Epilog

67.8K 2.2K 1.8K
                                    


Sierpień 2020

To koniec.

W końcu udało mi się skończyć pakowanie swoich rzeczy. To oznaczało, że mogłam wrócić do Bostonu prędzej niż było to zaplanowane.

Była końcówka sierpnia, kiedy wysiadłam właśnie z samolotu na bostońskim lotnisku i byłam gotowa znów zobaczyć moich przyjaciół.

Z wielkim uśmiechem wyszłam na zewnątrz w poszukiwaniu mojej siostry, która miała mnie stąd odebrać. Zmrużyłam oczy i zaczęłam szukać wzrokiem jej samochód.

Kiedy w końcu zobaczyłam dziewczynę, machającą mi z drugiej strony parkingu, wyszczerzyłam się i szybko ruszyłam w jej stronę.

- Hej, laska!- powiedziała Kels, a później przyciągnęła mnie do uścisku.

- Stęskniłam się.

- Nie widziałyśmy się jakieś dwa miesiące - zaśmiała się, a ja przewróciłam oczami i otworzyłam jej bagażnik, pakując swoje walizki do środka.

Tym razem miałam ze sobą więcej rzeczy, ponieważ musiałam zabrać z domu wszystko to, czego nie chcę wyrzucić ani oddać. Nie wiem gdzie to wszystko pomieszczę, serio. Będę musiała pomyśleć również nad swoim własnym mieszkaniem, ale narazie muszę skupić się na znalezieniu jakiejś pracy i pójściu na studia.

- Zabrałaś Daisy? Hej, słodziaku - uśmiechnęłam się, kiedy otworzyłam drzwi pasażera i ujrzałam swojego małego labradora na siedzeniu.

- Jak dobrze, że już wróciłaś. Trzy razy obsikała mi dywan!- powiedziała Kels, a ja parsknęłam śmiechem.

- Wiesz, że psa wypuszcza się na dwór, prawda?

Siostra odpaliła silnik i ruszyła z parkingu, a ja przytuliłam psiaka bliżej do siebie.

- Teraz już wiem - odparła sarkastycznie, a później ruszyłyśmy prostą drogą do domu.

*

Wysiadłam z samochodu na podjeździe, wypuszczając Daisy na trawnik i prawie pisnęłam, kiedy zobaczyłam Alex'a, siedzącego na letnim leżaku, który pewnie sobie tu przywlókł.

- Zdziro, prawie się spaliłem na tym słońcu, czekając na ciebie!- powiedział, po czym wstał i wręcz podbiegł do mnie, obejmując mnie mocno ramionami.

- Alex.. dusisz mnie..- wyjąkałam ze śmiechem.

- Zamknij się i daj mi się nacieszyć, że już wróciłaś - powiedział, a ja przewróciłam oczami.

- Też się cieszę, ale chcę jeszcze trochę pożyć zanim mnie udusisz - zaśmiałam się, a czarnowłosy w końcu rozluźnił nieco uścisk.

- Boże, myślałem, że bez ciebie zwariuję.

- Pomóż zabrać mi walizki i wszystko opowiesz mi na górze.

Alex uśmiechnął się szeroko, jakby było coś, o czym nie wiedziałam, po czym stanął z rękami na biodrach i powiedział zadowolony:

- Nawet się nie rozpakowuj.

- Co? Czemu?- zmarszczyłam czoło i nos, zastanawiając się co ten wariat wymyślił.

Hurts so goodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz