chapter five

2K 108 103
                                    


(Polecam tą piosenkę,bo jak pisałam ten rozdział słuchałam jej i powiem wam,że wpada w ucho i trochę z nią się utożsamiam..)







Prawda była taka,że Luka wcale nie szukał swojej partnerki. Nawet gdy Alya bardzo mocno go o to prosiła. Zgadzał się przy tym,ale i tak wychodził do pobliskiego baru,aby się napić i zgadywać samotne,piękne kobiety.

Nie czuł do niej takiej chemii jak parę lat temu,gdy mogli kochać się godzinami. Nie czuł motyli w brzuchu na jej widok.

Wmawiał sobie,że to ta jedna.

Kobieta z którą chce założyć rodzinę i następnie się zestarzec..Marinette ewidentnie nie była tą kobietą.

— Myślałam,że pomagasz nam w poszukiwaniach. — usłyszał za sobą znany mu głos,który go bardzo denerwował.

Przewrócił oczami po czym przybrał fałszywy,lekki uśmiech odwracając się  na obrotowym krześle w stronę mulatki.

— Oczywiście,że pomagam. Uwierz mi Alya,musiałem się chwilę odstresować. — powiedział łapiąc się w miejsce gdzie znajduje się serce.

Alya spojrzała na niego nie ufnie,po czym odwróciła się na pięcie,przy okazji mówiąc:

— Rusz dupę,Couffaine. Od zawsze Ci nie ufałam,więc licz się z tym,że mam o tobie złe zdanie. I jest mi bardzo przykro,że aż tak okłamujesz moją przyjaciółkę. Nie jestem ślepa Luka. — odwróciła lekko głowę,aby móc na niego spojrzeć. — Tylko ona na Ciebie patrzy mając błysk w oku. Ty już go nie masz. — dodała i pewnym krokiem ruszyła ku wyjściu.

Luka odprowadził ją nieobecnym wzrokiem po czym ponownie poprosił kelnera o jednego szota.

Ta noc zapowiadała się dla niego gorzej niż myślał.

W tym samym czasie Adrien i Plagg jechali na tyłach samochodu razem z Ivanem,który prowadził czarny samochód najszybciej jak mógł.

Adrien nie spodziewał się takiego gwałtownego ruchu ze strony drobnej granastowłosej. I chociaż wyobrażał sobie inne wersje dotykania jego krocza przez kobietę..to było najbardziej nieprzyjemne.

W pewnym stopniu nie miał pojęcia,jak obchodzić się z kobietami. Nie miał ojca,który mu to pokazał.

Miał tylko matkę.

Gdy był młodszy często pytał swoją mamę — Emilie,godzie znajduje sie jego tata. Emilie odpowiadała mu jendym i tym samym.

Z czasem przestał o to pytać. Zdał sobie  sprawę z tego,że to nie ma największego sensu. Bo jakby jego tata to kochał to by go nie zostawił..a Emilie była by tu. Cała i zdrowa.

— Ej,Romeo. — szturchnął go w ramię,Plagg. — Gadam do Ciebie i gadam a ty mnie nie słuchasz. Twoja piękna została złapana. Nie ma za co. — powiedział i z uśmiechem na twarzy przewrócił oczami.

Adrien parsknął tylko pod nosem.

—  Nie ma za co dziękować. — założył ręce na piersi. — Gdybym nie pomyślał o Tikki,już dawno była by u swojego chłopaka i przyjaciół.

— A już myślałem,że mi podziękujesz..To był by cud,usłyszeć to z twoich ust! — powiedział Plagg opadając plecami o oparcie siedzenia i kładząc sobie teatralne dłoń na czole.

Zieloonki już chciał to jakoś skomentować,ale auto nagle stanęło w miejscu a zaraz potem wszyscy usłyszeli pukanie w szybę.

Adrien odwrócił się szybko w tamtym kierunku i uśmiechnął się lekko widziąc czerwonowłosą dziewczynę o niebieskich oczach,która trzymała na rękach ciało granastowłosej.

Sycylia|MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz