Prolog

109K 2.2K 2K
                                    


Sierpień 2019

Stoję oniemiała przed swoją rodzicielką i zastanawiam się dlaczego robi mi w życiu takie gówno.

Mrugam kilka razy wpatrując się w nią i czekając aż powie, że żartuje, ale ona wcale tego nie robi.

- Przykro mi, kochanie. Jestem pewna, że sobie poradzisz.

Zamykam oczy i biorę głęboki wdech. Moja matka powiedziała mi właśnie, że się przeprowadzamy. A tak właściwie mam na myśli to, że przeprowadza się ona oraz tata. Mnie postanawiają wysłać do siostry w Bostonie, podczas gdy mam przed sobą ostatni rok szkoły średniej.

- Dlaczego nie mogę zostać?- zapytałam z nadzieją w głosie - Mamo, mam osiemnaście lat!

- Nie wystarczająco, żeby zostać tutaj sama, wykluczone - kręci głową z założonymi rękami, a ja jestem na skraju rozpadu emocjonalnego. Dlaczego mi to robią?

- Ja i tata długo czekaliśmy na ten awans. Jest nam potrzebny, żeby spłacić kredyt.

- Przykro mi, że musimy się chwilowo przeprowadzić, ale to nie na zawsze - mówi tata, nagle pojawiając się obok mnie - Skończysz szkołę w Bostonie, to tylko rok.

Nie wyobrażałam sobie tego. Rok z daleka od przyjaciół i Miami. Jak niby mam to przeżyć? Zacząć klasę w innej szkole i w innym mieście, gdzie nie znam nikogo prócz mojej starszej siostry. Do bani.

Wiedziałam, że nie uda mi się przegadać rodziców, a decyzja dostała już podjęta. Faktycznie potrzebowali tej podwyżki, którą im zaproponowali, ponieważ ostatnio było im na prawdę ciężko. Nie rozumiałam tylko dlaczego musieli wyprowadzać się do Filadelfii, a mnie wysyłać do siostry.

Tak na prawdę najgorsze w tym wszystkim było to, że miałam dosłownie kilka godzin na spakowanie się i pożegnanie z przyjaciółmi. Rodzice załatwili mi lot o szóstej wieczorem, podczas gdy była już pierwsza.

- Co z moim autem?- zapytałam, kiedy przemieszczałam się zdenerwowana po domu, próbując spakować swoje najpotrzebniejsze rzeczy.

- Dostawczak przywiezie Ci go pod dom siostry za kilka dni razem z innymi rzeczami, których nie zdołasz spakować - powiedziała mama.

- A Daisy?- zadałam kolejne pytanie, podnosząc z podłogi swojego szczeniaka labradora - Bez niej nie jadę.

- Spokojnie Lindy, linia lotnicza zezwala na zwierzęta na pokładzie.

Kiwnęłam głową, przytulając psiaka bliżej do siebie i wzdychając.

Byłam wściekła, ale nie będę płakać. Przykro mi, że muszę wyjechać, ale co ja mam właściwie do gadania?

Po około dwóch godzinach wszystkie moje walizki stały spakowane na dole przy wyjściu, a ja miałam godzinę, żebyś wyjść po raz ostatni w tym roku i pożegnać się ze znajomymi. Cholera.

- Wychodzę!- krzyknęłam z progu, ale wyszłam na zewnątrz zanim którekolwiek z moich rodziców odpowiedziało.

Po prostu szłam szybko przed siebie w stronę domu mojej przyjaciółki Ally. Mieszkała kilka domów dalej, więc już po chwili stałam pod drzwiami i zadzwoniłam na dzwonek.

Otworzyła mi po około minucie z wielkim uśmiechem na twarzy, który od razu zniknął, gdy zobaczyła mój wyraz twarzy. Spojrzałam na nią i nic nie mogłam poradzić na to, że z moich oczy wypłynęły łzy.

- Jezu, Linds. Co się stało?- powiedziała po czym szybko zamknęła mnie w swoim uścisku, głaszcząc moje plecy.

- Wyjeżdżam - było wszystkim, co zdołałam z siebie wydusić.

A później przez następną godzinę siedziałam w jej domu razem z resztą moich bliskich znajomych i po prostu próbowałam udawać, że jest w porządku.

Ale kiedy wróciłam do domu, wraz z przejściem przez drzwi spłynęło to na mnie jak wiadro lodowatej wody.

Wyjeżdżam, kurwa.

Z ostatnim westchnieniem przejrzałam się w lustrze swojego pokoju i po prostu zeszłam po schodach, aby móc spakować walizki do auta, którym tata zawiezie mnie na lotnisko.

- Masz wszystko?- spytała mama, stojąc na przeciwko mnie i głaszcząc mnie przepraszająco po ramieniu.

Schyliłam się po Daisy, która skakała do mnie z dołu i przytaknęłam.

Później się pożegnałyśmy i skierowałam się w stronę samochodu, ostatni raz patrząc na swój rodzinny dom.

___________________

Okej, więc hejka!

Napadła mnie wena i w sumie to trochę się stęskniłam za pisaniem. Mam nadzieję, że to opowiadanie dobrze się przyjmie i będziecie je razem ze mną przeżywali :)

Pamiętajcie, że to tylko opowiadanie i niektóre rzeczy nie muszą się ze sobą zgadzać

Buziaki kochani!!

Hurts so goodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz