w Jeansowe ogrodniczki ubrane na czerwonym ciepłym swetrze. Na głowie miał pastelowe niebieskie beanie pod którymi chował swoje różowe włosy a pod włosami krył swoje oczki, tak nie było widać jego oczu spod jego włosów i czapki. Na stopach miał normalne niebieskie trampki.
Wracając do tego co się właśnie wydarzyło. Jak tylko Timothy i Jacob weszli do bazy, poczułem dziwną falę spokoju, nie wiem czy to niewinność Jacoba czy ponurość Timothiego, ale uspokoiło mnie to na tyle że byłem w stanie wysłuchać cokolwiek mieliby mi powiedzieć.
"Rozumiem że ten szczur jest problemem który mamy obgadać. Tak więc, w czym jest problem?" Zapytał Timothy Ale jego głos brzmiał jakby go to nie obchodziło.
"Tak więc, ten szczurek nakrył mnie jak zbierałem datek od jednej laski. Kiedy próbowałem do niego podejść, on wtedy uciekł i uciekając uderzył głową w znak drogowy a następnie stracił przytomność, więc chcąc mu pomóc i nie chcąc być złapany przez psy, aby się tłumaczyć zabrałem kolesia tutaj. Zostawiłem go pod opieką..." Streścił Kevin przebieg zdarzeń.
"Mnie, pilnowałam go przez jakąś godzinę A następnie poszłam po coś do jedzenia, zwyczajnie zgłodniałam, jak wychodziłam, on dalej był nieprzytomny." Dopowiedziała Beth.
"A potem przyszłam ja i zobaczyłam tego szczurka więc zaczęłam mu się przyglądać. Nie wyglądał ani też nie pachniał na bezdomnego więc byłam podejrzliwa. Udało mi się to ocucić, boopem w nos. Zadałam mu parę pytań i wysnułam teorię o tym jak się tu znalazł, ale się pomyliłam. Potem przyszła Beth I zaproponowała że zadzwonimy po resztę. No i jesteśmy wszyscy, poza Danielem." Dokończyła Alex.
"No dobra, teraz chcę wysłuchać szczura. Imię, wiek i zawód." Powiedział prawie jak w wojsku jednak bez znaków energii Ale dalej z nutką postrachu.
"Na imię mam Ralph,19 lat i dopiero zacząłem studiować na uniwersytecie niedaleko." Odpowiedziałem.
"Słuchaj Ralph, jesteś teraz na terenie naszej famili, w famili zbieramy datki więc jeżeli takowe posiadasz jesteś zobowiązany je dostarczyć, będzie to kosztować no nie wiem 75% twoich oszczędności, jeżeli jednak nie chcesz zapłacić, masz opcję dołączenia do naszej famili. Co ty na to?" Zapytał Timothy, bardziej jak szalony naukowiec stawiający warunki A nie jak ktoś w podobnym wieku.
"Co? Nie możecie mnie tak po prostu okraść, to..." Powiedziałem i instynktownie chwyciłem za portfel w mojej kieszeni. Nie było go tam.
"Tego szukasz?" Powiedział Timothy machając moim portfelem.
"Ale, jak ty to?! Ty nawet mnie nie dotknąłeś!?" Zapytałem zamurowany.
"Magik nigdy nie zdradza swoich sztuczek. To jak, dalej myślisz że masz wybór?" Zapytał Timothy szyderczo się uśmiechając.
"Ja...yyy... Dołączę do was!" Wykrzyczałem.
"Dobry chłopczyk." Powiedział rzucając mi portfel pod nogi.
Szybko, podniosłem portfel A następnie sprawdziłem jego zawartość. Na szczęście wszystko było.
"Jacob, idź do Alex, ja muszę coś obgadać z nowym członkiem famili." Zwrócił się do Jacoba A potem spojrzał na mnie.
"Chodź no ty na chwilę." Powiedział Timothy Ale tym razem brzmiało to serdecznie, co że względu na to co się stało przed chwilą wydało się ironiczne.
"Hę? Wydaje mi się że wszystko uzgodniliśmy." Odpowiedziałem.
"Nie, jest jeszcze mały rytułał który musisz przejść, przejdziemy się i opowiem Ci szczegóły." Odpowiedział dziwnie wiarygodnie.
Więc poszedłem za nim zostawiając pozostałych, wyszliśmy na ulicę i tam szliśmy wzdłuż drogi. Słońce już wzeszło więc na dworze było słonecznie ale zimno bo to w końcu jesień. Było koło dziewiątej.
"To na czym polega ten rytułał?" Zapytałem przejęty o co może chodzić.
"Jako że jesteś w famili to musisz się nauczyć zbierać datki, dlatego twoim rytułałem będzie właśnie to." Powiedział Timothy dość niewinnie.
"Czyli mam kogoś okraść? Ale ja nie umiem." Zaprotestowałem.
"Hah, ciekawe że nie odmówiłeś ze względu na niewiedzę A nie na moralność. Okradłeś już kogoś wcześniej?" Zapytał Timothy.
"Tak ale nieudolnie, to nie jest dla mnie po za tym nie muszę kraść." Odpowiedziałem.
"Dobrze dla Ciebie, ale nie licz na to że ci odpuszczę. Widzisz tamtą staruszkę? Wyciągnij od niej datek, a przejdziesz rytułał." Powiedział Timothy wskazując na jakąś starszą panią.
Okazało się że była to ta staruszka z wczoraj. Jak ja mam ją tak po prostu okraść? Nie mogę, chyba że... on nie powiedział w jaki sposób mam wyciągnąć od niej pieniądze. Po chwili zebrałem się w sobie i podszedłem do staruszki która stała pod sklepem i przeglądała gablotę sklepową. Odwróciłem się jeszcze w stronę Tima ale on dziwnie zniknął, nie było to już w tym momencie istotnie, liczyło się zdanie rytułału.
"Dzień dobry Pani, bo wie Pani zabrakło mi pół dolara na zakupy w sklepie spożywczym i nie mam jak zapłacić, mogłaby Pani poratować?" Zapytałem najgrzeczniej jak się tylko da.
"Jasne skarbeńku, tak się odwdzięczę za twoją pomoc wczoraj." Powiedziała i wręczyła mi monetę o wartości 0,5 dolara.
"Bardzo Pani dziękuję." Powiedziałem i ruszyłem w stronę spożywczaka który wcześniej wskazałem.
Timothy po chwili pojawił się koło mnie dorównując mi kroku.
"To ile zgarnąłeś?" Zapytał ciekawsko.
"Pół dolca." Powiedziałem pokazując mu monetę.
"Lepsze to niż nic, nie powiedziałem Ci ile konkretnie masz zebrać więc zadanie uznaję za zaliczone." Powiedział Tim.
"To co teraz?" Zapytałem.
"Po za tym że jesteś oficjalnie członkiem naszej famili, to nic, wracamy do bazy Ale po drodze mam do ciebie sprawę." Powiedział ściszając swój głos.
"W czym jest sprawa?" Zapytałem nieco sceptycznie.
"Widzisz, Jacob to jeszcze dzieciak. Nie powinien żyć w takich warunkach, musi mieć zapewnione odpowiednie warunki do rozwoju. Dlatego chciałbym abyś zaopiekował się Jacobem." Powiedział Timothy.
"To jest żart tak? Kolejny test?" Zapytałem.
"Spodziewałem się że się nie zgodzisz. Dlatego mam dla Ciebie układ. Zwolnię Cię z pobierania datków A Ty w zamian będziesz miał u siebie w pokoju Jacoba. Nie mówię że musisz z nim być 24/7 Ale jak zorganizujesz mu spanie i 2 posiłki dziennie, to myślę że się dogadamy." Zaproponował mysz.
"Zgoda, nie mam zamiaru skończyć okradając ludzi. A tak właściwie ile Jacob ma lat?"
"Sześć, ale mocno dojrzał przez ostatni rok." Odpowiedział Timothy.
Byliśmy już blisko bazy i zaraz przy wejściu wpadliśmy na kogoś. Tym kimś był Daniel.
CZYTASZ
Futrzany śmieciowy romans
RomanceTak jak w tytule jest to śmieciowy romans z antroporficznymi postaciami w roli głównej. Sceny seksu są wyłącznie homo i będą oznaczone cytrynką. Miniaturka jest tymczasowa i nie należy do mnie. Również to nie jest Ralph na miniaturce. Cover to this...