Rozdział 31

5.8K 856 461
                                    

- Co ty taki zadowolony od rana chodzisz? - zapytał George, kiedy wraz z Fredem następnego dnia byli w pracy i sprawdzali, co przyda im się jeszcze przenieść do ich nowej siedziby w Paryżu. Starszy z bliźniaków chodził po sklepie z najszerszym uśmiechem, z jakim George widział go od narodzin syna.

- Aj, nieważne - powiedział Fred, machając ręką. - Callie po prostu już czuje się lepiej, wiesz?

- A była chora...? - zapytał zdezorientowany George.

Fred westchnął i już chciał mu coś odpowiedzieć, gdy drzwi sklepu otworzyły się na oścież, a do środka, ku ich zaskoczeniu, weszła Ginny.

- Dzieńdoberek - przywitała się, przykuwając uwagę obu braci.

- No proszę! - zawołał Fred, zakładając ręce.

- Kto by pomyślał, że nasza siostrzyczka zawita w nasze skromne progi? - dodał George, robiąc dokładnie to samo.

- Przyszłam do moich ulubionych braci! - zawołała Ginny, podchodząc do nich i łapiąc jedną ręką Freda, a drugą George'a.

- Oho, czyli coś chce - powiedział Fred, wymieniając z bliźniakiem porozumiewawcze spojrzenia.

- Oj, po prostu zwracam się do fachowców - odparła przesłodzonym, niepasującym do niej głosem. - Wiecie... Potrzebujemy z Harrym jakichś prezentów dla gości i pomyślałam tak sobie, że kto to załatwi, jak nie wy...

- Przecież wy będziecie mieli z trzystu gości - zauważył George z przerażeniem.

- No właśnie, więc tylko wy podołacie... - mówiła, a widząc ich poirytowane miny, zmieniła ton. - No ej, Harry jest bogaty w tej rodzinie, zapłaci wam przecież. I dla was też będzie reklama.

- Co myślisz, Georgie? - zapytał Fred, wymieniając spojrzenia z bliźniakiem.

- Och, no nie dajcie się prosić - jęknęła Ginny, na co jej bracia westchnęli jednocześnie.

- Czego to się nie robi dla siostrzyczki, co? - powiedział George, przyciągając Ginny do siebie i mierzwiąc jej włosy, na co ta głośno zaprotestowała, chociaż się śmiała.

- Dobra, siostra, nie martw się. Wszystko będzie, co do sztuki, nawet jeśli wychodzisz za Pottera - dodał Fred, dołączając się do niszczenia jej fryzury.

- No mówiłam, że najlepsi bracia? - powiedziała Ginny, obejmując obu naraz. - Tylko proszę, żeby to nie było nic, co wybuchnie moim gościom w twarze.

- Damy radę - stwierdził rozbawiony George.

- No, to skoro to załatwione, to teraz druga ważna sprawa - powiedziaja Ginny, ustawiając się z powrotem naprzeciw nich i poprawiając włosy. - George, z kim przyjdziesz na ślub swojej najlepszej, jedynej siostrzyczki?

Fred spojrzał na brata wymownie, jakby też chcąc poznać odpowiedź. George nieco się zmieszał, ale próbował to ukryć i mówić pewnie:

- Jeszcze nie wiem, ale sam nie przyjdę.

Mówił to, a w głowie układał mu się, uważał, jedyny słuszny plan: zaprosić Kevę na wesele siostry. Liczył, że skoro była skłonna przyjąć zaproszenie do Paryża, to takie też przyjmie... Pozostawało mu tylko znowu się z nią spotkać.

- Wiesz, to już całkiem niedługo - drążyła Ginny. - A chcę, by moi bracia się dobrze bawili, tak?

Fred postanowił zainterweniować, nie chcąc, by ich siostra, choć nieświadomie, doprowadziła George'a do kolejnego załamania.

- Oj, Ginny, zostaw mi tu George'a. - Fred objął bliźniaka. - I przejmij się Percym. Z kim on w ogóle przyjdzie?

- Z nim się poddałam. - Ginny machnęła niedbale ręką. - Powiedział mi, że będzie po prostu pilnował, żeby jego rodzeństwo się nie upiło w trupa.

Owce też śmieszkują • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz