Rozdział 56

3.4K 562 215
                                    

Jeszcze zanim wszyscy liczni goście w ogóle pojawili się w namiocie, do George'a i Kevy podeszli Bill i Flora, by się przywitać. Widok Flory wyraźnie poruszył Kevę, która już drugi raz upewniła się, że była najpiękniejszą czarownicą, jaką znała.

Gdy po tym spotkaniu ruszyła z Georgem w stronę ich stolika, wyglądała na załamaną.

- Flora jest taka piękna... Te włosy, ta cera, dłonie ma też takie zadbane... - powiedziała, chcąc już usiąść, ale wtedy George pospiesznie sam odsunął jej krzesło. Zaskoczona Keva na moment się uśmiechnęła, jednak gdy już usiadła, znowu spojrzała z zazdrością w stronę Flory znajdującej się dwa stoliki dalej.

George miał doskonały plan na to, jak pocieszyć Kevę i skorzystał z tego, że cztery siedzenia obok nich były jeszcze puste.

- Pewnie wypiła to. - George uniósł malutką fiolkę kolorowego eliksiru przewiązaną złotą wstążką, jaka znajdowała się przy każdym z talerzy. - Eliksir Upiększający Callie Weasley, dawka na akurat cały wieczór. Patrz, jaka ty jesteś piękna.

- Ale ja nie wypiłam swojej... - Keva pokazała mu swoją fiolkę, pełną, której wcześniej nawet nie zauważyła.

- Wiem - odparł George bez zawahania, posyłając jej najszczerszy na świecie uśmiech, a Keva pomyślała, że wtopi się w siedzenie.

- Ty mi nie możesz tak mówić, wiesz...

- To dlaczego się uśmiechasz? - George objął oparcie jej krzesła, przysunąwszy się bliżej.

- Bo głupi jesteś. - Pacnęła go w ramię.

- Wiem, ale tak jest chyba ciekawiej, nie?

Keva zaśmiała się, a nastepnie krótko przytuliła go od boku, ku jego wielkiej radości.

- Nawet nie wiesz o ile lepiej. I dziękuję ci za to.

George chciał odpowiedzieć, gdy nagle wyłapał wzrokiem parę zbliżajacą się do ich stołu.

- Oho, pan legenda, Wood!

Na tamte słowa Keva wyprostowała się pospiesznie i spojrzała w tym samym kierunku, co George. Usta rozdziawiły się jej już po raz kolejny tamtego dnia - tym razem zbliżał się do niej znany na całym świecie zawodnik Quidditcha, a obok niego jego żona, naturalnie w złotej sukience.

- George! - zawołał Oliver, a następnie wymienił z rudzielcem szybki uścisk.

- Jak zgadłeś?

- Jak to: zgadłem? - Oburzył się Wood. - Przecież was znam, i to od lat.

- Tak. Wcale przed chwilą nie rozmawialiśmy z Callie i nie mówiła, że Fred deportował się sprawdzić, czy wszystko w porządku z Arturem - powiedziała kobieta przy nim, rozbawiając też Kevę, nawet jeśli ona sama jeszcze nie do końca rozróżniała bliźniaków.

- Chris! - zawołał Oliver ze zdradą w oczach, lecz ona i George wymieniali już porozumiewawcze spojrzenia.

- Chciałbym wam przedstawić: Keva, moja... - George zawahał się, bo wciąż nie wiedział, jak ją nazwać. - Bliska przyjaciółka.

Keva sama nie wiedziała, jak się czuła z takim określeniem. Niby nikim oficjalnie nie byli... Lecz z drugiej strony serce biło jej tak, że nie śmiałaby go nazwać przyjacielem, bo w ogóle jej to do niego nie pasowało. Obiecała sobie, że jeszcze w czasie tamtego przyjęcia z nim o tym porozmawia.

- Mhm - powiedzieli Oliver i Christina jednocześnie, po czym spojrzeli na siebie z wymownymi uśmieszkami.

- Kevie, to oczywiście wiesz, kto to, nasz kapitan gwiazdor. - George wskazał na Olivera, który znowu posłał mu niedowierzające spojrzenie. - A to pani Wood, Christina, wybawicielka nasza, która uratowała mi brata...

Owce też śmieszkują • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz