Boruto powoli szedł za Chouchou. Nie mógł uwierzyć, że tak łatwo zrezygnowała. Rzucił domowi Mitsukiego ostatnie spojrzenie, zanim skręcili w inną uliczkę. Wydał z siebie zrezygnowane westchnienie.
-Nie łam się, spróbujemy innym razem - dziewczyna wysiliła się na uśmiech, chociaż wyglądało na to, że sama jest bardzo przejęta - Jeszcze go przekonamy, zobaczysz.
Boruto chciał w to wierzyć, ale po tym, co zobaczył, już chyba nie był w stanie.*
Miliony myśli wdarło się do głowy Mitsukiego. Co jeśli Chou miała rację? Może powienien porozmawiać z Boruto. W końcu już niedługo i tak będzie musiał wrócić do szkoły. Ale z drugiej strony, nie chciał sprawiać blondynowi przykrości. Co jeśli Chouchou zmusiła go do przyjścia tutaj? Ale czy byłaby do tego zdolna... Zawsze powtarzała, że w imię przyjaźni zrobi wszystko. Jednak... czy Chou zrobiłaby coś takiego? Nigdy się tego nie dowie, jeśli w końcu nie porozmawia z Boruto. Nie wiedział, gdzie teraz poszli, więc postanowił pójść pod jego dom i czekać tam tak długo, aż go zobaczy. Wpadł do łazienki, zapalając światło. W pierwszej chwili oślepił go blask, ale jego wzrok szybko się do niego przyzwyczaił. Ochlapał twarz wodą, by się otrzeźwić, po czym pognał do swojego pokoju i w pośpiechu wyciągnął z szafy czyste ubrania.
Wziął szybki prysznic, a na końcu ułożył włosy. Gdy popatrzył w lustro, ujrzał tam zupełnie inną osobę, niż jeszcze pare chwil temu. Odświeżenie się dodało mu pewności siebie i pozwoliło na chwilę zapomnieć o nękających go pytaniach. Był gotowy.
Nagle poczuł wibracje telefonu w kieszeni. Wyciągnął go i zerknął na ekran. Chouchou? Dlaczego dzwoniła?
-Co chcesz? - przyłożył urządzenie do ucha. Usłyszał krzyki i jej przerażony głos. Z jej chaotycznie wypowiadanych słów wyłapał na tyle, żeby zrozumieć co się stało.
-Już tam idę! - odkrzyknął, rozłączając się. Musiał się spieszyć.*
10 minut wcześniej...
Boruto mruknął coś ze zrezygnowaniem. Nadal był smutny, że nie udało mu się porozmawiać z ukochanym. Wlepił wzrok w chodnik. Może gdyby postarał się bardziej, Mitsuki by go posłuchał...
-Em... Boruto - odezwała się Chouchou. Podniósł wzrok i zamarł. Przed nim stały trzy osoby, których widok za każdym razem napełniał go lękiem. Iwabe, Houki i Shikadai. Momentalnie oblał się potem, a rytm jego serca przyspieszył.
-Znów się spotykamy - uśmiechnął się Shikadai - Ale tym razem nikt ci nie pomoże.
-D-dlaczego to robisz? - wyszeptał, niemal niesłyszalnie.
-To chyba jasne. Pocałowałeś moją dziewczynę.
-To wszystko nie tak! Nie wiedziałem, że to twoja dziewczyna. Poza tym, to ona...
-Zamknij się, kurwo - wycedził czarnowłosy przez zaciśnięte zęby - Chłopaki, na niego!
Boruto zobaczył już tylko, jak zrozpaczona Chou wyciąga z kieszeni telefon, a Houki i Iwabe biegną w jego stronę. Odwrócił się i spróbował ucieczki, ale oni byli szybsi. Jeden z nich złapał go za bark i przytrzymał. Mimo to, postanowił się nie poddawać. Uderzył napastnika łokciem w brzuch i schylił przed ciosem drugiego. Wykorzystując ich oszołomienie, zaczął jak najszybciej biec w stronę domu Mitsukiego. Nie byli od niego tak daleko i miał szansę tam dobiec. Chouchou wyciągnęła telefon, więc musiała do niego zadzwonić. Teraz pozostawało tylko mieć nadzieję, że ukochany przybędzie mu z pomocą.
Nie musiał nawet oglądać się przez ramię, żeby wiedzieć, że przeciwnicy nadal go ściagają. Słyszał ich kroki i krzyki. Byli coraz bliżej. Biegł już dobrą chwilę i zaczynał powoli tracić siły w nogach. Oni natomiast nie zwalniali. Czuł, że zaraz go dopadną. Zacisnął oczy i czekał na swój koniec.
Nagle poczuł przeszywający ból. Wpadł na coś na swojej drodze. Ogromna prędkość i siła uderzenia sprawiły, że odbił się od tego i przechylił do tyłu. Jednak czyjeś silne dłonie oplotły go w talii i uchroniły przed upadkiem. Poczuł, jak ktoś jednym szybkim ruchem pociągnął go w swoją stronę i sekundę później opierał się całym ciałem na jego klatce piersiowej. Minęła chwila, zanim szok minął i Boruto był w stanie otworzyć oczy. Na początku zobaczył tylko ramiona i szyję, ale gdy podniósł wzrok w górę...
-Mógłbyś trochę uważać - syknął jego wybawca - Właśnie biegłem cię uratować.
Idealne rysy twarzy, średni nos, wąskie usta, niesforne kosmyki opadające na policzki i te żółte oczy, które znów odzyskały swój blask. Bezdyskusyjnie był to Mitsuki. Boruto był tak szczęśliwy, że nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.
-Przepraszam cię na chwilę, ale widzę że masz problem, który muszę rozwiązać - rzucił Iwabe i Houkiemu długie spojrzenie. Obaj wyglądali na zszokowanych obecnością Mitsukiego.
-Przecież miało go nie być - powiedział jeden z nich do drugiego.
-Wracajmy do Shikadai'a...
-N-nic ci nie zrobią? - wyszeptał, wciąż przerażony Boruto.
-Wiedzą, że nie dadzą rady - chłopak uśmiechnął się z satysfakcją, obserwując, jak odchodzą, po czym wrócił wzrokiem do niebieskookiego - Tęskniłem, blondi.
-J-ja też - odparł chłopak, obejmując ukochanego rękami i jeszcze bardziej wtulając w jego tors - A jeśli chodzi o moją odpowiedź... - urwał.
Jasnowłosy spojrzał na niego w napięciu. Naprawdę myślał, że nawet po tym wszystkim Boruto nic do niego nie czuł?
-Kocham cię, Mitsuki - uśmiechnął się - Błagam przestań przede mną uciekać i zostań ze mną. Na zawsze.
Na twarz jasnowłosego wstąpiła ulga.
-Skoro tego chcesz... - chłopak kciukiem uniósł podbródek niższego.
-Nie ma niczego innego, czego bym teraz chciał - po tych słowach Boruto podciągnął się w górę i przywarł wargami do ust ukochanego. Uczucie, jakie go ogarnęło było zdecydowanie najlepszym, co mu się w życiu przytrafiło. Przesiąknął go słodki smak ust chłopaka, rozlewając po jego wnętrzu przyjemne ciepło. Teraz był pewien, że chce spędzić życie przy boku Mitsukiego. I nic nie będzie w stanie ich rozdzielić. Może to trochę naiwne słowa, ale właśnie takie uczucie wypełniało go w tamtej chwili. W końcu mógł być ze swoją miłością.***
Z przykrością, a może i nie, stwierdzam, że to już ostatni rozdział. Chłopaki w końcu są razem, więc nie ma już co ciągnąć. Poza tym, jeśli mam być szczera to ostatnie kilka rozdziałów pisało mi się dosyć ciężko, a czemu, już tłumaczę. Jest to moja już czwarta książka o Mitsuboru i pisanie o tym shipie zwyczajnie mi się przejadło. Miałam sporą ochotę rzucić tę książkę, no ale nie mogłam zostawić was i przyszłych czytelników bez zakończenia. Naprawdę świetnie wspominam te cztery książki i dziękuję każdej osobie, która mnie wspierała w postaci gwiazdek i komentarzy. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak wiele to dla mnie znaczy.
No i skoro już jesteśmy w temacie to byłabym niewdzięczna gdybym nie wyróżniła osoby, która jest ze mną praktycznie od początku mojej przygody z pisaniem o Mitsuboru i jest to Orochimaru_sama_
Kochana, nawet nie wiesz, jak bardzo cię uwielbiam i jestem ci wdzięczna za tak ogromne wsparcie ❤Dobrze, skoro kwestie tej książki mamy za sobą, to chciałabym teraz powiedzieć, co dalej zamierzam robić na swoim profilu. Już od jakiegoś czasu mam silną chęć napisania czegoś o Todobakudeku ( jest to ship z Boku no hero akademia, gdyby ktoś nie wiedział). A więc jeśli ktoś lubi bnha, ten ship albo po prostu spodobał mu się mój styl pisania, w co w sumie wątpię, to zapraszam do "Soulmates", bo taki tytuł będzie miała ta książka. Informację o pierwszym rozdziale oczywiście wrzucę tutaj, żeby każdy zainteresowany został poinformowany. Będzie mi miło jeśli ktokolwiek tam zajrzy.
Nie przedłużam już więcej, bo pewnie i tak nikomu nie będzie się chciało tego czytać. Jeszcze raz dziękuję każdemu.
Trzymajcie się ❤
CZYTASZ
It's not THAT ✔
FanfictionBoruto będąc w drugiej klasie liceum dołącza do nowej szkoły. Nikogo tam nie zna i początkowo trudno mu się odnaleźć w innym środowisku, niż jego dotychczasowe. W dodatku w szkole są dwa gangi, na które lepiej uważać. Wtedy jeszcze nie wie, że jego...