chapter eleven

1.6K 93 67
                                    


— Kagami.. — syknął złowrogo w stronę kobiety o skośnych oczach.

Uśmiechnęła się hardro i założyła ręce na piersi. Zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu a potem Marinette,która z zaciekawieniem przyglądała się zaistniałej sytuacji. Japonka poszerzyła swój uśmiech.

— Cóż,Adrienie,czyżbym Ci nie wystarczyła i wynająłeś jakąś sukę na szybki numerek ale przed tym jeszcze romantyczny obiadek? — zapytała ironicznie,obdarzając granatowłosą najsurowszym wzorkiem jaki tylko posiadała.

Chinka również nie pozostawała jej dłużna.

Kagami chciała skomentować jej ubiór,jednak zanim zdążyła coś powiedzieć,Agreste walnął pięścią w stół,przez co każdy wzrok w restauracji spoczywał na ich stoliku.

— Radzę Ci stąd jak najszybciej wypierdalać. — powiedział Adrien,prostując się. — Chyba,że i chcesz mieć problemy. — dodał a Japonka zaśmiała się.

— Wyjdę. — oznajmiła poważnie. — Jednak licz się z tym,że mnie popamiętasz. — zagroziła i odwróciła się na pięcie,zgrabnym ruchem wychodząc z restauracji.

Adrien opadł na siedzenie spowotorem,wydając z siebie westchnięcie. Zaraz potem,na stół podano im,ich zamówione dania.

Spożywali je w kompletnej ciszy.

Tylko Adrien czasami,posyłał jej krótkie spojrznia z nad swojego spaghetti. Marinette za to dużo myślała,jedząc swoją zamówioną zupę. Jej plan był dobry,lecz nie doskonały.

Westchnęła ciężko i całkiem nie świadomie,powodując tym zainteresowanie jej osobą. Zaśmiała się cicho,drapiąc po karku widziąc jego pytające spojrzenie.

— Zastanawiasz się pewnie kim była,prawda? — zapytał niechętnie,podpierając dłonią swoją głowę. Marinette przytaknęła.— To moja była dziewczyna. Jej ojciec jest gangsterem,którym załatwiałem interesy..Wyszło to tak,że spotkaliśmy się na korytarzu i zaprosiła mnie na kawę. Potem zostaliśmy parą na prawie dwa lata. Zerwałem z nią,bo dowiedziałem się,że mnie zdradza.

Marinette spojrzała na niego.

— A Ty..  — zaczęła niepewnie. — Byłeś jej wierny?

Adrien zmarszczył brwi.

— Tak. Nigdy nie zdradziłbym kobiety,którą kocham. — powiedział patrząc w jej oczy.

Szybko jednak odwróciła wzrok i zajęła się swoją zupą. Czuła i tak na sobie jego spojrzenie.

Adrien naprawdę był w tamtej chwili szczery. Bardzo chciał poznać Marinette i pokazać się od najlepszej strony. Chodź porwanie raczej jej nie zachwyciło. Liczył się z tym i bardzo chciał,aby się na nim nie zawiodła.

Zjechał wzorkiem na jej dłoń,którą położyła na stole. Niepewnie również położył swoją dłoń na stole i przysunął ją do dłoni młodej kobiety.
Gdy położył swoją dłoń na jej,przez jego ciało przeleciał dziwny dreszcz. Uśmiechnął się nie śmiało,czując,że na jego policzki wkradł się rumieniec

Nigdy wcześniej się nie rumienił. Nawet w obecności Kagami.

Marinette czując jego dotyk,podniosła swój wzrok na zielonookiego blondyna. Zdziwiła się,gdy na jego twarzy malował się uśmiech,który należał do bardzo nie śmiałych.

Ona również się zarumieniła i lekko odwróciła wzrok. 

— Mogłabyś dać mi szansę? — to pytanie było dla niej jak kubeł zimnej wody. Jej serce zaczęło bić szybciej a dłoń mężczyzny mocniej zacisnęła się na jej.

Przełknęła ślinę.

— Nic..o sobie nie wiemy.. — szepnęła nie pewnie. — Musimy się poznać. — uśmiechnęła się lekko a on tylko przytaknął i wziął jej dłoń w swoje ręce.

Nachylił się do nich i ustami,musnął jej wierzch.

— Chodźmy.  Chcę Cię lepiej poznać. — powiedział,wstając ze swojego miejsca nadal trzymając kruczowo jej małą dłoń.

Nie sprzeciwiając się mu,ruszyła za nim,uśmiechając się w duchu,że jej plan po mału zaczyna nabierać sensu.

Jechali białym audi,słuchając muzyki z radia. Adrien powiedział jej,że chce zabrać ją w jedno wyjątkowe dla niego miejsce. Zgodziła się,bo i tak innego wyjścia nie miała.

Może jeśli pozna jego słabości czy jakieś wątki jego życia,szybciej ulotni się z jego życia.

Samochód blondyna zatrzymał się przed wielkim,starym domem,który był obrośnięty różnymi roślinami a obok niego było dużo polan. Wyszli z auta i patrzyli na budynek w ciszy.
Marinette jednak szybko ją przerwała.

— Co to za miejsce?

— To dom mojej mamy. — odpowiedział jej. W jego głosie wyczuła cień smutku. — Przychodzę tu zawsze,gdy chce pomyśleć. — sprecyzował i ruszył w kierunku drzwi.

— A teraz..chcesz pomyśleć?

Odwrócił się w jej stronę i kiwnął jedynie głową,otwierając przed nią drzwi.

Weszła do środka i dokładnie obejrzała się po salonie. W środku panował ład i porządek,chodź z zewnątrz ten dom wyglądał gorzej. Ściany były białe a kanapa oraz stół kremowe. Podłoga była jasno brązowa a lampy,które stały w rogach dodawały uroku.

Przejechała dłonią po skrawku kanapy a następnie na niej usiadła. Zaciągnęła się zapachem lili,który był wyczywalny w całym mieszkaniu.

Wyglądalo to tak,jakby ktoś naprawdę żył w tym domu i się nim zajmował.

A tak wcale nie było.

— Tu jest tak..inaczej. — wyznała oczarowana i na chwilę zapomniała o swoim planie. Zatopiła się w jego zielonych oczach,w których nie widziała obojętności. Widziała w nich tęsknotę za drugą osobą.

— Tutaj bawiłem się z moją mamą i moim kuzynem,gdy przyjeżdżał razem z ciocią Amelie w odwiedziny z Paryża. — spojrzał na sam środek salonu. — Potem gdy ja zacząłem się bawić świetnie z Felixem,moja mama i ciocia siadały na tej kanapie. — powiedział a Marinette poczuła dziwny dreszcz,przez to jak blondyn zaczął się jej nie spodziewanie zwierzać.

— Kochałem ją jak nikt inny. Bo miałem tylko ją.  — przyznał.

— Adrien nigdy nie powiedziałeś mi swojego nazwiska..czy..

— Wiesz,mam je po ojcu i dziwnie się czuję,gdy je wymawiam. — powiedział patrząc na nią kątem oka,aby upewnić się,czy nie uraził ją tym,że wtrącił się do jej zdania. — Moje nazwisko to Agreste. Jestem Adrien Agreste.

Marinette nagle cała zbladła. Czy to możliwe? Czy znany wszystkim gangster o imieniu Adrien może nosić nazwisko największego projektanta na całym świecie? Czy Gabriel Agreste  jest albo "mógł" by być ojcem Adriena Agresta?

— A..Agreste? Adrien Agreste. — szepnęła do siebie cicho,aby zobaczyć jak mogło to brzmieć z jej ust. A brzmiało idelanie.

Sycylia|MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz