wtorek.

37 3 0
                                    

Codziennie coraz bardziej rozmazany
Wzrok mój
Gdy patrzę w swoje nikłe odbicie w lustrze
Nie widoczny zarys postaci
Zakładam nerwowo czapkę
Patrząc wciąż
W rozmazany obraz w innym lustrze
To już nie chodzi o lustro
Myślę szybko
Wychodzę
Zamykając drzwi
Krzycząc
Miłego dnia tato!
Jedne drzwi za drugimi
Coraz mniej czasu
Nagle wypadają mi klucze z ręki
Noga o noge się zawija
Upadam
Szybciej muszę iść
Zakładam słuchawki
I od razu
Myśli uciekają mi do ciebie
Już nie pędzę
Zwolniłam
Choć zależy jak na to spojrzeć
Kroki szybsze prawie biegnę
Serce już jest przy tobie
Zaraz po tym
Jak zatrzasnęłam ostatnie drzwi
A dusza
Została już dawno w tej sali
Gdy pierwszy raz
Na mnie spojrzałeś
I czeka tam na nas
Na nasze kolejne szybkie
Przypadkowe spojrzenia
Teraz
Już nie zupełnie przypadkowe
Ale dalej tak samo ekscytujące
Mam szczęście że znalazłam Ciebie
Myślę podczas gdy nasze spojrzenia
Spotykają się z sobą
Na pierwszej lekcji
W wtorek.

Nowy sens trwania. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz