Remus

1.1K 47 47
                                    

Dźwięk kropel deszczu bębniących w cegły obudził Harry'ego. Był niemal koniec marca i para wprowadziła się do małej kawalerki w południowym Londynie.

Unosząc głowę rozejrzał się wśród wczesno porannej ciemności. Ginny spokojnie spała obok niego. Zegarek na szafce nocnej wskazywał szóstą jedenaście. Harry jęknął w duchu. Wiedział, że prawdopodobnie już nie zaśnie. Jego uwagę przykuł hałas przy oknie i ledwo powstrzymał śmiech na widok Skierki goniącej swój własny cień.

Pocałował Ginny w policzek i po cichu wyślizgnął się z łóżka. Podnosząc kotkę, ruszył do kuchni.

- Hej, mała. Ciebie też obudził deszcz?

Skierka zamiauczała żałośnie i Harry uzupełnił jej miskę z jedzeniem. Harry'emu bardzo się podobało malutkie mieszkanie, które znaleźli. Miało tylko cztery pokoje: sypialnię, kuchnię, łazienkę i salon. Do tego mieszkania przyciągnął go wybrukowany ogródek znajdujący się za sypialnią. Z przodu domu znajdowało się też wielkie okno, które pozwalało mu na podziwianie pięknej, mieszkalnej części Londynu.

Harry szybko zrobił ciasto na babeczki i wrzucił je do piekarnika, po czym zaczął przeglądać notatki, które robili. Od zniszczenia ostatniego horkruksa, para przygotowywała się na decydującą konfrontację z Voldemortem. Harry nadal nie był pewien, czy przeżyje tą konfrontację, ale Ginny stanowiła wystarczająco dobry powód, aby przeżyć.

Spędzali dni ćwicząc zaklęcia i planując tą ostatnią konfrontację. Pracowali nad dwoma zestawami planów, jeden opisywał walkę z Voldemortem w Dworze Malfoyów, a jeden podczas gdy był poza posiadłością, może wykorzystując przewagę płynącą z ataku Śmierciożerców. Zgredek i Stworek byli nieocenieni przy pomocy w planach Dworu Malfoyów, a także mówili im, jakie osłony mogą tam być stosowane.

Gdy Ginny się obudziła, Harry siedział na kanapie w salonie, chrupiąc jabłkowo-cynamonowe babeczki.

Podniósł wzrok i uśmiechnął się, gdy weszła do pokoju i opadła obok niego.

- Dzień dobry.

Pocałowała go, po czym wzięła babeczkę z koszyka, który Harry postawił na stole.

- Dzień dobry, kochanie. Długo już jesteś na nogach?

- Tak. – Harry skrzywił się. – Deszcz mnie obudził.

Ginny usiadła mu na kolanach. Zawinął ramiona wokół niej i przyciągnął ją bliżej.

- Czujesz się już lepiej? – spytał, przesuwając dłonią po jej włosach.

Ginny potaknęła.

- Tak. Nie chciałam cię wkurzyć. Mówiłam ci, że moje bóle czasem są naprawdę okropne.

Harry pocałował ją delikatnie, nadal ją przytulając. Nigdy jeszcze nie był przy dziewczynie podczas jej okresu. Zakładał, że Hermiona przechodziła coś podobnego, ale nigdy o tym nie wspominała. On i Ron po prostu wiedzieli, że co jakiś czas łatwo się denerwowała.

Za pierwszym razem, gdy Ginny miała okres, gdy już byli razem, zrozumiał, jak mało wie o dziewczynach. Musiała mu wyjaśnić krwawienia, huśtawkę nastrojów i bóle. Nawet nauczył się, żeby kupować dla niej tampony.

Odwróciła się, żeby na niego spojrzeć.

- Przepraszam, że na ciebie nawrzeszczałam. Wiem, że chciałeś pomóc, ale... czasami po prostu potrzebuję być sobą.

Harry pokiwał głową.

- Przepraszam. Po prostu... po prostu chciałem, żebyś się lepiej poczuła. Nie chciałem tego pogarszać.

Niezamierzone KonsekwencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz