25: Kim my właściwie dla siebie jesteśmy?

57.7K 2K 2K
                                    


Zostawcie coś po sobie

*

W następny piątek miała odbyć się wielka impreza, ponieważ nasz kochany Alex obchodził swoje osiemnaste urodziny. Zdążyłam już ponaśmiewać się z tego, że jestem o kilka miesięcy starsza, ponieważ sama urodziłam się w marcu.

W każdym bądź razie, razem z Norą wybrałyśmy się w sobotę na zakupy, w celu uzyskania odpowiedniego prezentu dla tego pacana. Wszyscy wiemy jak bardzo szalony jest Alex, więc pierwszym sklepem, jaki odwiedziliśmy był sex shop.

- Myślę, że to może się mu spodobać - zaśmiała się Nora, podnosząc z półki dużego rozmiaru dildo.

Chwyciłam się za głowę i parsknęłam śmiechem, zakrywając oczy dłonią.

- Chryste, weź to odłóż.

- Zachowujesz się jakbyś nigdy wcześniej nie widziała penisa - wywróciła oczami, zupełnie nieświadoma prawdy.

Odchrząknęłam, przenosząc wzrok na coś innego i próbując zachowywać się jak gdyby nigdy nic, ale Nora jakby zastygła i wytrzeszczyła na mnie oczy.

- Czekaj.. bo ty naprawdę nigdy go nie widziałaś!

- Nie tak głośno, wariatko - zbeształam ją, szturchając ją w ramię.

- Jesteś dziewicą? Serio? W życiu bym nie przypuszczała.

- Co to ma znaczyć?- zapytałam, unosząc jedną brew.

- Mam na myśli.. jesteś mega laską i nie zachowujesz się jak dziewica - wzruszyła ramionami - Tym bardziej, że gdy jesteś z Miles'em to między wami jest po prostu ogień.

- Och, zamknij się - przewróciłam oczami.

- W każdym bądź razie, biorę to - powiedziała, unosząc lekko w górę przedmiot w jej dłoni.

Zaśmiałam się pod nosem i spojrzałam na miejsce, gdzie na wieszakach wisiały różne, obcisłe i lateksowe ciuchy.

- Dobra, chcę widzieć w tym Alex'a - parsknęłam śmiechem, unosząc w dłoniach czarne, skórzane i mega obcisłe męskie spodnie z ogonem.

- On nas zabije - Nora zaczęła się śmiać jak głupia.

- Nie, bo nas kocha - powiedziałam, a później skierowałyśmy się do kasy.

Za ladą stał młody chłopak, na oko o kilka lat starszy od nas, a kiedy nas ujrzał, przeskanował nas wzrokiem, a jego mina była bezcenna, gdy zobaczył nasze zakupy.

Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, ponieważ patrzył na nas oceniającym wzrokiem i Bóg wie co miał właśnie w głowie. No bo halo, nigdy nie kupowałam nic w sklepie z zabawkami dla dorosłych!

Wyszłyśmy ze sklepu, odetchnęłyśmy i postanowiłyśmy pójść na lody. Była to ostatnia okazja, żeby posmakować je pod słonecznymi promieniami, ponieważ ciepła jesień powoli zamieniała się w zimę.

-  Skoczymy po balony i konfetti, a potem wracamy?- zapytałam, gdy siedziałyśmy na ławce w parku i jadłyśmy lody.

- Myślałam, że pójdziemy jeszcze kupić jakąś kieckę.

- Obydwie dobrze wiemy, że mamy pełne szafy - zaśmiałam się.

- Taa, to prawda - przytaknęła - Ale będziesz musiała pomóc mi coś wybrać.

- Pod warunkiem, że Ty też mi pomożesz.

- Zawsze i wszędzie - zaśmiała się, a potem skończyłyśmy lody i poszłyśmy po urodzinowe akcesoria.

Hurts so goodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz