- Harry!
Harry westchnął, gdy usłyszał, jak jego była najlepsza przyjaciółka woła go. Tępy ból, który wcześniej pojawił się w jego klatce piersiowej wzmocnił się. On i Ginny właśnie opuścili Wielką Salę po raczej intensywnej konfrontacji z Weasleyami. Wyczerpany czarodziej naprawdę już nie chciał się dziś z nikim ścierać.
- Harry, proszę, zaczekaj!
Westchnął. O ile dobrze znał Hermionę, wiedział, że lepiej z nią porozmawiać teraz. Zatrzymał się i czekał, aż Hermiona ich dogoni. Gdy już jej się to udało, Harry wskazał, żeby weszła za nim do jednej z pustych klas przy korytarzu. Uśmiechnął się lekko, gdy zobaczył spojrzenie, jakim jego żona potraktowała Hermionę. Harry usiadł przy biurku z przodu pomieszczenia, Ginny zaraz obok niego. Hermiona przechadzała się przed nimi.
- Harry, jesteś pewien, że już po wszystkim?
Harry wpatrywał się w Hermionę, nie wierząc własnym uszom.
- Więc to jest pierwsza rzecz, którą do mnie mówisz? Czy jestem pewien, że już po wszystkim? Tak, Hermiono, jestem pewien, że już po wszystkim.
Czerwieniąc się ze wstydu, Hermiona próbowała zacząć po raz kolejny.
- Przepraszam. Harry, to nie... Ja po prostu nie wiem, co się stało i...
- Więc jedyny powód, dla którego chciałaś ze mną porozmawiać, to żeby pozyskać trochę informacji? – Harry wpatrywał się w nią, na jego twarz wstąpił ból. – Straciłaś to prawo, gdy zostawiłaś mnie samego w deszczu tamtej nocy.
- Przepraszam, Harry. – Hermiona wiedziała, że nie wyraziła się odpowiednio. Czuła wzbierający lęk, że Harry odejdzie, zanim zdąży mu powiedzieć, jak źle się czuła z powodu tej całej sytuacji. – Nie chciałam cię zostawić tamtej nocy. Ja... ja po prostu chciałam zatrzymać Rona. Złapałam go, gdy się deportował.
Trzęsącym głosem, Hermiona powiedziała im, co się stało dalej tej nocy.
- Wróciliśmy, Harry. Wróciliśmy i szukaliśmy cię. Ja... nie wiedzieliśmy, co zrobić. Zostaliśmy tam przez jeszcze jedną noc i poszliśmy do Doliny Godryka. Gdy cię nie mogliśmy znaleźć... to było okropne. Tak się o ciebie martwiłam, Harry. Naprawdę. Nie miałam pojęcia, gdzie mogłeś być.
- Więc to wszystko był wypadek? – spytał Harry. – Zostawiliście mnie samego w namiocie, w deszczu, ale tego nie chcieliście? Dlaczego nie wróciliście tej nocy?
- Ja... to była taka emocjonalna noc i nie chciałam wszczynać kolejnej kłótni. Nigdy nie przeszło mi przez głowę, że stamtąd odejdziesz – powiedziała Hermiona, opadając na krzesło z przodu klasy.
Ból, ulga i gniew toczyły w nim ze sobą bój.
- Hermiono, zostawiliście mnie samego w deszczu bez żadnych zapasów. Zamiast po mnie wrócić, żebym mógł przespać się w ciepłym miejscu i zjeść normalne jedzenie, zostawiliście mnie. Poszedłem do domu moich krewnych. Nie było prądu i miałem tylko tyle jedzenia i pieniędzy, ile sobie znalazłem.
Harry znów czuł ból i desperację tych zimnych, szarych dni powracające z pełną siłą.
- Żyłem w zimnie, na puszkowanej zupie i chlebie, podczas gdy wy byliście u Weasleyów, a teraz mówisz mi „ups, to był wypadek"?
Ginny chwyciła go za dłoń. Harry spojrzał na nią i zobaczył w jej oczach miłość i wsparcie. Ignorując Hermionę przez chwilę, Ginny pocałowała go delikatnie.
Z uśmiechem wciąż na twarzy, Harry zwrócił się do Hermiony.
- Poczułem się strasznie skrzywdzony, gdy odeszliście. To znaczy, wiem, że nie było tam zbyt przyjemnie, ale nie okłamałem was ani nie zmuszałem do pójścia ze mną. Wyśmiałaś mnie, gdy starałem się was odwieść od tej misji. Więc po tym jak upieracie się, żeby pójść ze mną, gdy zaczyna się robić pod górę, po prostu mnie zostawiacie. Powiedziałem wam wszystko, co powiedział mi Dumbledore. Przez całe miesiące zastanawiałem się, co zrobiłem źle.
CZYTASZ
Niezamierzone Konsekwencje
Fiksi PenggemarGdy Harry i Ron wpadają w kłótnię podczas poszukiwania horkruksów, Hermiona wybiega za Ronem, prowadząc do niezamierzonych konsekwencji. Nawet z najlepszymi intencjami, wszystko może pójść źle. Opowiadanie nie jest moje, tylko je udostępniam!