I w jednej chwili go zmroziło.
Poczuł wewnętrzny paraliż całego ciała i dziwny szum w uszach. Przed oczami na sekundę pojawiły się mroczki.
Jeśli to, co właśnie widział było prawdą...
To już był martwy.
Czarnowłosa podeszła do oglądającego całe zajście Shikadai'a, po czym objęła go, pocałowała w policzek i powiedziała dwa słowa, które zmroziły krew w żyłach Boruto:
-Cześć, kotku.
Blondyn mógł zobaczyć gniew, który bił z twarzy chłopaka, jak gromada piorunów podczas burzy. Niebieskooki cofnął się, przerażony.
Zaczął modlić się o pomoc do wszelkich sił wyższych, przeklinając dzień, w kórym odezwał się do Sarady. I ten, w którym zignorował ostrzeżenie Mitsukiego.
-Co ty właśnie zrobiłeś z m o j ą laską, typie?! - warknął, wściekły.
-J-ja... - blondyn próbował wydusić z siebie jakiekolwiek słowo, ale wszystko zamierało mu na ustach.
-Nie daruje ci tego - powiedział z gniewem, po czym zwrócił się do Sarady - Nie martw się, lala. Ja to załatwię.
-Oby - burknęła dziewczyna.
-Gang, brać go kurwa! - krzyknął - Chuj nie wyjdzie z tego żywy!
Boruto z przerażeniem obserwował, jak Iwabe i Houki biegną w jego kierunku.
Już niemal widział, jak dopadają do niego i okładają pięściami, a on zwija się z bólu na chodniku, błagając o litość.
-Gang, rozpierdolmy tych frajerów! - usłyszał za sobą głos, którego nie pomyliłby z żadnym innym.
Mitsuki!
Jego serce na sekundę stanęło. Przerażenie prysło, niczym bańka mydlana, a stres i strach w końcu z niego spłynęły.
Chyba po raz pierwszy cieszył się na jego widok.
Potem wszystko stało się strasznie szybko.
Shinki i Araya rzucili się na pomocników Shikadai, a Mitsuki ich ubezpieczał. Znów gang jasnowłosego okazał się silniejszy. Mitsuki przybijał po tryumfalnej piątce ze swoimi kolegami, gdy Shikadai wykrzykiwał groźby:
-Pilnuj się, bo dorwie cię i wgniote w glebe tak, że nawet nie ogarniesz, co się stało!
Po tych słowach oddalił się w kierunku miasta. Boruto podbiegł do swojego wybawcy z szerokim uśmiechem na ustach.
-Znów cię ratuję, blondi - zaśmiał się chłopak - Teraz to już jesteś mi winny to wyjście na hamburgery.
Blondyn w pierwszej chwili się skrzywił, lecz natychmiastowo zmienił zdanie, gdy dotarła do niego piorunująca prawda. Słowa, które krzyknął Shikadai przed odejściem nie były skierowane do Mitsukiego.
Tylko do niego.
Automatycznie oblał go zimny pot.
Nigdy nie będzie bezpieczny.
Shikadai i jego gang mogą dopaść go w każdej chwili.
Jutro, pojutrze, za tydzień...
Nawet dziś, gdy będzie wracał do domu. Nie odpuści, dopuki nie dokona swojej zemsty.
Tacy jak on nigdy nie dają za wygraną.
Boruto potrzebował ochrony.
W końcu jaką miał pewność, że ktoś pojawi się zawsze, kiedy będzie potrzebował pomocy...
Zresztą Shikadai nie bał się nikogo.
Z wyjątkiem...
Podniósł wzrok na Mitsukiego.
-No to... chodźmy na te hamburgery - powiedział, wymuszając uśmiech.
-No i super. Czekaj, zadzwonie do Chou - wyciągnął z kieszeni telefon i przyłożył do ucha.
Sytuacja była trudna. Zadawanie się z Mitsukim było niebezpieczne, ale na pewno mniej, niż zlekceważenie go i zrobienie sobie dwóch wrogów. Poza tym będąc przy nim miał zapewnioną ochronę przed wściekłym Shikadai'em.
Jeśli czarnowłosy będzie wiedział, że koleguje się z przywódcą gangu, na pewno nie odważy się na niego napaść. Wyglądało na to, że Boruto po prostu nie miał innego wyjścia, jak znosić towarzystwo żółtookiego.
Było to jedyne rozsądne rozwiązanie. Bez niego był ciągle narażony na atak i żyłby w ciągłym strachu. W najgorszym wypadku mógłby skończyć w szpitalu.
Dlatego nie miał innego wyjścia.
Cholera... dlaczego akurat on musiał znaleźć się w zakresie zainteresowań dwóch przywódców gangów?
Przecież od początku roku starał się trzymać na uboczu i nie rzucać nikomu w oczy.
-Hejcia, Mitsu. Hejcia, Boru - Chouchou podeszła do nich.
-Hejjj, Chouuuu - jasnowłosy przybił z dziewczyną żółwika.
-Domyślam się, że stawiasz - zachichotała.
-Wyjątkowo - przewrócił oczami - Idziemy.

CZYTASZ
It's not THAT ✔
FanfictionBoruto będąc w drugiej klasie liceum dołącza do nowej szkoły. Nikogo tam nie zna i początkowo trudno mu się odnaleźć w innym środowisku, niż jego dotychczasowe. W dodatku w szkole są dwa gangi, na które lepiej uważać. Wtedy jeszcze nie wie, że jego...