12.

886 66 22
                                        

Boruto natychmiastowo się poderwał.
Już tu był!
Zaraz go zobaczy.
Nie do końca rozumiał swoją ekscytację spotkaniem. Przecież widywali się codziennie w szkole. Jednak to miało być coś nowego. Przyjacielskie oglądanie filmu. W dodatku po raz pierwszy miał zobaczyć jego dom. Zbiegł po schodach, założył buty i kurtkę. Przed wyjściem zerknął jeszcze w lustro, poprawiając włosy. Nacisnął klamkę i wyszedł. Chłodny wiatr owiał jego twarz. Na dworze zaczynało robić się już ciemno i uliczne latarnie delikatnie oświetlały drogę.
I wtedy go zauważył. Wysoka postać stała przy furtce. Podbiegł do niego.
-Cześć - przywitał się.
-No hej, blondi - jasnowłosy uśmiechnął się. W bladym świetle latarni blask w jego oczach wydał mu się jeszcze bardziej czarujący, niż zwykle - Idziemy?
-Pewnie - odwzajemnił uśmiech. Mitsuki ruszył ulicami miasta, a Boruto szedł u jego boku. Górował nad nim o głowę i blondyn musiał patrzeć w górę za każdym razem, gdy chciał przyjrzeć się jego twarzy. Idealne rysy, z pozoru świadczyły o grozie, ale Boruto był w stanie dostrzec w nich tego ukrytego, roześmianego nastolatka, którym Mitsuki był pod maską przywódcy gangu. Po paru minutach marszu, Boruto postanowił przerwać ciszę. Nie chodziło o to, że była niezręczna. Przeciwnie. Przyjemnie mu się szło u boku przyjaciela bez jakichkolwiek zbędnych słów. Po prostu chciał usłyszeć jego głos.
-Daleko mieszkasz?
-Jeszcze jakieś kilkanaście minut drogi - odparł jasnowłosy - A co, już się zmęczyłeś?
-Nie o to...
-Jeśli chcesz mogę cię zanieść w stylu "panny młodej" - zaśmiał się, pokazując o jaką pozycję mu chodzi.
-Nie, dzięki, poradzę sobie - odparł Boruto, również się śmiejąc.
Resztę drogi przebyli śmiejąc się razem i Boruto nawet nie zauważył, kiedy dotarli na miejsce.
-Jesteśmy, blondi.
Boruto obrzucił wzrokiem dom jasnowłosego. Był to duży, ładny budynek. Kolory ścian dobrze współgrały z dekoracjami i elementami ogrodu. Mitsuki wstukał kilkucyfrowy kod i furtka otworzyła się. Przeszli chodnikiem i podeszli do drzwi. Chłopak przekręcił kluczyk w zamku, po czym wszedł do środka, gestem pokazując, by Boruto zrobił to samo. Wnętrze domu było ładnie urządzone. Widać było, że właściciel na narzekał na brak pieniędzy, ale jednocześnie starał się zachować skromność i umiar.
-Mieszkasz z rodzicami? - spytał Boruto.
-Z ojcem. Moja matka... - urwał - W każdym razie, nigdy nie ma go w domu. Praktycznie śpi w tym swoim biurze. Ale nie narzekam. Przynajmniej nie pcha się w moje sprawy.
Mitsuki starał się zachować pogodny ton, ale w jego głosie słuchać było dziwną nutę, której blondyn nie mógł zidentyfikować.
-Jaki pop corn wolisz? - jasnowłosy szybko zmienił temat, wskazując na kilka paczuszek, leżących na komodzie.
-Hmm... Weźmy te dwa.
Blondyn szybko zdjął buty i odwiesił kurtkę na wieszak. W czasie gdy Mitsuki robił pop corn, on zwiedzał dom. Całość była przestronna i schludnie urządzona. Zajrzał do kilku pomieszczeń, po czym wrócił do salonu i usiadł na kanapie.
-No to co oglądamy? - spytał, gdy zauważył, że Mitsuki wchodzi do pokoju z miską pop cornu.
-Zobaczysz - uśmiechnął się złowieszczo, siadając obok i biorąc pilot od telewizora do ręki. Pare minut później na ekranie pojawił się tytuł, rozpoczynającego się filmu.
Rekinado.

*

Pusta miska leżała na podłodze, a obok niej rozrzucone były puszki po coli. Boruto i Mitsuki siedzieli na kanapie, oglądając film. Blondyn był wyraźnie zafascynowany wydarzeniami i z przejęciem wpatrywał się w ekran. Plecami opierał się o lewy bok Mitsukiego.
Ostatnie chwile napięcia, rozmowa bohaterów i zakończenie. Niebieskooki odetchnął z ulgą.
-I wszystko dobrze się skończyło... - wymamrotał, obracając bokiem do jasnowłosego.
-Obejrzymy kiedyś drugą część? - poprosił, patrząc mu w oczy.
-Dla ciebie wszystko, blondi - odparł z lekkim śmiechem chłopak. Blondyn sięgnął po telefon i wszedł w wiadomości. Na szczęście żadnych SMS'ów od rodziców i Himy.
W pewnym momencie zauważył, że Mitsuki mu się przygląda. Ale nie było to zwykłe spojrzenie. Wyglądało, jakby pożerał go wzrokiem.
-Co tak patrzysz? - parsknął.
-Przepraszam, blondi - ręka jasnowłosego otoczyła go w talii.
-Hej, co ty...
-Jesteś taki słodki.

***
Przepraszam, że tak długo kazałam wam czekać na rozdział. Staram się być regularna, ale nie zawsze szkoła mi na to pozwala.
Wybaczycie? ❤

It's not THAT ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz