Dokąd nocą tupta jeż?

90 6 0
                                    

Notka autora: Jak zapowiadałem kilka rozdziałów temu to powstała dodatkowa książka z niekanonicznymi yiffami i jest tam już nawet jedna pozycja. Więc zachęcam do czytania. Książka znajduje się na moim profilu i ma okładkę z cytrynami. Również, mam zamiar zrobić sobie krótką przerwę od tej książki (w sumie to już trochę zrobiłem) by nabrać trochę inspiracji i ciekawych pomysłów. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ralph POV:

Dotarliśmy do bazy i zastaliśmy w niej trójkę naszych znajomych, którymi byli Alex, Beth i Kevin. Kevin leżał i spał na kanapie a Alex leżała na nim również śpiąca. Jedyną przytomną była czarna kotka która siedziała na drugiej kanapie i "piłowała pazurki".

"Oh, hej chłopaki. Co robicie?" Zapytała Beth widocznie zadowolona z czegoś.

"Hej, wiesz może co jest tej dwójce?" Zapytał Daniel wskazując na Alex i Kevina.

"Przerzuciłam Alex na Kevina bo zasnęła mi na kolanach i było to bardzo nie wygodne. Wracając, co robicie?" Zapytała ponownie.

"Chcemy tylko zostawić tu zakupy i pójść się przejść  po lesie. Przynajmniej tak ustaliliśmy z Danielem." Odpowiedziałem na pytanie Beth.

"Wiecie co? Pójdę z wami, jest tutaj strasznie nudno a samemu jeszcze nudniej." Stwierdziła kotka i zeskoczyła z kanapy.

"Mieliśmy też zamiar pić ale mamy tylko dla naszej dwó-" Próbowałem powiedzieć ale mi przerwano.

"Spokojnie, zawsze mam w lodówce jakieś zimne piwko na czarną godzinę. Dobra pakuj swoje zakupy do lodówy i możemy ruszać." Zaproponowała Beth. 

Posłuchałem się więc kotki i schowałem całą torbę do lodówki przy okazji wyjmując z torby dwa piwa. W tym czasie Beth również chwyciła za piwerko zza mojego ramienia. Jeżeli dobrze zobaczyłem to chwyciła za kwaśną lamę. Podałem piwo do Daniela a ten schował je do wewnętrznej kieszeni skórzanej kurtki.

"To chyba możemy ruszać?" Zapytała Beth.

"Raczej tak." Powiedziałem niepewnie.

"To idziemy, ja prowadzę." Stwierdził Daniel.

I ruszyliśmy za Danielem w stronę lasu. Faktycznie nie było to jakoś daleko a sam las nie zdawał się też być jakoś duży, prawdopodobnie oddzielał dwa miasta obok siebie albo po drugiej stronie była mała wioska. Może kiedyś się dowiem ale na razie było to tajemnicą. Po kilku minutach byliśmy już u wejścia do lasu. Prowadzeni przez czarno-szarą kitą Daniela przedzieraliśmy się przez kolorowy od liści las. W tym czasie Beth zbijała kijem baseballowym  kasztany z drzew, a ja tylko unikałem je by czasem jednym nie dostać. Dotarliśmy jednak do strumyka który to płyną powili w wyżłobionym rowie, nad nim prowadziła przewalona kłoda.

"Jesteśmy już prawie na miejscu, musimy tylko przejść po tej kłodzie, panie przodem." Stwierdził Daniel robiąc gest w stronę Beth by ta przeszła pierwsza przez kłodę.

"A żebyś wiedział że przejdę pierwsza." Stwierdziła Kotka i niemal przebiegła przez kłodę na drugą stronę.

"No, to teraz ty Ralph." Powiedział Daniel dając mi znak do przejścia na drugą stronę.

"Może lepiej ty przejdziesz pierwszy, mam problem z równowagą i no wiesz." Powiedziałem unikając jego wzroku.

"Dobra, idziemy równo, ja będę z przodu trzymał cię za rękę a ty będziesz od razu za mną." Stwierdził Daniel i stanął tuż przed balom drewna.

Futrzany śmieciowy romansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz