Rozdział 23

1.3K 54 6
                                    

Dochodzenie do siebie zajęło mi wiele czasu. Zanim w ogóle wstałam z łóżka sporo go upłynęło. Z każdym przeleżanym dniem czułam, jak ogarnia mnie coraz większa wściekłość. Niemołosiernie mi się nudziło, nie mówiąc już o częstych wizytach troskliwego Lucasa, które przyprawiały mnie o zawroty głowy. Po pewnym czasie widząc jego blond czuprynę w drzwiach albo słysząc ten głos, brało mnie na mdłości. W końcu jednak wstałam z łóżka, a wraz z tym czekała mnie jeszcze masa godzin spędzonych na rehabilitacjach. Nie mogłam się doczekać momentu, w którym na nowo będę całkowicie sprawna.

- No dobra, na dzisiaj chyba wystarczy moja droga - powiedział w końcu lekarz, który zajmował się mną od samego początku, a ja opadłam na rozłożoną matę. Wzięłam głębszy wdech i przymknęłam powieki.

- Jak długo to jeszcze potrwa? - zapytałam z jękiem, chociaż te same słowa padały za każdym razem, gdy kończyliśny sesję.

- Myślę, że jeszcze jakieś pięć razy. - Usłyszałam gdzieś za głową, ale nawet nie miałam siły powieść za lekarzem wzrokiem.

- Obiecuję, że jak tylko w pełni powrócę do sił, to skopię im wszystkim tyłki. Każdemu z osobna. - Tego typu groźby też już weszły w nasz rytuał. I tak jak zawsze do moich uszu dotarł śmiech towarzysza, którego bawiła każda koncepcja uprzykrzenia życia chłopakom.

- Wyleczone urazy to jedno. Powrót do kondycji to drugie - przypomniał mi, na co wywróciłam oczami.

- Marzyć mogę bez rąk - prychnęłam, przecierając oczy dłońmi. Miałam taką wielką ochotę pójść spać... ostatnio znowu nie wysypiałam się nocami. Coś mnie wyrywało ze spokojnego snu, a rankiem już nie pamiętałam, co to takiego było. Niejednkrotnie gwałtownie wstawałam, a zasypiałam dopiero po uspokajającym nuceniu Lucasa. Jego obecność była uciążliwa, jednak dzięki niemu potrafiłam okiełznać przyspieszone bicie serca i powrócić do spania. To jednak nie zmieniało faktu, że natarczywość gangstera niemiłosiernie mnie irytowała.

- Bez rąk automatycznie stajesz się niepotrzebna - mruknął cicho, jednak i tak każde słowo dotarło do moich uszu. Zmarszczyłam brwi, podsiągając ciało na przeramionach, by móc spojrzeć na twarz lekarza. Zlustrowałam go, obserwując, jak mężczyzna zbiera swoje rzeczy i powoli szykuje się do wyjścia.

- Co masz na myśli? - zapytałam, od razu wyczuwając aluzję do rzeczy lub jakiejś sytuacji, o której nie miałam pojęcia. Widziałam, jak mój towarzysz nieznacznie się spina, na moment zastygając w bezruchu.

- A łatwiej by ci było bez? - zakpił, stając przodem do mnie. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, próbując przybrać poważną minę. Cień uśmiechu krążył po jego twarzy, a oczy błyszczały dziwnym blaskiem zupełnie jak u zwierzęcia zapędzonego w ślepy zaułek, próbującego jeszcze jakoś wyjść z sytuacji cało.

- Wiem, że nie o to chodziło - wywróciłam oczami - i widzę, że jesteś inny niż oni. Nie możesz mi po prostu powiedzieć? - jęknęłam niemal błagalnie.

Odkąd byłam zmuszona do spędzania z lekarzem lwiej części tygodnia, poznałam wiele ciekawych faktów. Otóż doktor Nathan nie był członkiem gangu, a jedynie skorumpowanym pracownikiem pobliskiego szpitala, zarabiającym na czarno masę pieniędzy. Przede wszystkim dbał o ludzi szefa całej tej organizacji i był na każde jego zawołanie. Oprócz tego opiekował się licznymi domami schadzek na Florydzie. Opowiadając mi takie szczegóły ze swojego życia, można powiedzieć, że w jakiś sposób zdobył moje zaufanie. No, może słowo "zaufanie" to za dużo powiedziane, ale na pewno miałam do niego inne podejście niż do pozostałych chłopaków.

- Nie mogę - odparł twardo, unosząc nieco głowę.

- Nie jesteś członkiem gangu. Nie obowiązują cię żadne zasady, a nawet jeśli to nikt się nie dowie - nalegałam dalej, siadając po turecku na macie.

Klara RouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz