Prolog

2.9K 96 35
                                    

- Oto i nasza solenizantka!

- Bill! – Ginny przeskoczyła ostatnie kilka metrów do kuchni paroma susami i rzuciła się w ramiona najstarszego brata. Bill roześmiał się i uniósł ją w powietrze. Odstawił ją na ziemię i pocałował w policzek.

- Ginny, najlepsze życzenia z okazji urodzin!

Ginny uśmiechnęła się i przyjęła pocałunek w policzek od Fleur.

- Dzięki. Raczej was tu nie oczekiwałam, myślałam, że wciąż jesteście we Francji – powiedziała Ginny, gdy trójka usiadła przy stole.

- Chcieliśmy wrócić na twoje urodziny – wyjaśnił Bill, odbierając od matki kubek kawy.

- Wszystkiego najlepszego, kochanie – powiedziała pani Weasley, przytulając swoje najmłodsze dziecko.

- Dzięki, mamo – odparła Ginny, całując matkę w policzek. – Gdzie tata?

Molly westchnęła.

- Musiał wcześnie wyjść do pracy. Teraz w Ministerstwie jest okropny bałagan. Charlie poszedł pomóc bliźniakom w sklepie, będzie razem z nimi na kolację.

- Z tatą wszystko w porządku? – spytał Bill.

Pani Weasley usiadł przy stole, dołączając do pozostałej trójki.

- Chyba tak. Twojemu ojcu udało się ich przekonać, że nie widział Harry'ego od końca ostatniego roku szkolnego i nie wiemy, gdzie jest. Uzdrowiciele ze Świętego Munga przyszli i potwierdzili groszopryszczkę u „Rona", więc część ich planu wydaje się działać. Chciałabym wiedzieć choć trochę więcej.

Patrząc między matką a siostrą, Bill spytał:

- Więc wiecie, gdzie poszli?

Ginny potrząsnęła głową.

- Nie. Zniknęli gdy tylko pojawił się patronus Kingsleya i nic o nich odtąd nie wiadomo. Tata mówi, że to dobre wieści, jeśli złapano by Harry'ego, to od razu wszystkie media by o tym trąbiły.

- Musimy o tym rozmawiać w urodziny Ginny? Otworzysz prezenty, kochanie? – spytała Molly.

Ginny poczuła się trochę zakłopotana, ale wymusiła uśmiech. Wiedziała, że parę ostatnich tygodni było dla jej matki bardzo trudnych i wielokrotnie słyszała, jak w nocy płacze. Część jej była zdenerwowana na Rona, Hermionę i Harry'ego, że zniknęli, ale na szczęście ta większa część wiedziała, że grają ważną rolę w tej wojnie.

- Oczywiście, mamo – odparła, sięgając po jeden z ładnie zapakowanych pakunków.

Po luźnym śniadaniu i rozmowach z Billem i jego żoną, Ginny zaniosła prezenty do pokoju. Zamknęła drzwi i odstawiła pudełka z szatami, książkami i produktami ze sklepu bliźniaków na biurko.

Pyknięcie spowodowało, że gwałtownie się odwróciła i wyszarpnęła różdżkę. Ku jej zaskoczeniu dotarło do niej, że celuje nią w skrzata. Trochę trwało, zanim rozpoznała w nim Stworka, był czysty, schludny i ubrany w śnieżnobiały ręcznik.

- Co ty tu robisz, do cholery!? – spytała zdziwiona, nadal trzymając skrzata na muszce.

- Stworek przeprasza, droga pani. Pan wysłał tu Stworka z tym – odparł stary skrzat, wyciągając w jej kierunku paczkę.

- Twój pan? – spytała Ginny, nie zbliżając się do paczki ani na centymetr.

- Tak, pan Harry – odparł Stworek. – Pan powiedział Stworkowi, żeby pani powiedzieć, że Rogogony Węgierskie są dużo bardziej macho niż hipogryfy, a już zdecydowanie bardziej niż Puszki Pigmejskie.

Ginny opuściła różdżkę, gwałtownie się zapowietrzając. Stworek kontynuował.

- Pan Harry powiedział Stworkowi, żeby Stworek panią zapytał, co on czuje w Amortencji.

Oczy wypełniły jej łzy, gdy dotarło do niej, że to naprawdę Harry wysłał skrzata.

- Tartę melasową, miotłę i mnie.

Stworek pokiwał głową i jeszcze raz wyciągnął przed siebie pakunek. Ginny odebrała go.

- Stworek musi wracać do pana. Pan powiedział Stworkowi, że jeśli będzie pani w potrzebie, może pani Stworka wezwać i Stworek przyjdzie.

Skrzat zniknął z pyknięciem. Ginny opadła na łóżko, obracając paczkę w dłoniach. Do pudełka zapakowanego w brązowy papier przyczepiona była zwinięta notka. Trzęsącą się ręką, Ginny powoli rozwinęła pergamin.

Ginny,

Chciałbym tu być i móc Ci złożyć życzenia urodzinowe osobiście. Wiem, że Ronowi powiedziałem zupełnie co innego, ale naprawdę za Tobą tęsknię, Gin. Ron i Hermiona są super, byli przy mnie od pierwszego roku, ale naprawdę chciałbym, żebyś tu teraz ze mną była.

Nie pamiętam szczęśliwszego czasu w życiu niż te parę tygodni, przez które byliśmy razem, to było jak jakieś inne życie. Nie mogę Ci dokładnie wyjaśnić, co robię, ale chciałem się upewnić, że wiesz, że mi Cię brakuje i chciałbym, żebyś tu była.

Czytałem Proroka i wiem, że będziesz musiała uczęszczać do Hogwartu ze Snapem za dyrektora. Bądź ostrożna. Wiem, że potrafisz się sobą dobrze zająć. Jesteś mądrą, silną, potężną czarownicą. Zerwałem z Tobą, bo nie mógłbym znieść, gdyby coś Ci się stało przeze mnie. Jeśli Voldemort dowiedziałby się, ile dla mnie znaczysz... nawet nie chcę myśleć, co mogłoby się stać. Zrobiłbym wszystko, żeby Cię chronić. Snape o nas wie. Jeśli wyda ci się, że jesteś w niebezpieczeństwie, wezwij Stworka. Przyjdzie do Ciebie i zabierze cię, nie ma znaczenia, gdzie będziesz. Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebować, zupełnie czegokolwiek, wezwij Stworka.

Baw się dobrze w urodziny! Mam nadzieję, że spodoba Ci się mój prezent.

Kocham Cię,

Harry.

P.S. Nie miałem okazji Ci tego powiedzieć, ale wyglądałaś na weselu przepięknie.

Ginny czytała list w kółko i w kółko, nie mogąc przestać, aż dotarło do niej, że jest cała zalana łzami. Uśmiechając się przez łzy, otworzyła pudełko. W środku była inna, krótsza notka.

Gin

Ta bransoletka należała do mojej mamy. Syriusz miał małe pudełko z biżuterią, które mu powierzyła, gdy już wiedziała, że musi się ukryć. Gdy to po raz pierwszy zobaczyłem, od razu pomyślałem o Tobie. Jest piękna i lśniąca, jak Ty.

Harry.

Trzęsącą się ręką Ginny powoli uniosła pokrywkę i wciągnęła powietrze z zaskoczenia, gdy zobaczyła, co było w środku. Znajdowała się tam śliczna bransoleta z rubinami i diamentami. Zatrzasnęła ją na nadgarstku i uniosła dłoń w górę, podziwiając błyszczenie klejnotów w świetle. Z uśmiechem, wytarła oczy i złożyła obydwa liściki, wkładając je do pudełka ze skarbami. Nie wiedziała, co się stanie, ale czuła się nagle dużo bardziej pewna siebie i nie zamierzała być w tej wojnie obojętna.

Niezamierzone KonsekwencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz