18.

4.1K 207 37
                                    

30 gwiazdek = nowy rozdział!

-Aaaaaa! - pisnęłam spadając z łóżka, a po chwili było słychać głos Klausa.

-Żyjesz? - mruknął zaspany. Szybko rozejrzałam się po pokoju. To nie pokój w hotelu. To nie pokój Cami. To nie pokój Rebeki. Ja nie znam tego pokoju, do kurwy nędzy! Myśl Evelyn, myśl. Co się wczoraj działo... Alkohol! Taak, było dużo alkoholu! Oh znowu się upiłam... Dobra. Wdech i wydech. Wiele razy byłam pijana i jakoś nigdy nie zrobiłam nic głupiego, no oprócz bredzenia od rzeczy...

Wzięłam jeszcze jeden głęboki wdech i powoli stanęłam na nogach. Rozejrzałam się niepewnie. Okey jest dobrze! Pokój nie wiruje! Spojrzałam na Mikaelsona, który zjechał mnie wzrokiem od głowy aż po stopy.

Szybko Spojrzałam w dół na swoje nogi, ponieważ tam cały czas utkwiony wzrok blondyna. No tak w końcu mam na sobie męską koszulkę.

Chwilę! Męską koszulkę?! Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Coś chyba jednak poszło nie tak.

Nie zastanawiając się długo szybko wskoczyłam do łóżka Klausa i przykryłam się kołdrą.

-Co się wczoraj działo? - wysyczałam. Blondyn miał twarz wbitą w poduszkę, powoli uniósł głowę i spojrzał na mnie z kpiącym uśmieszkiem. Czy on musi być taki przystojny?..

-A do którego momentu coś pamiętasz, kotku? - mruknął szczerząc się jak wariat. Wzięłam wdech i zastanowiłam się chwilę. Piłam z Rebeką i Freyą, wpadłam na Klausa i... czarna dziura.

-Pamiętam moment w którym na Ciebie wpadłam. Później pustka.- mruknęłam zawstydzona. Pokiwał głową.

-Okey, więc jesteś pewna, że mam Ci powiedzieć wszystkoo co się działo? - Z uśmiechem na ustach przygryzł dolną wargę.

- Tak. - westchnęłam. Zaczynam się bać czy wczoraj, aby na pewno nie zrobiłam nic głupiego...

-Więc najpierw długo siedzieliśmy przed moim domem, ale tak się gibałaś na murku, że bałem się, że w końcu się przewrócisz i zrobisz krzywdę. Pomyślałem, że spacer dobrze Ci zrobi, ale niestety nie pomógł a wręcz, co dziwne, pogorszył sprawę i nie byłaś w stanie utrzymać się na własnych nogach, więc wziąłem Cię na ręce. - wytrzeszczyłam oczy licząc, że powie, że żartuje, jednak on był całkiem poważny. Zażenowana ukryłam twarz w dłoniach. - Pomyślałem, że zaniosę Cię do pokoju mojej siostry gdzie będziesz mogła się przespać. Jednak gdy wszedłem do środka z Tobą na rękach, zobaczyłem, że moje genialne siostry śpią w najlepsze, rozłożone na całym łóżku. Stwierdziłem więc, że wezmę Cię do siebie, bo jakby nie patrzeć moje łóżko jest raczek wygodniejsze niż dywan Rebeki. - wzruszył ramionami.

Ja pierdolę... jakim cudem doprowadziłam się do takiego stanu. Znaczy pewnie, zdarzały się niezłe odpały, ale nikt nigdy nie musiał mnie nosić... przecież gdyby to był ktoś inny to mógł mi zrobić krzywdę. Zresztą nawet Klaus mógł mi zrobić krzywdę przecież my się praktycznie nie znamy... Dobra.. muszę go zapytać...

- Klaus. - zaczęłam niepewnie. Boże, ale ja się przy nim żałośnie zachowuje... wstyd mi za mnie.

-Co jeszcze, kotku? - zapytał i przewrócił się tak, że teraz leżał na placach. Podłożył sobie ręce pod głowę i bacznie mnie obserwował.

Wzięłam głęboki wdech.

- A jakim cudem mam na sobie męską koszulkę? I do kogo ona należy? - spojrzałam na niego niepewnie.

Na jego ustach pojawił się szyderczy uśmieszek.

O nie... Nie. Nie. Nie. Błagam tylko tego nie mów, tylko tego nie mów...

- Ja Cię przebrałem a koszulka należy do mnie. - wzruszył ramionami.

I powiedziałeś...


****
Liczę, że rozdział się spodobał! Nie mogę uwierzyć z tego jak wielu już was jest! Co rozdział widzę więcej gwiazdek i komentarzy za co bardzo dziękuję! ❤❤

Trouble? | Klaus Mikaelson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz