56. A whole new beginning

215 18 16
                                    

-Lucas, pamiętasz kiedy prosiłeś, żebym zrobił tą listę? Wiesz, tą z rzeczami, które chciałbym zobaczyć?- zapytałem opierając głowę na ramieniu chłopaka.

-Oczywiście, jeszcze pytasz?- zaśmiał się.

-Czyli... Pamiętasz, że był tam jeszcze czwarty punkt...

-Taak?...

-Um... Chodziło mi wtedy... O ciebie...

_______________________________________

Więc nim się obejrzałem skończyliśmy w mojej sypialni. Postanowiłem podarować Lucasowi samego siebie. Poddałem mu się całkowicie i pozwoliłem zrobić ze sobą to, co tylko chciał.

Zdjął ze mnie koszulkę, wciąż tak przyjemnie mnie całując. Położyłem się na plecach, a on zawisł nade mną. Chwycił mnie za ręce i przytrzymał je po obu stronach mojej głowy. Gdy w końcu postanowił oderwać się od moich ust, aby zaczerpnąć powietrza szybko przeniósł się z pocałunkami na moją szyję zostawiając na niej ślady w postaci idealnie różowych malinek. 

Jeszcze nigdy w życiu nie doznałam czegoś równie przyjemnego, nie myślałem wtedy kompletnie o niczym, tylko w zupełności skupiłam uwagę właśnie na nim, miłości mojego życia. 

Lucas kreował wilgotne ścieżki z pocałunków, prowadzące od szyi przez klatkę piersiową, aż do brzucha. Kiedy schodził niżej, do podbrzusza, zaciskałem mocniej jego dłonie, lecz wtedy on cofał się i ponownie odbierał mi dech pogrążając nas w szczerym i do bólu namiętnym pocałunku. 

Moje serce biło jak szalone, oddech stał się nieregularny i płytki, a na skórze miejscami czułem przyjemny dreszcz.
Właśnie tej nocy skonsumowaliśmy nasz związek. Zmęczeni emocjami zasnęliśmy wtuleni w siebie, jakby nic innego nie miało znaczenia.

_______________________________________

Budzę się.

Powoli otwieram oczy i oślepia mnie jasne światło dochodzące z lampy tuż nad moją głowa.

To nie moje mieszkanie, nie czuję jego zapachu, nie słyszę ulicy za oknem.

Gdzie ja w ogóle jestem?

Gdzie jest Lucas?

-Pani Kim... Pani Kim! Obudził się!- Usłyszałem krzyk Lucasa, który już po chwili znalazł się tuż przy mnie, trzymając mocno moja dłoń, a ja... 

Spojrzałem na nią, widziałem rozmazany zarys jego dłoni. 

Następnie mój wzrok powędrował na jego twarz. Z każdym mrugnięciem widziałem ją coraz wyraźniej, mimo że nadal nie doskonale. Nie wiedziałem co się dzieje, dlaczego widzę i dlaczego wciąż jestem w szpitalu...
Po chwili wbiegła moja mama, cała zapłakana, razem z lekarzem, który przeprowadzał moją operację.

-W końcu się obudził nasz śpiący królewicz, co?- zażartował doktor.

 Ja wciąż byłem skołowany. Mężczyzna przyświecał mi małą latarką po oczach, jak robił to zawsze na rutynowych badaniach. 

-Mhm... Jest bardzo dobrze, operacja się udała. Powiem szczerze, że to swego rodzaju cud. Miałeś ogromne szczęście, Jungwoo. Co prawda twój wzrok nie jest jeszcze doskonały, ale z czasem powinien polepszyć się do tego stopnia, że mocniejsze soczewki pozwolą ci na prawidłowe i niemalże całkowicie klarowne widzenie.

-Dzięki Bogu!- mama aż uściskała doktora, a ja ponownie spojrzałem na Yukheia.

-Ty płaczesz?...- spytałem z okropną chrypą i dopiero wtedy zorientowałem się, jak bardzo chce mi się pić. Cas przetarł wilgotne oczy i zaśmiał się lekko ze szczęścia. 

Tak bardzo brakowało mi jego uśmiechu.

-Tak się cieszę... Junggie... Nawet nie masz pojęcia jak się o ciebie bałem.- westchnął z ulgą, gdy na moją twarz wstąpił uśmiech.

Czyli całe moje życie, okazało się jedynie zwykłym koszmarem, a ja mogłem już spokojnie odetchnąć, bez zmartwień cieszyć się życiem, które chciałem spędzić tylko z nim.

Czyli całe moje życie, okazało się jedynie zwykłym koszmarem, a ja mogłem już spokojnie odetchnąć, bez zmartwień cieszyć się życiem, które chciałem spędzić tylko z nim

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-O losie! To mieszkanie jest idealne!- Powiedziałem wyglądając przez ogromne okno rozciągające się od podłogi, aż po sam sufit.- Mamy nawet widok na ocean!
Poczułem jak Lucas delikatnie plata mnie w pasie, a już po chwili jego głowa wylądowało na moim ramieniu. Lepiej nie mogłem sobie tego wyobrazić.

-Cieszę się, że ci się podoba. Taeyong chyba mieszka gdzieś w pobliżu. Będziesz mógł go odwiedzać.

-O tak! Będę się u niego uczył angielskiego.

-U niego? Po co? Przecież twój najwspanialszy chłopak może cię uczyć, prawda?

-A co? Będziesz zazdrosny?

-Aish...O ciebie zawsze.- Pocałował mnie kilka razy w szyję, a następnie zaczął obcałowywać moje policzki. Nie mogłem powstrzymać śmiechu, nie tylko przez łaskotki, ale też przez szczęście, którego skali nie byłem w stanie pojąć aż do teraz. 

Ja i Lucas, mieszkanie w Miami oraz zdrowie, którego myślałem, że nigdy nie osiągnę. Byłem szczęśliwy, zakochany, miałem wspaniałych przyjaciół. Nareszcie udało mi się ustabilizować swoje życie z osobą, którą kocham jak nikogo innego. Już nigdy nie chcę tego zmieniać.

𝙳𝚊𝚛𝚔𝚗𝚎𝚜𝚜 «𝙻𝚄𝚆𝙾𝙾»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz