Nie odpowiadam za napady gorąca w tym rozdziale! Buziaki!*
Następny poranek był dość ciężki, ponieważ już o ósmej obudziła mnie Kelsey, która wparowała do mojego pokoju i rzuciła mi się na łóżko.
- Co do cholery się wczoraj wydarzyło?- wyjęczała mi do ucha, za co miałam ochotę ją zabić.
Zakryłam się kołdrą i próbowałam ją spławić, ale ani nie drgnęła.
- Kelsey idź sobie, Hayden pewnie na Ciebie czeka - wyjęczałam.
- Jeszcze śpi, a mi się nudzi.
- To idź pomęczyć Norę albo Tracy na dole.
Kelsey prychnęła pod nosem, ale zamiast wyjść, wcisnęła się obok mnie pod kołdrę.
- Przepraszam, że się zjarałam i zostawiłam Cię z tym wszystkim samą. Wybaczysz mi?- spojrzała na mnie z miną zbitego psiaka, a ja się zaśmiałam.
- Myślałam, że Cię uduszę, wiesz? Razem z Miles'em wysprzątaliśmy cały ten syf na dole - powiedziałam, zanim zdążyłam dobrze nad tym pomyśleć.
- Razem z Miles'em, huh? Jakieś pikantne szczegóły?- posłała mi znaczące spojrzenie, a ja przewróciłam oczami.
- Jezu, nie. Żadnych nie było i nie będzie.
- Jasne - parsknęła śmiechem - Wiem, co widziałam w Portland. Tak tylko przypominam - mrugnęła do mnie.
- To był błąd, nie rozmawiajmy o tym. Miles to dupek.
- Ale Cię lubi.
- On lubi wszystko, co się rusza i ma cycki - zrobiłam skwaszoną minę, przypominając sobie liczne dziewczyny, które wczoraj się na nim wieszały.
- Wspomnisz moje słowa - odparła, a potem wstała i w końcu wyszła z mojego pokoju.
*
Sobota i niedziela minęły zdecydowanie za szybko i zdecydowanie za mało produktywnie. Nie robiłam kompletnie nic, prócz oglądania seriali i jedzenia niezdrowego żarcia.
W poniedziałkowy poranek obudziłam się nieco wcześniej niż powinnam, więc miałam trochę więcej czasu na przygotowanie się i doprowadzenie się do porządku.
Pomalowałam się i ubrałam w sukienkę, a na górę narzuciłam jeansową kurtkę. Na nogi włożyłam trampki i chwytając plecak z szafki, wyszłam z domu. Sięgnęłam po kluczyli do kieszeni i otworzyłam samochód. W tym samym momencie usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi po drugiej stronie ulicy.
Momentalnie moje oczy skierowały się w tamtym kierunku i padły na Miles'a. Wyglądał tak dobrze jak zazwyczaj, normalne. Kiedy mnie zauważył, kącik jego ust lekko się uniósł.
- Cześć - krzyknął w moją stronę, otwierając swoje auto.
Ledwo zauważalnie zmarszczyłam brwi i odpowiedziałam:
- Hej.
Już miałam wchodzić do Harolda i wyjeżdżać, kiedy zatrzymał mnie jego ponowny głos.
- Tak się zastanawiałem..- zaczął, a ja na niego spojrzałam - Kiedy oddasz mi moją bluzę?
Musiałam przyznać, że nie tego się spodziewałam i w środku dosłownie teraz pękałam. Stałam tam taka zdezorientowana, zdając sobie sprawę, że faktycznie dalej mam jego bluzę, którą dał mi wtedy, gdy byliśmy nad jeziorem.
- Umm.. podrzucę Ci ją po szkole?
Miles tylko skinął głową, przygryzając wargę i wsiadł do auta, a później odjechał.
CZYTASZ
Hurts so good
TienerfictieLindy Smith ma osiemnaście lat i pochodzi ze słonecznego Miami na Florydzie. Los jednak nie jest dla niej zbyt łaskawy, ponieważ zmuszona jest przeprowadzić się do swojej niezależnej, o dwa lata starszej siostry do Bostonu, gdzie skończy swoją ostat...