7.

911 66 16
                                    

-Ale jak to nie idziesz? - Mitsuki spojrzał na niego ze zdziwieniem - Musisz iść.
-Przykro mi, ale kiedy indziej - westchnął - Dziś jestem zajęty.
-No nie ma tak - jasnowłosy udawał obrażonego.
Boruto wzruszył ramionami.
-Nie łam się, Mitsu - odezwała się dziewczyna - Zawsze możemy pójść we dwoje.
-Chyba nie ma wyjścia - mruknął - No to jesteśmy umówieni.
Chouchou zachichotała, zapewne na myśl o jedzeniu.
W tym momencie rozbrzmiał dźwięk dzwonka.
-Ostatnia lekcja - westchnęła z zadowoleniem brązowowłosa.
-No to idziemy - Mitsuki złapał Boruto za ramię i pociągnął za sobą, a dziewczyna pobiegła za nimi.

*

Gdy weszli do klasy, chłopak od razu posadził Boruto na krześle obok siebie. Blondyn jednak wolał znaleźć się na swoim miejscu. Nie wiedział jednak, jak mu to powiedzieć. Co jeśli dwa razy to za dużo stawiania oporu jak na jeden dzień? Co jeśli się zdenerwuje i nie da mu żyć? Będzie nękał go aż do końca szkoły? Albo zbierze swój gang i go pobije? Ale godzenie się na przebywanie z nim też było niebezpieczne. Nie wiadomo, dlaczego nagle zaczął tak się nim interesować i jakie miał plany. Oba scenariusze mogły skończyć się dla niebieskookiego tak samo źle.
Wziął głęboki wdech.
-Em... Bo wiesz... - zaczął, niepewny jak się sprzeciwić.
-Hm? - Mitsuki spojrzał na niego kątem oka. Wpatrzony był w jakiś punk przed sobą, wyraźnie śledząc go wzrokiem, ale Boruto nie zwrócił na to większej uwagi.
-Moja ławka... - ruchem głowy wskazał na rząd przy ścianie.
-Hm?
Przełknął ślinę.
-Bo... ja chyba... - jąkał się.
Dlaczego sprzeciwienie się mu było tak cholernie trudne?
Może dlatego, że był przywódcą jednego ze szkolnych gangów?
Był nieobliczalny?
Nieprzewidywalny?
Niebezpieczny?
Miał w sobie naturalny magnetyzm, który przyciągał, zupełnie jak magnes jednego biegunu, przyciąga magnes biegunu przeciwnego...
Mógł oczarować blaskiem przenikliwych żółtych oczu...
I był diabelnie przystojny.
Zupełnie jakby podpisał pakt o urodę z szatanem, a w zamian oddał empatię i dobroć.
Choć może nie całą...
-Mitsu - w tamtej chwili Chouchou podbiegła do nich i pochyliła się na ławką. Jej brązowe włosy spłynęły girlandą po jej ramionach, a ich końcówki uderzyły o ławkę - Nie uwierzysz co ta szmata zrobiła.
Jej twarz była czerwona ze złości.
-Mów - jasnowłosy jednym gestem kazał Boruto zwolnić miejsce. Niebieskooki westchnął z ulgą, zabrał swoje rzeczy i usiadł tam, gdzie chciał - z dala od Mitsukiego. Zauważył, że dziewczyna usiadła na krześle, które jeszcze przed chwilą zajmował i zaczęła żywo opowiadać o czymś chłopakowi. Z jego wyrazu twarzy można było wyczytać, że jej słowa dosyć mocno go rozzłościly. Boruto wolał się do niego nie zbliżać, gdy był w takim stanie.

*

Blondyn wyszedł ze szkoły. Nabrał w płuca zewnętrznego powietrza i ruszył przed siebie, napawając się wolnością od tego budynku pełnego złych ludzi.
-Hejka - nagle obok niego pojawiła się Sarada. Był zaskoczony jej obecnością, ale grzecznie się przywitał. W końcu była jedyną normalną osobą, która z nim rozmawiała.
-Cześć.
-Wracasz do domu? - spytała.
-Tak... - odparł.
-Hm... Mogę cię o coś spytać?
-Em... pewnie.
-Wierzysz w czary?
Nie ukrywał zdziwienia pytaniem.
-Em... nie.
-Serio? To szkoda - wydała się rozczarowana - Ale chyba wiem, jak sprawić, że zmienisz zdanie - zniżyła ton głosu.
-Hm?
Popatrzyła na niego wzrokiem pełnym... sam nie wiedział czego. Trudno było to odczytać. Ale było bardzo silne. Gdy znów się odezwała, jej głos przypominał bardziej mruczenie kota, który za chwilę ma doznać pieszczoty, niż zwykły ton, którego urzywała podczas rozmowy:
-Pokazać ci magiczną sztuczkę?
Nie czekając na odpowiedź, chwyciła go za bluzę i gwałtownie przyciągnęła do siebie. Nie zdąrzył nawet zareagować, gdy jej usta znalazły się na jego ustach. Był zbyt oszołomiony, by oddać pocałunek. Myśli szaleńczo tłukły się w jego głowie, a serce w klatce piersiowej łomotało niemiłosiernie. Powoli odsunęła się od niego i spojrzała wzrokiem zadowolonegi kociaka, którego właściciel pogłaskał po brzuchu.
Pochyliła się nad nim i wyszeptała mu do ucha:
-Cała magia polega na tym, że w sekundę zostajesz najbardziej znienawidzoną przez największego przywódcę gangu osobą.
Po plecach Boruto przebiegł zimny dreszcz.
O czym ona mówiła..?
Dziewczyna odsunęła się, po czym wyminęła go i zaczęła odchodzić.
Minęło kilka sekund, zanim zdołał przezwyciężyć szok na tyle, by odwrócić się za nią.
I w jednej chwili go zmroziło.

***
Hejcia, hejcia
Gwiazdka? 😙
Komentarz? ❤

It's not THAT ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz