16: Człowiek nie zawsze dostaje to, czego chce

57.7K 1.5K 1.9K
                                    


* Lindy *

Sobotni poranek był ciężki, ponieważ razem z Norą i Alex'em wypiliśmy wczoraj trochę zbyt dużo wina na plaży i teraz bolała mnie głowa.

Pamiętam, że rozmawiałam przez telefon z Cody'm i umówiłam się dziś z nim na wypad na miasto. Nie wiedziałam dokładnie gdzie chce mnie zabrać, ale jak mówił - była to niespodzianka.

Zeszłam więc do kuchni i nalałam sobie zimnego mleka, które od razu wypiłam. To był mój lek na kaca, przysięgam. Wróciłam do pokoju i sięgnęłam po telefon, leżący na szafce nocnej. Pięć nowych, nieodebranych połączeń od Miles'a.

Nie wiem o co mu chodziło, ale wczoraj wydzwaniał do mnie jak głupi. Oczywiście stwierdziłam, że nie będę odbierać, ponieważ nie miałam zamiaru psuć sobie humoru. Tak więc przewróciłam oczami i włączyłam Instagram, nie mając w planach do niego oddzwaniać.

Niestety nie mogłam ignorować go w nieskończoność.

Właśnie wyszłam z prysznica, owinięta ręcznikiem, kiedy usłyszałam pukanie w okno. Kiedy zobaczyłam za szybą Miles'a, miałam ochotę zapaść się pod ziemię, ponieważ stałam tam prawie kompletnie naga.

Wytrzeszczyłam oczy, przeklinając się w myślach, że nie odrąbałam od ściany tej cholernej drabiny.

Trzymając kurczowo ręcznik, podeszłam do okno i otworzyłam je, ledwo powstrzymując się od zepchnięcia Wood'a na ziemię.

- Pogięło Cię? Nie wiesz od czego służą drzwi?- krzyknęłam na niego szeptem, ponieważ nie chciałam, żeby wparowała tu Kelsey i zobaczyła tą absurdalną sytuację.

- A otworzyłabyś mi?- uniósł jedną brew.

Westchnęłam zrezygnowana, zagryzając wnętrze policzka.

- Czego chcesz?

- Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór?- zapytał, mrużąc oczy, po czym bez pozwolenia wskoczył do mojego pokoju, sprawiając, że cofnęłam się o krok.

- Tak się składa, że mam - założyłam ręce na biodra, przez chwilę zapominając o ręczniku, który o mały włos się ze mnie nie obsunął.

Miles wyglądał, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że nie mam na sobie ubrań. Stanął w bezruchu i przeskanował mnie dokładnie spojrzeniem, oblizując przy tym swoją wargę i wstrzymując oddech.

- Coś konkretnego?- zapytał, a jego głos był niski i wydawało się, jakby Miles wcale nie skupiał się na swoich słowach, patrząc na mnie ciemnym wzrokiem.

- Wychodzę z Cody'm - odparłam z cwanym uśmieszkiem, bo dobrze wiedziałam, że go to zdenerwuje.

I wcale się nie dziwiłam, ponieważ mina bruneta błyskawicznie uległa zmianie. Zamrugał kilka razy i zacisnął szczękę, po czym zrobił krok w moją stronę.

- Nie idź z nim - powiedział poważnie, patrząc na mnie z góry.

Jego spojrzenie sprawiało, że czułam na plecach ciarki. Zaczęłam się wycofywać aż nie trafiłam plecami na zimną ścianę. Miles stał tuż naprzeciwko i opierał ręce po obu stronach mojej głowy.

- To groźba?- zapytałam, próbując brzmieć pewnie.

- Nie, to prośba.

Hurts so goodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz