60 gwiazdek = nowy rozdział!
Klaus, abym spróbowała krwi prosto z czyjegoś krwiobiegu zabrał mnie w miejsce ustronne, gdzie było nie wiele ludzi i nie miałam problemu z panowaniem nad sobą.
Niestety Kol miał inną wizję i jesteśmy w samym centrum Nowego Orleanu otoczeni ludźmi.
Nie dobrze. Starałam się robić głębokie wdechy, aby się uspokoić, ale niestety nie przyniosło to zamierzonego efektu.
Czułam krew z każdej strony i to było totalne uczucie. Miałam ochotę tych ludzi po prostu pozabijać. Straszne uczucie. Poczułam, że tracę panowanie nad sobą a moje kły zetknęły się z dolną wargą kalecząc ją. Poczułam własną krew w ustach. Teraz pragnienie jest jeszcze silniejsze. Przerażona popatrzyłam na Kola, który szybko zrozumiał, że popełnił błąd zabierając mnie tutaj. Chwycił mnie za łokieć i w wampirzym tempie odseparował mnie od ludzi. Plecami opierałam się o jakiś sklep i próbowałam unormować oddech.
-Spokojnie. - usłyszłam jego głos - Nie pomyślałem, że możesz mieć problem z panowaniem nad sobą. - westchnął - Wybacz. - usłyszałam skruchę w jego głosie, ale nie byłam w stanie nic powiedzieć.
-Jesteś debilem, Kol. - chwila! Ja znam ten głos. I ten boski akcent... Powoli uniosłam głowę i zobaczyłam Klausa. - Jak się czujesz? - zwrócił się do mnie.
-Jakoś... - wymruczałam. Jedyne o czym mogłam myśleć to krew. Byłam taka spragniona.
-Znikaj zanim sięgnę po sztylet. - syknął blondyn, a młodszy momentalnie się ulotnił. Chwilę później poczułam dłoń hybrydy na plecach i drugą pod kolanami a następnie straciłam grunt pod nogami. Później poczułam jedynie wiatr we włosach i ponowanie stanęłam o własnych siłach. Wzięłam głęboki wdech i.. I nic. Nie czułam już zapachu krwi. Powoli otworzyłam oczy i popatrzyłam na pierwotnego.
- Co Ci strzeliło do głowy, żeby iść akurat z Kolem? I dlaczego do kurwy nędzy Elijah na to pozwolił? - wrzasnął. Okey... W takich momentach serio się go boję... Nie widzę już tych jego pięknych błękitnych oczu, a złote spojrzenie bestii. Nie zbyt przyjemny czy zachęcający widok. Mówiąc delikatnie.
-Nik, błagam tylko nie krzycz. - poprosiłam przełykając ślinę i starając się nie rozpłakać. Czuję się jakby ktoś pozabijał mi członków rodziny, mam tak wielką ochotę płakać. Nie mogę sobie poradzić z tą zmianą nastroju i aż tak intensywnym odczuwaniem wszystkiego. Ostatni wdech. - Powiem Ci wszystko, ale błagam Cię nie krzycz, bo mnie przerażasz. - wyjąkałam wbijając wzrok w ziemię.
Poczułam jego dłoń na moim podbródku, aby po chwili zostać zmuszoną do patrzenia mu w oczy.
-Uspokój się. - mruknął - Nic Ci nie zrobię. Po prostu cała ta sytuacja to nasza wina i w sumie to Cię polubiłem. A zawsze jak moja rodzina kogoś polubi to ta osoba przez nas cierpi lub co gorsza ginie. - wyjaśnił - Dlatego tak reaguje. - odparł.
Skinęłam głową. Jest już spokojny, więc mogę z nim porozmawiać. Ale jakoś tak mi słabo. I obraz wiruje... Co jest grane?
-Nik. - mruknęłam jedynie i poleciałam prosto na jego klatkę piersiową.
-Cholera. - syknął i chwycił moją twarz w swoje dłonie - Wytrzymaj. - dodał i pomógł mi usiąść na ławce obok, po czym zniknął. Nie chcę umierać w samotności... Gdzie ten pieprzony paranoik jest, kiedy ja go potrzebuje?
Nie zdążyła minąć minuta, a blondyn wrócił trzymając za ramię jakiegoś szatyna.
-Pij. - zwrócił się do mnie i pchnął chłopaka w moją stronę. Próbowałam się opanować, ale naprawdę nie mogłam. Chwyciłam kark mężczyzny i wbiłam się w szyję. O matko, nie sądziłam, że smak krwi kiedykolwiek będzie przynosił mi ulgę i ukojenie. Jednak moja radość nie trwała długo. Wzięłam jeszcze jeden łyk i mnie zemdliło. Szybko odepchnęłam od siebie chłopaka z taką siłą, że ten upadł na ziemię. Odwróciłam się i wyplułam krew z ust. Nie mogłam, nie dałam rady jej przełknąć choć tak bardzo jej pragnęłam.
W końcu odwróciłam się do hybrydy.
- Co teraz? - zapytałam, czując się coraz gorzej. Słabłam z minuty na minutę i nikt nie wiedział jak mi pomóc.
- Mam pewien pomysł, ale czy zadziała to nie mam pojęcia. - westchnął i usiadł obok mnie nadgryzając swój nadgarstek. Nim zorientowałam się w sytuacji, pierwotny przysunął nadgarstek pod mój nos. - Pij. - warknął.
Znów poczułam ten boski zapach, nie było potrzeby, aby popatrzył polecenie. Poczułam jak wysuwają mi się kły i przebijają skórę hybrydy, pijąc jego krew. Metaliczna ciecz różniła się od tych, które piłam poprzednio. Krew hybrydy była słodsza co sprawiło, że miałam na nią jeszcze większą ochotę i nie umiałam tego kontrolować. Poczułam jak drugą ręką blondyna, poprawia kosmyki moich włosów, aby te nie wchodziły mi na twarz, a później gładzi mnie po głowie.
-Spokojnie, kotku. - usłyszłam szept tuż przy moim uchu - Postaraj się uspokoić i nie pić tak łapczywie. - wyjaśnił, co starałam się uczynić, ale nie wiem jak wyglądało to w praktyce. W końcu z niechęcią oderwałam się od wampira i popatrzyłam w jego oczy.
-Czuję się lepiej. - mruknęłam nic nie rozumiejąc - Nie mdli mnie i czuję się o wiele mocniejsza. Wszystko czuję bardziej.
-Wychodzi na to, że moja krew Ci nie szkodzi, a wręcz pomoga. - skwitował.
-A dlaczego? - zapytałam.
-Na to pytanie odpowie nam Freya. Przynajmniej mam taką nadzieję... - podrapał się po głowie.
Nadzieję? Nadzieja matką głupich...
*****
Hejka! 👋
Dziś trochę w innym stylu, jak wiecie koronawirus ciągle się rozprzestrzenia. Zapewne macie dość tego tematu, ale mam nadzieję, że wytrzymacie i przeczytacie krótką notatkę haha. Żarty żartami, ale robi się coraz poważniej. Cieszę się, gdy widzę, że wiele osób nie bagatelizuje sprawy i zwraca uwagę o ostrożność. Dlatego mam prośbę, wytrzymajcie w domu te dwa tygodnie! Poczytajcie książki, oglądajcie Netflixa czy coś, sama nie wiem spędźcie czas z rodziną, ale zostańcie w domu dla bezpieczeństwa swojego i bliskich! Sama mam wielką ochotę wyjść ze znajomymi do baru na pizzę i piwo, ale to nie jest odpowiedni czas. Zamiast tego postanowiłam poświęcić ten czas na pisanie i staram się pisać jak najwięcej rozdziałów przed powrotem do szkoły i na treningi. Dlatego #zostańwdomu.Pamiętajcie, że gwiazdki i komentarze mile widziane kochani! Do następnego rozdziału. 🖤🖤🖤🖤
CZYTASZ
Trouble? | Klaus Mikaelson ✔
RandomOpisz siebie jednym słowem. Banalnie proste, prawda? Evelyn Hart odpowiedziałaby na to bez zastanowienia: kłopoty. Każdy ma jakiś talent. A ta dziewczyna miała wrodzony talent do wpadania w tarapaty od zawsze. Zawsze jednak był sposób, żeby się...