Obudziło ją wschodzące słońce. Jego promienie dosłownie raziło ją w powieki. Nie chętnie otwarła oczy,aby potem przetrzeć je wierzchem dłoni.
Znajdowała się w pokoju,w którym była niestety wczoraj,razem z Adrienem,który nie posiadał nazwiska. Albo nie chciał się do niego przyznać.Wstała z wielkiego łóżka,na którym spała zupełnie sama i przeciągnęła się niczym prawdziwy kot.
Musiała przyznać,że nie przymknęła tej nocy oczu nawet nie chwilę. Mężczyzny o blond włosach nie było przy niej,ponieważ dostał telefon i po prostu wyszedł. Bez słowa.
Nie żeby jej zależało..
Westchnęła i obejrzała się po pomieszczeniu. W dalszym ciągu nie miała żadnych ubrań na zmianę a nie zamierzała chodzić w koszulkach chłopaka,który ją porwał i uwięził,zupełnie jak Gertruda,Roszpunkę.
Nie zostało jej nic,jak poczekanie na osobę,którą by mogła o te ubrania poprosić. I nie musiała długo czekać.
Drzwi od pokoju otworzyły się a w nich stanęła kobieta o czerwonych włosach i niebieskich oczach. Była w jej wieku.- Cześć! Bardzo miło mi Cię wreszcie,normalnie poznać! - podeszła do niej szybkim krokiem i uścinęła tak,jakby nie widziały się od wieków.
Jednak Marinette zastanawiała się nad tym,co miało znaczyć słowo "normalnie poznać".
Gdy się od siebie oderwały,Cheng dopiero teraz zauważyła,że kobieta na przeciwko niej trzyma w ręce nie wielką torbę. Tikki uchwyciła jej spojrznie i szybko zabrała głos.
- Przyniosłam Ci kilka rzeczy. Wiesz,ubrania na zmianę. - powiedziała kładząc torbę na łóżku. - Pewnie zastanawiasz się,kim jestem?
Przymknęła.
- Pracuję dla Twojego kochasia. - wywróciła oczami a potem zaśmiała się cicho. Marinette założyła ręce na piersi i odwróciła wzrok.
- Nic mnie z nim nie łączy.
- Jeszcze. - uśmiechnęła się szeroko czerwonowłosa. - Wracając,mam na imię Tikki i chciałabym Cię lepiej poznać. Jak wiesz jesteśmy same tutaj w wielkim budynku,gdzie jest tutaj tylko stado napalonych mężczyzn,więc warto mieć z kim porozmawiać. I tą osobą jest osoba płci żeńskiej. - dodała i ponownie się uśmiechnęła. Marinette również oddała miły gest.
- Długo tutaj jesteś? - zapytała granatowłosa,siadając na łóżku a zaraz potem Tikki zajęła miejsce obok niej.
- Wiesz,nie jestem pewna. - odpowiedziała niepewnie. - Ale tak na oko to chyba jak skończyłam siedemnaście lat. Teraz mam dwadzieścia cztery. Zleciało jak nie wiem co.. — skwitowała,zakładając noge na nogę. — A Ty? ile masz lat?
— Dwadzieścia trzy. — odparła Marinette. Tikki przytaknęła. — Czy Adrien zawsze był taki..
— Poważny i jakby nie okazywał uczuć? — przerwała jej,mówiąc dokładnie to,co chciała granatowłosa. — Nie. Nie był. Myślę jednak,że z biegiem czasu opowie Ci coś o sobie. Ja wolę Ci o tym nie mówić.
— W porządku. A ten cały "Plagg" — powiedziała naciskając na imię czarnowłosego. — Kim on jest?
Tikki westchnęła i podniosła się z miękkiego łóżka,na którym leżała na plecach.
— To jego najlepszy przyjaciel. Znają się od zawsze i uwierz,że to najbardziej denerwująca osoba jaką znam. — uświadomiła się i przewróciła oczami. Widać było,że Tikki mówiła prawdę. Jej mina jak i oczy mówiły same za siebie. — Hej! Może chciałabyś zobaczyć jakie rzeczy Ci przyniosłam? Jestem pewna,że Ci się spodobają! Serio?!
