chapter one

5.5K 172 570
                                    

Dzień niezapowiadał się dobrze. I to wcale nie dlatego,że na dworze była paskudna pogoda i Marinette w tą ulewę musiała iść do budynku w którym pracowała.

Powód był zupełnie inny.

Była zmęczona i wypalona zawodowo. A ponieważ była projektantką powinna mieć w swojej głowie tysiąc,milion pomysłów.

No właśnie powinna.

Teraz z obiegiem lat jej kreatywne myślenie się wypaliło. Nie wymyślała już wspaniałych projektów,przez które sam Gabriel Agreste uśmiechał się szeroko. A to nie było u niego podobne. Tylko ona potrafiła wywołać   jego uśmiech swoimi projektami.

A jedynie co teraz u niego zauważa to obojętność.

Pusty wzork,który obdarza jej prace powoduje u niej ciarki. Nie wspomni o jego głosie.

— Witam Pani Cheng. — odezwała się kobieta o imieniu Alex. Była tutejszą sekretarką.

— Tak. Witaj. — mruknęła niechętnie Marinette i obdarzając ją krótkim spojrzeniem postawiła krok do przodu. Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim gabinecie. Jednak głos rudej kobiety jej to uniemożliwił.

— Pan Agreste chce Cię widzieć. Mówił,że to ważne. — oznajmiła a ona jedynie kiwnęła głową i ruszyła do gabinetu swojego szefa.

Cała pewność siebie,która się w niej przed chwilą zebrała w sekundzie wyparowała.

Sięta do granic możliwości stanęła przed drzwiami swojego mentora i dwa razy w nie zapukała.

Nie musiała długo czekać. Niemal odrazu zza drzwi wydobył się stanowczy i pewny siebie pomruk,który sugerował,że dana osoba mogła wejść.

Marinette poprawiła swoje długie granatowe włosy i przełknęła ślinę łapiąc za klamkę.

— Dzień dobry Panno Cheng. — powiedział Gabriel siedząc za brązowym biurkiem. — Proszę,usiądź.

Gestem ręki poprosił ją,aby zajęła miejsce na przeciwko niego. Kobieta posłusznie wykonała jego polecenie.

— Chciał mnie Pan wiedzieć. Czyż nie? — powiedziała profesjoalnie. Miała nadzieję,że tak to chociaż brzmiało.

Agreste położył swoje dłonie na biurku i je złączył,bacznie patrząc na swoją pracownicę.

— Owszem. Chciałem Panią widzieć,ponieważ Chciałbym z Panią poważnie porozmawiać. Czy mogę zwracać się do Ciebie na "ty"?

Granatowłosa niepewnie kiwnęła głową.

— A więc,Marinette. — zaczął. — Jesteś moją najlepszą pracownicą. Zauważyłem jednak,że z czasem twoje projekty..cóż.. — przerwał na chwilę. — Są gorsze niż kiedyś. Myślę,że się wypaliłaś zawodowo. I na tym etapie twoja praca projektantki się kończy.

Słysząc to Marinette zamarła.

W pewnym stopniu miał rację. Ona sama to zauważyła,ale czy to musiał odrazu być koniec z jej jednym talentem? Nie mówiąc już nic o pieczeniu. Bo to dla niej zamknięty rozdział.

Zacisnęła dłonie na swoich kolanach i przełknęła ślinę.

— Nie chcę Cię zwalniać. — kontynuował Gabriel. — Jednak to chyba konieczne. Musisz odpocząć i zrobić coś,aby twoja głowa brała z czegoś nowe inspiracje. Marinette. Zgadzasz się ze mną?

Marinette analizowana w swojej głowie wszystkie za i przeciw.

Po długim i zarazem krótkim namyśle zdecydowała.

Sycylia|MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz