41.

3.9K 217 61
                                    

60 gwiazdek = nowy rozdział!

-Nie o to pytałem. - warknął blondyn.

-Inaczej odpowiedzieć nie umiem! - syknęła wściekła czarownica.

Klaus stwierdził, że jego siostra na pewno dowie się co mi jest i dlaczego tylko jego krew mi nie szkodzi. Niestety choć kobieta jest świetną czarownicą i próbowałam różnych sposobów, nie może się dowiedzieć dlaczego tak jest.

-Niklaus, na litość boską, nasza siostra naprawdę się stara. - wtrącił Elijah.

-Widocznie za mało. - prychnęła hybryda. Przewróciłam oczami, Klaus na serio jest w  gorącej wodzie kąpany. Kiedy czegoś chce, musi to mieć od razu, na gwałt. Żyje ponad tysiąc lat i nie rozumie, że to tak nie działa? Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć jego ani jego celów. Jest strasznie skomplikowany i bardzo mnie to denerwuje. Zdecydowanie jestem osobą, która woli wiedzieć na czym stoi. A przy nim? Przy nim jest to wręcz niemożliwe.

-Nik, daj spokój. - westchnęłam, jednak coś nie dawało mi spokoju - Powiedziałeś, że coś takiego ma miejsce dopiero po raz drugi. Kiedy i gdzie był pierwszy przypadek? - zapytałam - Unormowało się to jakoś? - naprawdę nie wiele rozumiem z sytuacji, w której się znalazłam.

-W Mystic Falls. Elena Gilbert była doppelgängerem, co w tym momencie nie jest aż tak istotne. - westchnęła hybryda - Stefan i Damon Salvatore, wielki romans i tak dalej i tak dalej. - machnął dłonią - Gdy się przemieniła mogła pić jedynie krew swojego byłego prosto z żyły. Różnica jest taka, że ona mogła pić krew człowieka, tobie ona szkodzi i nie mamy bladego pojęcia dlaczego tak jest. - mruknął niechętnie.

- Plus jest taki, że wiemy, że krew Nika Ci pomaga. - stwierdził Kol - Co oznacza, że nie musimy się martwić, że zginiesz, bo wiemy jak Cię trzymać przy życiu. - wzruszył ramionami.

-Technicznie rzecz biorąc to nikt z nas, oprócz Freyi tutaj nie żyje. - mruknęłam i zacisnęłam wargi. Klaus i Kol parsknęli śmiechem, a reszta jedynie pokręciła głową z lekkim uśmiechem na ustach.

-Może krew innych wampirów też nie będzie szkodliwa? - zaproponowała Freya. Popatrzyłam na nią. Możliwe, żeby krew wampirów mi pomagała? To chyba dość nieprawdopodobne.

-Możemy spróbować. - mruknął Elijah - Nie mamy zbyt wiele do stracenia, ale wszystko zależy od panny Hart. - wzrok wszystkich w salonie spoczął na mnie. Nie lubię tego uczucia, gdy jestem w centrum zainteresowania, czuję się nieswojo i mega niekomfortowo.

Westchnęłam kiwając głową.

-Chyba nie mamy nic do stracenia. - stwierdziłam niepewnie - Nikomu nic się nie stanie i może pomoże nam zrozumieć co się ze mną dzieje. - wyszeptałam. Gdyby ktoś powiedział mi jakieś pół roku temu, że znajdę się w takiej sytuacji, powiedziałabym, że zwariował. A teraz? Wraz z pierwotnymi wampirami zastanowiam się dlaczego krew ludzka mi szkodzi. Świat stanął na głowie...

Kol mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i podwinął rękaw swojej bluzki, podchodząc do mnie. Uśmiechnęłam się lekko i popatrzyłam na Klausa, który nie wyglądał na zachwyconego. O co mu chodzi? Jest zły, że jego bracia chcą mi pomóc? Naprawdę nie jestem w stanie go zrozumieć.

Młody Mikaelson stanął przede mną i wyciągnął rękę w moją stronę. Poczułam jak kły wysuwają się z moich ust, raniąc przy tym dolną wargę. Ałć.

Zignorowałam ból i szybko wgryzłam się w nadgarstek pierwotnego. Poczułam wspaniały smak krwi i znów zapomniałam o całym Bożym ciele. Jakby świat nagle zwolnił i jedyne co było istotne w tym momencie, to ten boski smak. Nic jednak nie może trwać wiecznie. W ułamku sekundy poczułam się słabo i miałam wrażenie, że zemdleje. Odsunęłam się od szatyna i w wampirzym tempie podbiegłam do łazienki, aby zwymiotować. Przynajmniej już wiemy, że jedynie krew Nika Jest w  stanie mi pomóc. Dobrze wiedzieć. Powoli odsunęłam się od muszli i usiadłam opierając się o ścianę. Kiedy to się skończy? Z oczu poleciało mi kilka łez.

-Wszystko w porządku? - zza drzwi, usłyszłam znajomy głos.

-Tak. - wyjąkałam.

-Mogę wejść? - westchnęłam, ale zgodziłam się niechętnie. Rebekah weszła do środka i usiadła obok mnie.

-Wymyślimy coś, El. Znajdziemy sposób i Ci pomożemy. - objęła mnie ręką, a ja oparłam głowę o jej bark.

-A co jeśli nie? Co jeśli nie uda się znaleźć rozwiązania z tej sytuacji? Myślisz, że jak długo Nik będzie chciał mi pomagać? Bo przecież nie w nieskończoność. - wyszeptałam załamana. Blodnynka mocniej zacisnęła dłoń na moim ramieniu.

-Nik może i jest dupkiem, ale nigdy nie zostawi rodziny w potrzebie. Nie wiem czy zauważyłaś, ale każdy z nas traktuje Cię jak Mikaelsona. Może nie znamy Cię zbyt długo, ale zyskałaś nasze zaufanie i możesz na nas liczyć. - oznajmiła dumnie.

-Dziekuję, Bekah. - mruknęłam przytulając przyjaciółkę.




*****
Moi drodzy, od jakiegoś czasu zastanawiam się nad zakończeniem tej historii i dalej nie wiem jak się skończy tą praca. Jeszcze wiele rozdziałów przed nami, ale dręczy nie mnie jedno pytanie: sad end czy happy end? Czas pokaże! Do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤

Trouble? | Klaus Mikaelson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz