Ron westchnął z ulgą, gdy skończyła się już pora śniadania. Pomachał Charliemu, gdy wychodził do rezerwatu smoków. Nigdy się specjalnie nie zastanawiał nad tym, co dokładnie robił Charlie, ale jego pierwszy tydzień w rezerwacie naprawdę otworzył mu oczy. Jeden dzień spędził chodząc za Charliem, gdy ten karmił smoki, upewniał się, że ich wybiegi były czyste i w dobrym stanie technicznym, a także przenosił jednego ze smoków do wydzielonego wybiegu górskiego. Ron pogubił się w liczeniu zaklęć, których użył Charlie, a o których sam nigdy nie słyszał. Na pewno lista była długa.
Opiekunowie smoków brali też udział w badaniach na ich temat, a także w edukacji lokalnej magicznej populacji w zakresie smoków. Rezerwat posiadał wielkie magiczne centrum weterynaryjne, a także magiczny szpital specjalizujący się w ugryzieniach magicznych stworzeń. Oprócz opiekunów smoków i personelu medycznego, rezerwat zatrudniał również sporą obsługę. Ron nigdy nie wiedział, że skrzaty domowe i smoki niezbyt dobrze się komponowały, więc wszystko musieli robić ludzie. Tak więc Ron znalazł się wśród personelu kucharskiego, co jednak było według niego lepsze od sprzątania.
Ku jego zaskoczeniu, mógł się zapisać na lekcje w rezerwacie. Większość dzieci pracujących w tym miejscu była edukowana w domach przez rodziców, ale przy bardziej zaawansowanych zajęciach, można było się zapisać na indywidualne kursy z Zaklęć, Transmutacji, Magicznego Leczenia, a także Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Kursy były nadzorowane przez wyszkolonych pracowników rezerwatu. Ron zapisał się na Zaklęcia i Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami, co go o dziwo zadowalało.
Po usłyszeniu od Hermiony o całej pracy, jaką musiała włożyć, żeby nadgonić zaległości w Beauxbatons, Ron był dosyć zadowolony, że nie wybrał tej ścieżki. Hermiona wysłała mu parę listów opowiadających o jej zajęciach, o szkole i o przyjaciołach, których sobie znalazła. Udało mu się coś naskrobać przynajmniej raz, gdy już tu przyjechał, opowiedział wtedy o rezerwacie, ale nie odpowiadał na jej ostatnie listy.
Ron spędził sporo czasu rozmyślając o wydarzeniach z jesieni. Przyznał, że nie włożył wystarczająco dużo pracy w poszukiwania. Naprawdę chciałby móc powiedzieć Harry'emu, jak bardzo mu przykro, ale musiał przyznać, że dobrze mu było w miejscu, gdzie było ciepło i miał dostęp do normalnych ilości jedzenia. Nadal był trochę zdenerwowany na Harry'ego, choć sam nie wiedział dlaczego. Harry powiedział im prawdę i próbował wybić im z głowy dołączanie do niego. Jeśli Ron miał być szczery, to nadal miał wyrzuty sumienia, że zostawił swojego najlepszego przyjaciela.
Po przepracowaniu poranka i popołudnia, Ron właśnie miał zrobić sobie przerwę na lunch, gdy w jadalni pojawił się jego brat.
- Ron!
Podchodząc szybko do Charliego, Ron spytał z niepokojem:
- Co się stało?
Charlie wskazał, żeby brat dołączył do niego w jednym z mniejszych pomieszczeń konferencyjnych. Ron wszedł za nim, wyobrażając sobie wszelkie rodzaje ponurych wieści, które mógł mieć dla niego starszy brat. Usiedli przy stole.
- Ron, mam wieści od Billa.
Gdy jego brat urwał, Ron nie mógł wytrzymać.
- Wszyscy cali? Komuś coś się stało?
- Nikomu nic się nie stało – szybko upewnił go Charlie. – Wiesz, że Ministerstwo ogłosiło, że Ginny jest poszukiwana w celu przesłuchania w sprawie zabójstwa Carrowów?
Ron potaknął niecierpliwie.
- Tata i Bill mówili, że oboje myślą, że Prorok stara się zdyskredytować Harry'ego i Ginny w każdy możliwy sposób.
![](https://img.wattpad.com/cover/212830867-288-k612770.jpg)
CZYTASZ
Niezamierzone Konsekwencje
FanficGdy Harry i Ron wpadają w kłótnię podczas poszukiwania horkruksów, Hermiona wybiega za Ronem, prowadząc do niezamierzonych konsekwencji. Nawet z najlepszymi intencjami, wszystko może pójść źle. Opowiadanie nie jest moje, tylko je udostępniam!