Zostaw coś po sobie ✨
*
Po niedzieli nadszedł poniedziałek, czyli pierwszy dzień mojego ostatniego roku. Sama nie wiem czy czułam podekscytowanie, czy byłam lekko zestresowana, ale ściskało mnie w brzuchu.
Do szkoły miałam dziś dojechać sama własnym autem, chociaż od jutra razem z Alex'em i Norą umówiliśmy się, że będziemy jeździć wspólnie.
Wstałam o odpowiedniej godzinie, nie chcąc się spóźnić pierwszego dnia i od razu ubrałam na siebie wcześniej przygotowaną sukienkę. Na dworze świeciło słońce i było ciepło, więc nawet nie ubierałam na siebie swojej ramoneski. Usiadłam za toaletką i zrobiłam swój codzienny makijaż, dodatkowo przejeżdżając usta ulubioną matową pomadką.
Było wpół do dziewiątej, kiedy schodziłam po schodach do kuchni, żeby szybko zjeść płatki. Kelsey pewnie jeszcze spała i trochę jej tego zazdrościłam.
Nalałam sobie mleka i wsypałam czekoladowe kulki do miski, a później usiadłam przy kuchnnej ladzie i zaczęłam je jeść. W międzyczasie dostałam też wiadomość od Nory, że właśnie jedzie w stronę szkoły. Ona i Alex jeszcze z rana byli kupić książki w antykwariacie, które ja już dawno posiadałam, więc nie chciało mi się wstawać pół godziny wcześniej, żeby jechać razem z nimi.
Daisy plątała mi się pod nogami, więc wstałam i nasypałam jej karmy do miski, a później nalałam wody. Pogłaskałam ją po głowie i podrapałam za uchem, a kiedy dochodziło za piętnaście, w końcu chwyciłam za torebkę oraz kluczyki i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi i skierowałam się w stronę Harolda, który grzecznie czekał na podjeździe.
Usiadłam za kierownicą, wkładając kluczyk w stacyjkę i przekręciłam go, aby uruchomić silnik. Ale ten ani nie drgnął.
- No dalej kochany..- wyszeptałam sama do siebie, próbując ponowić moją czynność.
Zmagałam się z tym jeszcze przez parę dobrych minut, kiedy w końcu zdałam sobie sprawę, że to na nic.
- Do cholery!- krzyknęłam kiedy moje auto po raz kolejny nie chciało odpalić.
Wscieknę się. Czemu akurat dzisiaj?Harold, kurwa!
Wyszłam z samochodu i zatrzasnęłam drzwiczki, po czym kopnęłam lekko w jego bok i wydałam z siebie niezadowolony okrzyk.
- Ktoś tu ma kłopoty z autem, huh?- usłyszałam nagle znany, sarkastyczny głos.
Nie musiałam nawet odwracać głowy, żeby wiedzieć kto to. Miles patrzył na mnie z głupawym uśmieszkiem i założonymi rękoma, opierając się o swojego czarnego Jaguara.
- Zamknij się, Wood - warknęłam w jego stronę z zaciśniętymi zębami i podniosłam maskę swojego auta.
Niestety nie za bardzo znałam się na mechanice samochodów, więc tak na prawdę tylko udawałam, że czegoś szukam. A może inaczej - próbowałam czegoś szukać.
- Ostre słowa w stronę kogoś, kto potencjalnie może zaoferować Ci podwózkę - znów się odezwał.
On chyba żartuje. Znów to robi. Znów zmienia zdanie i ze mną rozmawia. Mam tego dość.
Zatrzasnęłam maskę i wyciągnęłam z tylniego siedzenia torbę. Zamknęłam auto na elektryczny zamek i wyszłam z podjazdu.
- Potencjalnie możesz się wypchać - posłałam mu sarkastyczny uśmieszek i zaczęłam kierować się chodnikiem w stronę przystanku autobusowego. Może jakimś cudem zdążę jeszcze na poranny kurs.
CZYTASZ
Hurts so good
Teen FictionLindy Smith ma osiemnaście lat i pochodzi ze słonecznego Miami na Florydzie. Los jednak nie jest dla niej zbyt łaskawy, ponieważ zmuszona jest przeprowadzić się do swojej niezależnej, o dwa lata starszej siostry do Bostonu, gdzie skończy swoją ostat...