~Cudne FMV^
Późnym wieczorem wróciliśmy do hotelowego pokoju. To był naprawdę miły i ciepły wieczór, gdzie ponownie pomyślałem jak bardzo nie chcę stąd wyjeżdżać.
-Aish...Najchętniej bym tu zamieszkał- zacząłem- znalazłbym mieszkanie gdzieś blisko Taeyonga, mógłbym go codziennie odwiedzać.- Pomarzyć zawsze można, niestety rzeczywistość bywa brutalna, w szczególności dla ludzi takich jak ja. Lucas odpowiedział szczerym uśmiechem, gdy ja zmęczony miałem zamiar pójść do łazienki wziąć szybki prysznic.
-Poczekaj- złapał mój nadgarstek i odwrócił w swoją stronę- nie zapomniałeś o czymś?
'O czym mógłbym zapomnieć?' pomyślałem. Po chwili zastanowienia pocałowałem go będąc przekonanym, że to właśnie o to mu chodzi, ale on wyśmiał mnie prosto w twarz!
-No co?...- zapytałem trochę zmieszany.
-Nie o to mi chodziło, głupku.
Teraz już zupełnie nie miałem pojęcia o co mu chodzi. Gdy przez dłuższą chwilę milczałem próbując zrozumieć co Lucas ma na myśli, a on starał się powstrzymać od śmiechu, w końcu się odezwał.
-Punkt czwarty. Nadal nie zdradziłeś mi czwartego punktu z twojej listy, więc? Jak on brzmi?
-Serio? O to ci chodzi?- zareagowałem lekkim śmiechem. Nie ukrywam, wynikał on z delikatnego zdenerwowania, które pojawiło się wraz z zadanym mi pytaniem.- Sam już nie pamiętam, co miałem na myśli...
'Nie ma szans, że mi uwierzy'
Spojrzałem na niego. Nie wierzył mi.
-Jungwoo~- zbliżył się kilka centymetrów, a ja oddaliłem się o tyle samo, co spowodowało, że już niedługo moje plecy spotkały się ze ścianą. A Lucas nie miał zamiaru przestać. Zbliżył się na tyle, że mogłem wyczuć jego spokojny oddech na swojej skórze.- Wiem, że pamiętasz...- jego głos przybrał zupełnie inną barwę, jakby bardziej namiętną, a moje serce znacznie przyspieszyło. Pierwszy raz postawił mnie w takiej sytuacji, pierwszy raz byłem w takiej sytuacji.- Co to takiego, że nie chcesz powiedzieć, hm? Czego tak bardzo się wstydzisz?- wyszeptał wprost do mojego ucha, a mnie kompletnie zamurowało. Wstrzymałem na chwilę oddech. Nie wiedziałem czy to przez alkohol, który wcześniej wypiliśmy, czy przez to, że on po prostu lubił doprowadzać mnie do ataku serca.
-J-ja naprawdę nie pamiętam...- dopiero teraz zorientowałem się, że jego dłoń znajduje się na mojej tali, podczas gdy drugą ręką blokował mi drogę ucieczki z drugiej strony.
-Wiesz, że mogę dla ciebie zrobić wszystko, prawda?- spojrzał mi w oczy, na co ja od razu spuściłem wzrok. Nie czułem się z tym komfortowo, mimo że jego oczy były najpiękniejsze.
-Lucas... Proszę cię... Odpuść...- nie miałem pojęcia jak zachować się w takiej sytuacji, dlatego obie ręce cały czas trzymałem przy sobie i mimo moich próśb, Yukhei nie odpuszczał. Widząc moje dłonie i to jak bardzo nie wiedziałem co z nimi zrobić, pokierował mnie. Zawiesił je obie na swój kark, gdzie ja od razu, wręcz odruchowo splotłem ze sobą palce.
- Twoje serce...- zaśmiał się cicho. Przysunął się tak blisko, że był w stanie wyczuć jak mocno bije.- Aż tak to na ciebie działa?
Wziąłem głęboki oddech, który również mimowolnie zaczął przyspieszać, a on przybliżył się jeszcze bardziej, jeśli to w ogóle było możliwe. Jego usta wręcz prosiły się o pocałunek, ale bałem się w co może przeobrazić się taki pocałunek w tej sytuacji.
-Więc? Nadal nic nie powiesz?- przez cały czas spoglądał na przemian, na moje spragnione pieszczoty usta i przepełnione nadzieją oczy. Moje serce biło jak szalone, miałem wrażenie, że zaraz zwariuję, a wtedy on... odsunął się.- Jak chcesz... Byłem po prostu ciekaw- uśmiechnął się jakby nigdy nic się nie stało i poczochrał moje i tak potargane włosy. Z jednej strony poczułem ulgę, a z drugiej niedosyt. Pierwszy raz doświadczyłem czegoś takiego i miałem ochotę dowiedzieć się, co mogło wydarzyć się dalej, jednak czy byłbym gotowy na coś takiego? Widocznie nie jest mi pisane, aby się tego dowiedzieć, bo taka okazja się nie powtórzy...
Poszedłem do łazienki, zamknąłem drzwi na klucz i spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, analizując całą tą sytuację. Nie wiem dlaczego, ale myśląc o tym wszystkim łzy zaczęły napływać do moich oczu. Płakałem z żalu, a może z radości, sam nie byłem pewien. Może świadomość, że nie doświadczę tak wielu rzeczy, których chciałbym spróbować dotarła do mnie właśnie po tym, jak jedna z takich okazji przeszła mi koło nosa?
Usiadłem na zimnej podłodze płacząc z niewiadomego powodu, jak najciszej się dało, aby tylko Lucas nie usłyszał. I wtedy cały czar cudownego Miami wygasł, gdy wróciła rzeczywistość. Zostało dokładnie 7 dni do operacji. Równy tydzień do końca mojego dotychczasowego życia. Za równy tydzień wszystko co piękne zniknie z mojego świata, a ja zostanę sam w ciemności.
***
;(( Taki trochę miszmasz, ale mam nadzieję, że wam się podoba. Pierwszy dzień od długiego czasu, kiedy nie muszę nie uczyć, więc korzystam z okazji <3
No wyobraźcie sobie jak ten CUDOWNY człowiek płacze. Ból
CZYTASZ
𝙳𝚊𝚛𝚔𝚗𝚎𝚜𝚜 «𝙻𝚄𝚆𝙾𝙾»
FanfictionC𝚒𝚎𝚖𝚗𝚘ść. 𝙽𝚒𝚎𝚖𝚘𝚌. 𝙱𝚎𝚣𝚛𝚊𝚍𝚗𝚘ść. 𝚆𝚒𝚎𝚌𝚣𝚗𝚊 𝚗𝚘𝚌. 𝙲𝚘ś 𝚌𝚣𝚎𝚐𝚘 𝚠𝚒ę𝚔𝚜𝚣𝚘ść 𝚕𝚞𝚍𝚣𝚒 𝚋𝚘𝚒 𝚜𝚒ę, 𝚙𝚘𝚠𝚘𝚕𝚒 𝚜𝚝𝚊𝚠𝚊ł𝚘 𝚜𝚒ę 𝚛𝚣𝚎𝚌𝚣𝚢𝚠𝚒𝚜𝚝𝚘ś𝚌𝚒ą 𝚍𝚕𝚊 𝙹𝚞𝚗𝚐𝚠𝚘𝚘. 𝙺𝚊ż𝚍𝚢 𝚍𝚣𝚒𝚎ń 𝚜𝚙ę𝚍𝚣𝚘𝚗�...