23: Igrasz z ogniem

58.9K 2K 2.4K
                                    


Nie odpowiadam za napady gorąca w tym rozdziale! Buziaki!

*

Następny poranek był dość ciężki, ponieważ już o ósmej obudziła mnie Kelsey, która wparowała do mojego pokoju i rzuciła mi się na łóżko.

- Co do cholery się wczoraj wydarzyło?- wyjęczała mi do ucha, za co miałam ochotę ją zabić.

Zakryłam się kołdrą i próbowałam ją spławić, ale ani nie drgnęła.

- Kelsey idź sobie, Hayden pewnie na Ciebie czeka - wyjęczałam.

- Jeszcze śpi, a mi się nudzi.

- To idź pomęczyć Norę albo Tracy na dole.

Kelsey prychnęła pod nosem, ale zamiast wyjść, wcisnęła się obok mnie pod kołdrę.

-  Przepraszam, że się zjarałam i zostawiłam Cię z tym wszystkim samą. Wybaczysz mi?- spojrzała na mnie z miną zbitego psiaka, a ja się zaśmiałam.

- Myślałam, że Cię uduszę, wiesz? Razem z Miles'em wysprzątaliśmy cały ten syf na dole - powiedziałam, zanim zdążyłam dobrze nad tym pomyśleć.

- Razem z Miles'em, huh? Jakieś pikantne szczegóły?- posłała mi znaczące spojrzenie, a ja przewróciłam oczami.

- Jezu, nie. Żadnych nie było i nie będzie.

- Jasne - parsknęła śmiechem - Wiem, co widziałam w Portland. Tak tylko przypominam - mrugnęła do mnie.

- To był błąd, nie rozmawiajmy o tym. Miles to dupek.

- Ale Cię lubi.

- On lubi wszystko, co się rusza i ma cycki - zrobiłam skwaszoną minę, przypominając sobie liczne dziewczyny, które wczoraj się na nim wieszały.

- Wspomnisz moje słowa - odparła, a potem wstała i w końcu wyszła z mojego pokoju.

*

Sobota i niedziela minęły zdecydowanie za szybko i zdecydowanie za mało produktywnie. Nie robiłam kompletnie nic, prócz oglądania seriali i jedzenia niezdrowego żarcia.

W poniedziałkowy poranek obudziłam się nieco wcześniej niż powinnam, więc miałam trochę więcej czasu na przygotowanie się i doprowadzenie się do porządku.

Pomalowałam się i ubrałam w sukienkę, a na górę narzuciłam jeansową kurtkę. Na nogi włożyłam trampki i chwytając plecak z szafki, wyszłam z domu. Sięgnęłam po kluczyli do kieszeni i otworzyłam samochód. W tym samym momencie usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi po drugiej stronie ulicy.

Momentalnie moje oczy skierowały się w tamtym kierunku i padły na Miles'a. Wyglądał tak dobrze jak zazwyczaj, normalne. Kiedy mnie zauważył, kącik jego ust lekko się uniósł.

- Cześć - krzyknął w moją stronę, otwierając swoje auto.

Ledwo zauważalnie zmarszczyłam brwi i odpowiedziałam:

- Hej.

Już miałam wchodzić do Harolda i wyjeżdżać, kiedy zatrzymał mnie jego ponowny głos.

- Tak się zastanawiałem..- zaczął, a ja na niego spojrzałam - Kiedy oddasz mi moją bluzę?

Musiałam przyznać, że nie tego się spodziewałam i w środku dosłownie teraz pękałam. Stałam tam taka zdezorientowana, zdając sobie sprawę, że faktycznie dalej mam jego bluzę, którą dał mi wtedy, gdy byliśmy nad jeziorem.

- Umm.. podrzucę Ci ją po szkole?

Miles tylko skinął głową, przygryzając wargę i wsiadł do auta, a później odjechał.

Hurts so goodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz