57-

196 14 18
                                    

Byłem tu trzymany dobry tydzień. Nikt się nie zorientował dlaczego mnie nie ma. Pewnie pomyśleli, że jestem na jakiejś misji czy coś.

Byłem taki cholernie głodny.
Zapasy wody skończyły mi się godzine temu.

Futro Fredzia leżało w szafie.
Nie chciałem patrzeć na jego zwłoki.
Strasznie mi było wtedy żal.

Nagle usłyszałem kroki do pokoju.

Ostatkiem sił przeczołgałem się w stronę drzwi i złapałem się klamki, aby się podnieść.
Nacisnąłem na nią i się na niej zawiesiłem.

- Pomocy.. - wyszeptałem niesłyszalnie.
Ktoś przekręcił klucz i kopnął drzwi, przez co wpadłem na ścianę i zostałem nimi przytrzaśnięty.

- Jesteś nikim - usłyszałem Briana.
- Głodny.. - wymamrotałem, a on prychnął śmiechem.

- Jesteś żałosny - złapał mnie za szyję i podniósł do góry tak, że zacząłem się dusić.
- Dzisiaj nastąpi twoja egzekucja - kopnął z powrotem drzwi i zamknął je na klucz.

Rzucił mnie na łóżko, które się złamało, od uderzenia.
Hoodie wziął mój toporek i wziął mnie za rękę.
Jego ciepło było takie przyjemne.

- Czekaj... - wyszeptałem, kiedy ciągnął mnie do ściany. Rzucił mnie na nią i położył ręce z dwóch stron mojej głowy.

- Ale najpierw się pobawię - szepnął i przyparł do mnie swoimi ustami.
Jego ręka zaczęła wchodzić pod moją bluzę, a ja się wyrywałem.

- Chcesz zginąć szybciej? - szepnął mi w usta.
- Tak... - odparłem.
- Dobrze więc - wziął toporek z podłogi i się zamachnął.

Kiedy już miał mnie nim trafić coś na niego skoczyło i zagryzło na śmierć.

Tym czymś był mój Fredzio. Podbiegł do mnie i otarł się mrucząc.
Ja go do siebie przytuliłem.

- Fredzio... Ale jak? - spytałem.
- Ten idiom zabił mi brata, więc przyszedłem go zgładzić - powiedział w swoim języku.

A więc jednak wszystko jest dobrze. Nareszcie dobrze...

✔️ ~ Mój Senpai ~ TicciMask ❤️ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz