~You see the Holy Ghost in broad daylight
And I see the reflection in your eyes~***
Nie sądziłem, że ostatnie dni mojego dotychczasowego życia miną tak spokojnie, a zarazem szybko. Lucas był ze mną ten cały czas. On jak i moi przyjaciele nie zostawiali mnie samego ani na chwilę. Na początku myślałem, że to uciążliwe, jednak z czasem zrozumiałem i pogodziłem się z tym, że tego właśnie potrzebuję.Mówiłem im, że wszystko w porządku nawet jeśli nie do końca tak było. Lucas o tym wiedział, jako jedyny potrafił zrozumieć mnie bez słów. Nie umiałem go oszukać.
Każdą noc spędzał ze mną, w moim mieszkaniu. Początkowo myślałem, że będzie niezręcznie przez moją mamę, która wraz z początkiem moich problemów wprowadziła się do mnie. Ale ona rozumiała, że to właśnie Lucas jest moim jedynym powodem do radości i wspierała nas z całych sił.Ostatniego wieczoru zacząłem się zastanawiać, jak to wszystko będzie wyglądać. Chyba dopiero teraz dotarło do mnie, że to naprawdę się dzieje, że jutro wszystko się zakończy. Myślałem o tym jaki będzie mój ostatni obraz przed oczami. Bałem się i milczałem cały dzień. Lucas mnie rozumiał i nie naciskał. Po prostu, najzwyczajniej w świecie był przy mnie nie wypytując ciągle o moje samopoczucie, jak to robiła moja mama. Przesadna matczyna troska. To wcale nie było pomocne.
Na grupę nawet nie miałem zamiaru wchodzić, bo wiedziałem, że za chwilę zasypią mnie pytaniami w stylu "jak się czujesz? Wszystko w porządku? Nie bój się!".
Gdyby to było takie proste...Godzina 22:37
Lucas i ja leżeliśmy na dwóch skrajnych stronach łóżka. Może to głupie, ale w tamtym momencie jak tylko mogłem unikałem jego widoku. To bolało jak cholera. Fakt, że tak jak teraz próbowałem to robić, może już nigdy nie zobaczę miłości mojego życia.
- Tak bardzo ci dziękuję... Tak bardzo cię kocham...- mój głos załamywał się od wsyrzymywania płaczu, a oczy mimowolnie zaczęły się szklić. Jednak Lucas nie był w stanie tego zobaczyć, gdyż byłem odwrócony plecami w jego stronę.
- Hej... Woo...- niemalże natychmiast przysunął się i przytulił do moich pleców. Najmniejsze gesty, jak całus w ramię, czy policzek były palące jak ogień. Cała miłość, którą go obdarzyłem sprawiała wrażenie zabójczej, właśnie wtedy, gdy czułem, że niedługo go stracę.
- Ja też ciebie kocham, wiesz o tym, prawda?- na jego pytanie odpowiedziałem milczeniem.
- Posłuchaj, nieważne co się stanie, ja i tak będę przy tobie, nie zostawię cię. Nigdy.Zupełnie tak jakby czytał mi w myślach, chcąc zaprzeczyć racjonalnemu myśleniu.
- Dlaczego mnie to spotyka? Dlaczego nas? Nie rozumiem...
***
***
Jakie plany na sylwestra? Czy tylko ja siedzę w domu? XD mniejsza, życzę wam udanej imprezki i szczęśliwego nowego roku!!!😀🎉🎉 kocham was❤
CZYTASZ
𝙳𝚊𝚛𝚔𝚗𝚎𝚜𝚜 «𝙻𝚄𝚆𝙾𝙾»
FanficC𝚒𝚎𝚖𝚗𝚘ść. 𝙽𝚒𝚎𝚖𝚘𝚌. 𝙱𝚎𝚣𝚛𝚊𝚍𝚗𝚘ść. 𝚆𝚒𝚎𝚌𝚣𝚗𝚊 𝚗𝚘𝚌. 𝙲𝚘ś 𝚌𝚣𝚎𝚐𝚘 𝚠𝚒ę𝚔𝚜𝚣𝚘ść 𝚕𝚞𝚍𝚣𝚒 𝚋𝚘𝚒 𝚜𝚒ę, 𝚙𝚘𝚠𝚘𝚕𝚒 𝚜𝚝𝚊𝚠𝚊ł𝚘 𝚜𝚒ę 𝚛𝚣𝚎𝚌𝚣𝚢𝚠𝚒𝚜𝚝𝚘ś𝚌𝚒ą 𝚍𝚕𝚊 𝙹𝚞𝚗𝚐𝚠𝚘𝚘. 𝙺𝚊ż𝚍𝚢 𝚍𝚣𝚒𝚎ń 𝚜𝚙ę𝚍𝚣𝚘𝚗�...