30 grudnia 2001
Śnieg prószył, mróz szczypał w nosy, gwiazdy na niebie były zakryte chmurami, a George i Bill kończyli właśnie rozstawianie specjalnych fajerwerek wokół domu tego drugiego. Cała rodzina miała zebrać się tam następnego dnia wieczorem, by podziwiać ogromny pokaz witający kolejny rok. Fred był zajęty przygotowaniami do swojego ślubu, zatem cała praca zeszła na jego bliźniaka i Billa.
- Dzięki za pomoc, bracie - powiedział Bill, klepiąc George'a po plecach, kiedy obaj wchodzili zmarznięci z powrotem do domu. - Sam nie dałbym z tym rady.
- Nie ma problemu, Billie - odparł George z perfidnym uśmieszkiem, wiedząc, że zdenerwuje tym starszego brata. Tak też się stało - Bill, choć wyglądający dosyć niewinnie w świetle licznych świątecznych lampek, które wisiały w kuchni, wlepił w brata morderczy wzrok.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie Billie...
George nie potrafił się powstrzymać.
- Willie?
Na te słowa Bill zdzielił George'a w ramię. To rozpoczęło przyjacielską szarpaninę pomiędzy braćmi, przerywaną ich śmiechami i wyzwiskami. George już ciągnął za długie włosy brata, gdy z transu wyrwał ich damski głos:
- Nie pozabijajcie się tu.
George zobaczył przez ramię starszego brata jego żonę stojącą w krótkim, różowym szlafroku na jednym z ostatnich schodów prowadzących na piętro i parsknął śmiechem. Bill prędko wyrwał się spod jego ręki i poprawił kurtkę, którą wciąż miał na sobie.
- Flora, kochanie - nic się tu nie dzieje.
Kobieta spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Pewnie - powiedziała sarkastycznie, a następnie zrobiła łyk gorącej herbaty, którą trzymała w kubku. - Ja idę się już położyć, skarbie. Słabo się czuję.
- Dobrze - odparł Bill i spojrzał na George'a wymownie, bojąc się, że ten domyśli się czegoś, o czym jak na razie wiedzieli tylko oni. Nie wyglądało jednak na to, by w ogóle się nad czymś zastanawiał. Bill podszedł więc prędko do żony i pocałował ją na dobranoc
- A idź pan, zimny jesteś! - powiedziała Flora ze śmiechem, odpychając delikatnie wciąż zmarzniętego męża. - Do jutra, George - dodała do szwagra, którego wyrwała jakby z transu.
- Tak, tak, do jutra - powiedział George. Flora odeszła, a bracia ostatecznie zdjęli swoje kurtki i szaliki. Bill podszedł do kranu w jasnej kuchni, podczas gdy George usadowił się przy wysepce kuchennej.
- Czy Flora zawsze tak chodzi po domu? - zapytał, na co Bill kolejny raz obdarzył go morderczym spojrzeniem.
- Hej, hej, nie zagalopuj się tutaj, braciszku - rzucił od razu starszy, co jedynie wywołało u George'a śmiech. Specjalnie droczył się z bratem, bo na Callie i Freda tego typu żarty już nie działały.
- Chcesz herbaty? - zapytał Bill, wlewając wodę do czajnika.
- Poproszę, zazdrośniku - rzucił wciąż roześmiany George. Jego brat pokręcił głową.
- Nigdy nie byłeś zakochany, to nie wiesz, jak to jest...
- W zasadzie to byłem - wypalił George bez namysłu. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, do czego przyznał się bratu, podczas gdy tak naprawdę chciał tylko mu się odgryźć.
- Co? W kim? - zapytał zdumiony Bill, odwracając się przodem do George'a po tym, jak postawił czajnik na kuchence.
- Cholera, nie miałem tego powiedzieć - mruknął George, gdy Bill podszedł do niego bliżej, zniecierpliwiony.
CZYTASZ
Owce też śmieszkują • George Weasley
Fanfiction🐑 Kiedy wszystkim jego braciom (no, poza Percym) i siostrze układa się życie, George Weasley zaczyna się czuć coraz bardziej samotny. Pragnie miłości, jednak w żaden sposób nie potrafi jej znaleźć... Dopóki pewna dziewczyna z aparatem nie zostaje n...