Dwa dni siedziałem w tym pokoju, głodowałem.
Wodę miałem, ale powoli mi się kończyła.On jest potworem. Korzysta z tego, że śpi w piwnicy, a Masky w gabinecie Smileya, więc nikt oprócz niego tu nie wejdzie.
On by wykorzystał każdy możliwy moment na skrzywdzenie mnie. Zwłaszcza, że nadal czułem ból.
To okropnie bolało. Wszystko. I fizycznie i psychicznie.Nagle ktoś przekręcił klucz i wszedł do pokoju.
Tym kimś był oczywiście Hoodie, bo tylko on ma klucz do tego pokoju.Podszedł do mnie i rzucił mi jakieś rude futro.
- Zgadnij kto.
- Fredzio?!
- Aha - uśmiechnął się chytrze.
Mojego Fredzia? On zastrzelił.. mojego Fredzia?!? Nie daruję.- Jak mogłeś?! - krzyknąłem i się na niego rzuciłem. Usiadłem mu na biodrach i zacząłem ciągnąć za włosy.
Brian złapał mnie w pasie i odrzucił na drugi koniec pokoju.
Stanął nade mną i wycelował we mnie.- Nie kombinuj, dzieciaku - prychnął i lekko nacisnął na spust.
Już miałem się pożegnać z życiem, kiedy odszedł.
Znów mnie zamknął.Boże, ile tak jeszcze będę musiał żyć...
CZYTASZ
✔️ ~ Mój Senpai ~ TicciMask ❤️
HumorBekowe i nie bierzcie tego do siebie 😂😂 Jeśli twoje przecudne oczka są wrażliwe na błędy orto to nie czytaj. Mówię to, bo o ciebie dbam 😘❤️ I nie piszcie mi w komkach że błąd bo ja was ostrzegałam 😐💛 I jeszcze jedno dla czepialskich: 🖕...🖕🖕�...