56-

198 13 5
                                    

Dwa dni siedziałem w tym pokoju, głodowałem.
Wodę miałem, ale powoli mi się kończyła.

On jest potworem. Korzysta z tego, że śpi w piwnicy, a Masky w gabinecie Smileya, więc nikt oprócz niego tu nie wejdzie.

On by wykorzystał każdy możliwy moment na skrzywdzenie mnie. Zwłaszcza, że nadal czułem ból.
To okropnie bolało. Wszystko. I fizycznie i psychicznie.

Nagle ktoś przekręcił klucz i wszedł do pokoju.
Tym kimś był oczywiście Hoodie, bo tylko on ma klucz do tego pokoju.

Podszedł do mnie i rzucił mi jakieś rude futro.

- Zgadnij kto.
- Fredzio?!
- Aha - uśmiechnął się chytrze.
Mojego Fredzia? On zastrzelił.. mojego Fredzia?!? Nie daruję.

- Jak mogłeś?! - krzyknąłem i się na niego rzuciłem. Usiadłem mu na biodrach i zacząłem ciągnąć za włosy.

Brian złapał mnie w pasie i odrzucił na drugi koniec pokoju.
Stanął nade mną i wycelował we mnie.

- Nie kombinuj, dzieciaku - prychnął i lekko nacisnął na spust.
Już miałem się pożegnać z życiem, kiedy odszedł.
Znów mnie zamknął.

Boże, ile tak jeszcze będę musiał żyć...

✔️ ~ Mój Senpai ~ TicciMask ❤️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz