Poranek w dniu ślubu Harry'ego i Ginny miał być wyjątkowy, choć ona jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy, gdy została obudzona przez swoją mamę w Norze. Molly Weasley płakała jak dziecko, a Ginny bezskutecznie próbowała ją uspokoić w drodze na dół, gdy...
- Niespodzianka!
Ginny, wciąż jeszcze nieco zaspana, odwróciła wzrok od matki i spojrzała przed siebie. Przy stole w rzędzie stali wszyscy jej bracia, uśmiechający się do niej od ucha do ucha - czy też w przypadku George'a, od ucha do sztucznego ucha.
- A wy co tu robicie? - zapytała, trochę nie wierząc własnym oczom, bo gdy kładła się spać, w Norze byli tylko jej rodzice.
- Zrobiliśmy ci śniadanie - wyjaśnił Percy od razu.
- I żegnamy naszą jedyną siostrzyczkę - dodał Charlie, wzdychając.
Molly zapłakała jeszcze głośniej, ocierając się fartuchem, a Ginny zeszła ostatecznie na sam dół, wyraźnie poruszona. Wtedy od razu podszedł do niej Bill.
- Pamiętam, jak się urodziłaś, a teraz co? - zapytał, a następnie zatopił ją w swoich ramionach. Ginny uśmiechnęła się, natychmiast odwzajemniając uścisk.
- A teraz pewnie niedługo sama będzie rodzić - powiedział Fred, co wyjątkowo rozbawiło też George'a.
- Fred! George! - krzyknęła od razu Molly, ale jej dzieci nie zwróciły na nią uwagi.
Zaniast przejmować się reprymendą matki, Fred i George podbiegli do siostry i przytulili ją od drugiej strony. Za moment dołączył do nich też Charlie, a także i Ron, który odwrócił się do ostatniego z nich:
- No, Perce, rusz się.
Percy, choć trochę nieśmiało, wreszcie przysunął się do całego zbiegowiska, by też przytulić siostrę. Widok wszystkich jej dzieci, wtulonych w siebie i wzruszonych sprawił, że pani Weasley wiedziała, że nie powstrzyma już żadnego płaczu.
Uroczyste śniadanie, które po tym nastąpiło, było jednym z najwspanialszych wspomnień, jakie rodzina dzieliła. Po wszystkim zjawiła się Hermiona, która jako świadkowa miała pomóc Ginny z przygotowaniami - to stanowiło znak dla braci panny młodej, by wrócić do siebie i również zacząć się ogarniać.
- To co, przyjdziesz do nas? - zapytał Fred, wychodząc wraz z bliźniakiem przed Norę.
George już otwierał usta, by potwierdzić, bo przecież jak dotąd Callie zawsze pomagała zarówno Fredowi, jak i jemu ze wszelkimi sprawami wyglądowymi, bo, jak twierdziła "na to pole ich geniusz nie docierał". Ugryzł się jednak w język, gdy zrozumiał, że to nie musiała już być Callie... Że teraz chciał dobrze wyglądać dla kogoś innego.
- W sumie... Zobaczymy się na miejscu.
Fred uniósł brwi, jednak zaraz po tym uśmiechnął się, zrozumiawszy, o co chodziło.
- Okej. To na miejscu.
George w błyskawicznym tempie zostawił swojemu żółwiowi mnóstwo jedzenia na zapas, a sam ubrał się równie szybko, by zdążyć jeszcze po kwiaty dla swojej partnerki. Jeszcze kilka miesięcy wcześniej w życiu by nie uwierzył, że nie zjawi się na weselu swojej siostry sam, dlatego zamierzał Kevie szczególnie za wszystko podziękować. Uwielbiał zresztą patrzeć, jak się cieszyła za każdym razem, gdy wręczał jej nowy bukiet.
Gdy usłyszała pukanie do drzwi, Keva była już prawie gotowa; walczyła z tym, co zawsze sprawiało jej najwięcej kłopotów, czyli ze swoimi włosami, niezadowolona praktycznie z każdego ułożenia.
CZYTASZ
Owce też śmieszkują • George Weasley
Fiksi Penggemar🐑 Kiedy wszystkim jego braciom (no, poza Percym) i siostrze układa się życie, George Weasley zaczyna się czuć coraz bardziej samotny. Pragnie miłości, jednak w żaden sposób nie potrafi jej znaleźć... Dopóki pewna dziewczyna z aparatem nie zostaje n...