3.

1K 79 8
                                        

Była przerwa następnego dnia. Wczoraj Boruto jakoś udało się uniknąć kontaktu z kimkolwiek i w spokoju dotrzeć do domu. Miał nadzieję, że dzisiaj będzie tak samo nie zaczepi go znowu Gang Shikadai'a. Z nimi kompletnie nie dało się dogadać. Drugi - Gang Mitsukiego, wydawał się mniej groźny, ale Boruto wolał nie ryzykować. Postanowił jednak być tym apołecznym typem, który trzyma się na uboczu. W ten sposób nikomu nie podpadnie i może jakoś przetrwa te lata, która ma tu spędzić. Pewnie kiedyś jego sytuacja w tej szkole jakoś lepiej się ułoży, chociaż teraz trudno mu było w to wierzyć. Jeśli wszyscy tutaj dadzą mu święty spokój, to na pewno jakoś to będzie. Może nie najlepiej, ale lepsze to, niż napaści gangów. Chociaż, gdy udało mu się wkręcić w jeden z nich... Gang Shikadai'a odpadał. A co z tym drugim? Może Mitsuki mógłby mu zapewnić ochronę, której potrzebował, by przetrwać? To mógł być dobry pomysł. Ale bezpośrednie pytanie, czy mógłby dołączyć na pewno skończyłoby się porażką i tylko by im podpadł. W końcu, gdyby otwarcie przyjmowali każdego, to szkoła już dawno podzieliłaby się na dwie wielkie grupy. Ale czy istniał jakiś inny sposób? Może gdyby im jakoś zaimponował... Ale z drugiej strony wolał za bardzo nie wychylać się z tłumu. I tak już został zauważony. I to przez oba gangi. Miał nadzieję, że wkrótce zapomną o tamtej akcji. Zresztą w ich bójce poszło o jakieś prywatne porachunki, więc pewnie już nawet nie pamiętają o jego obecności tam.
A chodzenie do klasy z Mitsukim też było w pewnym sensie niebezpiecznie. Chociaż Boruto i tak wolał z nim, niż z Shikadai'em. To na pewno.
Gdy tak szedł pogrążony w myślach, wpadł na kogoś. Postać wydała z siebie krzyk, a on odruchowo ją złapał.
-Przepraszam... - wymamrotał, obejmując ją wzrokiem. Była to czarnowłosa okularnica, z którą chodził do klasy. Z bliska wydawała się całkiem ładna.
Gdy tylko złapała równowagę, obrzuciła go lodowatym spojrzeniem.
-Mówiłeś coś? - powiedziała ostro.
-P-Przepraszam... - wyjąkał.
Czemu wszyscy w tej szkoli są tacy nieprzyjaźni...
Ale wtedy jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Zaczęła patrzeć jakoś... inaczej.
-Nic się nie stało - powiedziała... zupełnie normalnym głosem.
Gdzie się podziało to zdenerwowanie sprzed chwili?
-Jestem Sarada. Chodzimy razem do klasy, prawda? - zagadała.
-Ym... tak - odparł.
-To super. Teraz muszę iść, ale pogadajmy jeszcze kiedyś - pożegnała się i odeszła.
Boruto odetchnął.
Czyżby w końcu spotkał jakąś normalną osobę?
Chociaż nie... Jej szybka zmienność nastroju była dosyć dziwna. Może ma okres.
Blondyn wzruszył ramionami i poszedł dalej przed siebie.

*

Boruto wszedł do klasy pare minut przed dzwonkiem i usiadł na swoim miejscu w środkowym rzędzie. Czuł się dobrze, siedząc samemu. Miał teraz matematykę.
Ech...
Od zawsze nie lubił tego przedmiotu. Równo z dzwonkiem do klasy zaczęły wchodzić inne osoby. Za nimi weszła nauczycielka, zamykając drzwi. Kazała wyjąć podręczniki i otworzyć gdzieś tam. Boruto posłusznie wyjął książkę i zaczął kartkować strony.
Nagle drzwi otworzyły się i do dali wszedł... Mitsuki. To była przecież już piąta lekcja, a wcześniej go nie było.
-Mitsuki? - matematyczka podniosła na niego wzrok - Jak zwykle spóźnienie? I to w środku lekcji?
-Nie, nie... Bo ja byłem u... ekhem... ekhem... u lekarza rano - zaczął udawać, że kaszle, a nauczyciela tylko przewróciła oczami i kazała mu siadać.
Boruto zamarł. Jedyne wolne miejsca były obok jasnowłosego chłopaka, który zawsze bazgrał coś w zeszycie i obok... niego. W tym momencie przeklął, że usiadł w podwójnej ławce i zaczął błagać, by Mitsuki usiadł z tamtym chłopakiem. Jednak jego prośby nie zostały wysłuchane. Mitsuki rzucił swoje rzeczy na ławkę obok Boruto i usiadł na krześle. Blondyn za wszelką cenę, starał się nie patrzeć w jego stronę i wbijał wzrok w tablicę, chociaż nic nie było na niej napisane. Jego myśli w jednej chwili się rozproszyły i nie mógł skupić się na żadnej rzeczy. Zrobiłby wszystko, żeby teraz zniknąć. Żeby nie siedzieć obok niego. Tak bardzo nie chciał zwracać na siebie niczyjej uwagi. A w szczególności tak groźnego kolesia.
-Hej, mały - usłyszał głos. Przełknął ślinę - Masz pożyczy... - urwał -  Czekaj, czekaj... Ty jesteś tym blondi, do którego przywalił się Shikadai pare dni temu.
-T-tak... - mruknął Boruto ledwo słyszalnie.
-Nawet nie wiedziałem, że chodzimy razem do klasy - zdziwił się, po czym dodał - Miałeś z nim jeszcze jakieś problemy? Takie blondi jak ty powinny na siebie uważać. Albo zatrudnić sobie prywatnego ochroniarza.
Boruto sam nie wiedział dlaczego, ale uśmiechnął się na jego żart. Gdy rozmawiali ostatnio, Mitsuki wydał mu się nieprzyjazny i groźny. Zresztą, jak dotychczas wszyscy tutaj. Ale teraz sprawił na nim nieco inne wrażenie.
A więc to jednak prawda, że każdego człowieka trzeba dobrze poznać, zanim zacznie się go oceniać.

***
Miałam opublikować ten rozdział w czwartek, ale stwierdziłam, że z okazji Nowego Roku dostaniecie wcześniej.
Tak więc udanego Sylwestra 😙
Bayo ❤

It's not THAT ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz