-Lucas, pamiętasz kiedy prosiłeś, żebym zrobił tą listę? Wiesz, tą z rzeczami, które chciałbym zobaczyć?- zapytałem opierając głowę na ramieniu chłopaka.
-Oczywiście, jeszcze pytasz?- zaśmiał się.
-Czyli... Pamiętasz, że był tam jeszcze czwarty punkt...
-Taak?...
-Um... Chodziło mi wtedy... O ciebie...
_______________________________________
Więc nim się obejrzałem skończyliśmy w mojej sypialni. Postanowiłem podarować Lucasowi samego siebie. Poddałem mu się całkowicie i pozwoliłem zrobić ze sobą to, co tylko chciał.
Zdjął ze mnie koszulkę, wciąż tak przyjemnie mnie całując. Położyłem się na plecach, a on zawisł nade mną. Chwycił mnie za ręce i przytrzymał je po obu stronach mojej głowy. Gdy w końcu postanowił oderwać się od moich ust, aby zaczerpnąć powietrza szybko przeniósł się z pocałunkami na moją szyję zostawiając na niej ślady w postaci idealnie różowych malinek.
Jeszcze nigdy w życiu nie doznałam czegoś równie przyjemnego, nie myślałem wtedy kompletnie o niczym, tylko w zupełności skupiłam uwagę właśnie na nim, miłości mojego życia.
Lucas kreował wilgotne ścieżki z pocałunków, prowadzące od szyi przez klatkę piersiową, aż do brzucha. Kiedy schodził niżej, do podbrzusza, zaciskałem mocniej jego dłonie, lecz wtedy on cofał się i ponownie odbierał mi dech pogrążając nas w szczerym i do bólu namiętnym pocałunku.
Moje serce biło jak szalone, oddech stał się nieregularny i płytki, a na skórze miejscami czułem przyjemny dreszcz.
Właśnie tej nocy skonsumowaliśmy nasz związek. Zmęczeni emocjami zasnęliśmy wtuleni w siebie, jakby nic innego nie miało znaczenia._______________________________________
Budzę się.
Powoli otwieram oczy i oślepia mnie jasne światło dochodzące z lampy tuż nad moją głowa.
To nie moje mieszkanie, nie czuję jego zapachu, nie słyszę ulicy za oknem.
Gdzie ja w ogóle jestem?
Gdzie jest Lucas?
-Pani Kim... Pani Kim! Obudził się!- Usłyszałem krzyk Lucasa, który już po chwili znalazł się tuż przy mnie, trzymając mocno moja dłoń, a ja...
Spojrzałem na nią, widziałem rozmazany zarys jego dłoni.
Następnie mój wzrok powędrował na jego twarz. Z każdym mrugnięciem widziałem ją coraz wyraźniej, mimo że nadal nie doskonale. Nie wiedziałem co się dzieje, dlaczego widzę i dlaczego wciąż jestem w szpitalu...
Po chwili wbiegła moja mama, cała zapłakana, razem z lekarzem, który przeprowadzał moją operację.-W końcu się obudził nasz śpiący królewicz, co?- zażartował doktor.
Ja wciąż byłem skołowany. Mężczyzna przyświecał mi małą latarką po oczach, jak robił to zawsze na rutynowych badaniach.
-Mhm... Jest bardzo dobrze, operacja się udała. Powiem szczerze, że to swego rodzaju cud. Miałeś ogromne szczęście, Jungwoo. Co prawda twój wzrok nie jest jeszcze doskonały, ale z czasem powinien polepszyć się do tego stopnia, że mocniejsze soczewki pozwolą ci na prawidłowe i niemalże całkowicie klarowne widzenie.
-Dzięki Bogu!- mama aż uściskała doktora, a ja ponownie spojrzałem na Yukheia.
-Ty płaczesz?...- spytałem z okropną chrypą i dopiero wtedy zorientowałem się, jak bardzo chce mi się pić. Cas przetarł wilgotne oczy i zaśmiał się lekko ze szczęścia.
Tak bardzo brakowało mi jego uśmiechu.
-Tak się cieszę... Junggie... Nawet nie masz pojęcia jak się o ciebie bałem.- westchnął z ulgą, gdy na moją twarz wstąpił uśmiech.
Czyli całe moje życie, okazało się jedynie zwykłym koszmarem, a ja mogłem już spokojnie odetchnąć, bez zmartwień cieszyć się życiem, które chciałem spędzić tylko z nim.
-O losie! To mieszkanie jest idealne!- Powiedziałem wyglądając przez ogromne okno rozciągające się od podłogi, aż po sam sufit.- Mamy nawet widok na ocean!
Poczułem jak Lucas delikatnie plata mnie w pasie, a już po chwili jego głowa wylądowało na moim ramieniu. Lepiej nie mogłem sobie tego wyobrazić.-Cieszę się, że ci się podoba. Taeyong chyba mieszka gdzieś w pobliżu. Będziesz mógł go odwiedzać.
-O tak! Będę się u niego uczył angielskiego.
-U niego? Po co? Przecież twój najwspanialszy chłopak może cię uczyć, prawda?
-A co? Będziesz zazdrosny?
-Aish...O ciebie zawsze.- Pocałował mnie kilka razy w szyję, a następnie zaczął obcałowywać moje policzki. Nie mogłem powstrzymać śmiechu, nie tylko przez łaskotki, ale też przez szczęście, którego skali nie byłem w stanie pojąć aż do teraz.
Ja i Lucas, mieszkanie w Miami oraz zdrowie, którego myślałem, że nigdy nie osiągnę. Byłem szczęśliwy, zakochany, miałem wspaniałych przyjaciół. Nareszcie udało mi się ustabilizować swoje życie z osobą, którą kocham jak nikogo innego. Już nigdy nie chcę tego zmieniać.
CZYTASZ
𝙳𝚊𝚛𝚔𝚗𝚎𝚜𝚜 «𝙻𝚄𝚆𝙾𝙾»
ФанфикC𝚒𝚎𝚖𝚗𝚘ść. 𝙽𝚒𝚎𝚖𝚘𝚌. 𝙱𝚎𝚣𝚛𝚊𝚍𝚗𝚘ść. 𝚆𝚒𝚎𝚌𝚣𝚗𝚊 𝚗𝚘𝚌. 𝙲𝚘ś 𝚌𝚣𝚎𝚐𝚘 𝚠𝚒ę𝚔𝚜𝚣𝚘ść 𝚕𝚞𝚍𝚣𝚒 𝚋𝚘𝚒 𝚜𝚒ę, 𝚙𝚘𝚠𝚘𝚕𝚒 𝚜𝚝𝚊𝚠𝚊ł𝚘 𝚜𝚒ę 𝚛𝚣𝚎𝚌𝚣𝚢𝚠𝚒𝚜𝚝𝚘ś𝚌𝚒ą 𝚍𝚕𝚊 𝙹𝚞𝚗𝚐𝚠𝚘𝚘. 𝙺𝚊ż𝚍𝚢 𝚍𝚣𝚒𝚎ń 𝚜𝚙ę𝚍𝚣𝚘𝚗�...