04.

5.1K 229 22
                                    

Przekroczyłam próg hotelu. Szybko się rozejrzałam i ruszyłam do recepcji. Nie wyglądało to źle, co prawda nie było to miejsce pięciogwiazdkowe, ale na takowe nie było mnie stać.

-Dzień dobry.

-Witam. - niska szatynka uśmiechnęła się do mnie - W czym mogę pomóc? - spytała uprzejmie.

-Potrzebuję pokój jednoosobowy. - odparłam niemal od razu.

Skinęła głową i wpisała coś szybko w komputerze.

-Na jedną noc? - zapytała spoglądając na mnie. Przygryzłam dolną wargę. Też chciałabym wiedzieć.

-Tak. Myślę, że tak. - odparłam niepewnie.

-Pokój 143. Oto karta. - uśmiechnęłam się po raz ostatni i ruszyłam we wskazane miejsce.

Otworzyłam drzwi i szybko weszłam do mojego tymczasowego pokoju. 

Jedno łóżko przy ścianie, po lewej stronie stół z dwiema butelkami wody, po prawej stronie drzwi, które zapewne prowadzą do łazienki.

Westchnęłam i odgarnęłam włosy z twarzy. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i postawiłam walizkę obok łóżka. Usiadłam na miękkim materacu. Powoli przechyliłam się w tył i oparłam plecy o materac. Hotel jest rozwiązaniem. Ale na jak długo? Na tydzień? Na dwa? Przecież nie wystarczy mi pieniędzy.

Westchnęłam zmęczona. Muszę znaleźć pracę. Jutro zacznę czegoś szukać i może coś uda się ogarnąć. Do cholery mam dwadzieścia pięć lat! Nie pierwszy raz muszę sobie radzić sama.

Podniosłam się do siadu. Szybko zeskoczyłam z łóżka. Wyciągnęłam z walizki piżamę i ruszyłam do łazienki. Potrzebuję spokoju i wyciszenia. Nic nie pomoga na odstresowanie tak dobrze jak gorący prysznic. Rozebrałam się i weszłam do kabiny i szybko odkręciłam gorącą wodę.

Odetchnęłam z ulgą, gdy gorąca woda dotknęła mojej skóry i zaczęła ją parzyć w przyjemny sposób.

Po trzydziestu minutach gorącej kąpieli wyszłam spod prysznica. Wytarłam ciało ręcznikiem i założyłam piżamę. Szybko wyszorowałam zęby i wróciłam do pokoju. Ruszyłam do łóżka po drodze gasząc światło. Wskoczyłam pod grubą kołdrę i szczelnie się przykryłam. Jutro zaczynamy prawdziwą zabawę.

~ ~ ~

Rano obudziły mnie promienie słońca wdzierające się do pokoju przez okno.

Szybko wyszłam z łóżka i popędziłam do łazienki. Umyłam zęby i zrobiłam delikatny makijaż. Wzięłam walizkę i wyciągnęłam z niej czarne jeansy, tego samego koloru T-shirt i skórzaną kurtkę. Przebrałam się w wybrany komplet. Założyłam czarne botki i wyszłam z pokoju, uprzednio zabierając kartę hotelową, chusteczki, słuchawki i telefon.

Wyszłam z hotelu. Ruszyłam tą samą drogą, którą wczoraj tu przyszłam. Idąc rozglądałam się. Nowy Orlean to naprawdę piękne miasto. Pełne uroku i cudownych budynków. Zdecydowanie wartę zwiedzenie. Rozglądałam się dalej aż nagle w oczy wpadła mi nazwa Rousseau's. Zmrużyłam oczy przyglądając się bardziej, to bar, w którym byłam wczoraj.

Nie zastanawiając się długo szybko ruszyłam do baru. Przekroczyłam próg i tak jak za pierwszym razem przywitał mnie zapach alkoholu wymieszanego z dymem papierosów.

Rozejrzałam się i ujrzałam znajomą blondynkę za barem.

-Hej Cami. - przywitałam się z uśmiechem.

-Evelyn, witaj. - na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech - Co Cię sprowadza? - spytała po chwili.

-W zasadzie to znam tylko to miejsce. - parsknęłam śmiechem - Nie licząc hotelu, w którym się zatrzymałam. I znam tylko Ciebie. - wyjaśniłam wzruszając ramionami.

-I Klausa. - dodała.

-Fakt. - przytaknęłam.

-Kończę zmianę o piętnastej. Jeśli chcesz możemy się spotkać około szesnastej. Oprowadzę Cię po najciekawszych miejscach. - zaproponowała.

-Byłabym wdzięczna. - stwierdziłam zadowolona. Chyba mam koleżankę - Cami, mam jeszcze jedną prośbę.

-Słucham. - skinęła głową.

- Nie znasz może kogoś kto szuka pracownicy? - przygryzłam dolną wargę.

Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

-Myślę, że wiem co na to zaradzić. - stwierdziła.



****
Nie wszystko co dzieje się w tym opowiadaniu pokryje się z wydarzeniami z serialu.
Mam nadzieję że rozdział się spodobał, możecie zostawić gwiazdkę i komenatrz. Do następnego rozdziału kochani!

Trouble? | Klaus Mikaelson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz