7: Musisz mi pomóc

67.3K 2.2K 1.4K
                                    

Zostaw coś po sobie i miłego czytanka :)

- O Boże..- wymsknęło mi się, kiedy dalej przypatrywałam się jego twarzy.

Wtedy Miles wzdrygnął się i spojrzał na mnie, a jego oczy pociemniały. Zacisnął pięści i wziął głęboki wdech, od razu zakładając okulary.

- Co to było?- zapytałam, podchodząc do niego i próbując ponownie je zdjąć.

- Nie powinno Cię to obchodzić - wymamrotał, odsuwając się.

- Oni ci to zrobili?- nalegałam z poważną miną.

- Nie, to nie twoja sprawa.

Brunet był wręcz opryskliwy, co sprawiło, że poczułam narastający we mnie gniew.

- Dobra, kurwa!- prawie krzyknęłam - Dalej nie dopuszczaj do siebie ludzi, którzy chcą ci pomóc i zachowuj się jak dupek, mam to gdzieś - machnęłam ręką i odwróciłam się na pięcie, wracając do środka.

Na prawdę nie wiem dlaczego tak bardzo się tym przejmowałam, ale chyba taka była moja natura. Postanowiłam jednak przestać i na prawdę zacząć omijać Miles'a szerokim łukiem. W ułamku sekundy przeszło przeze mnie wiele emocji: przez strach, smutek do wściekłości, która sprawiła, że nie chciałam już szukać odpowiedzi.

Usiadłam z powrotem przy stoliku, gdzie reszta jadła już swoje zamówienia. Uśmiechnęłam się przekonująco do Nory, która zmrużyła oczy na mój widok i również zaczęłam jeść. Nie umiałam się jednak skupić, ponieważ po paru chwilach Miles usiadł centralnie na przeciwko mnie i mogłam wyraźnie poczuć na sobie jego spojrzenie. Nie wiedziałam co myśli i czy jest zły, ale już mnie to nie obchodziło. Jak powiedział - nie była to moja sprawa.

*

Dwa dni później w poniedziałkowy wieczór, czytałam właśnie książkę, kiedy zadzwonił do mnie Alex i spytał czy nie pójdę z nim zapalić papierosa. Oczywiście od razu się zgodziłam, ponieważ i tak mi się nudziło, a cały dzień siedziałam w domu i marzyłam tylko o tym, żeby się wyrwać.

Ubrałam na siebie spodnie i bluzę, ponieważ było dziś chłodniej niż zwykle i wrzuciłam do kieszeni paczkę fajek oraz zapalniczkę. Wyszłam z domu, kierując się w stronę domu Alex'a, znajdującego się kilka przecznic dalej. Już w połowie widziałam z oddali zbliżającego się czarnowłosego, który zaczął machać mi z wielkim uśmiechem.

- Hej, laska - objął mnie ramieniem na przywitanie i poczochrał mi włosy, a ja posłałam mu piorunujące spojrzenie.

- Gdzie idziemy?

- Do parku? Posiedzimy, napijemy się piwka - powiedział, wyciągając z kieszeni dwie butelki redd'sa.

- Miałeś zostać abstynentem - zaśmiałam się, zaczynajac ponownie stawiać kroki na chodniku.

- Jedno piwo to nie grzech - przewrócił oczami.

- Jesteś niemożliwy - pokręciłam głową, szturchając go w ramię.

Kiedy zaczęliśmy wchodzić do parku, zdałam sobie sprawę, że to te samo miejsce, gdzie spotkałam tamtej nocy Miles'a, bijącego tamtego chłopaka. Mimowolnie poczułam się dziwnie, ale chwilę później otrząsnęłam się z tego uczucia i wróciłam na ziemię.

Usiedliśmy z Alex'em na oparciach ławki, kładąc stopy na drewniane listwy. Wyjęłam z kieszeni paczkę papierosów i zapaliłam jednego, dając drugiego czarnowłosemu. Później otworzyliśmy piwa i po prostu siedzieliśmy, słuchając śpiewu ptaków i szeleszczących pod wiatrem liści.

Hurts so goodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz