#31

406 23 13
                                    

Nie miałem na myśli siebie.

Nie miałem na myśli siebie, prawda? Staram się utwierdzić siebie samego w tym przekonaniu, ale kiedy coraz bardziej oddalam się od klasy, od niej, mój umysł płata mi figle. Sam już nie wiem, co o tym myśleć. A jeśli to rzeczywiście ja mam coś wspólnego z tym morderstwem?
Staram się przypomnieć sobie wszystko, co wydarzyło się tamtej nocy, gdy nagle ktoś woła:

- Hero! Hero! - Wszędzie rozpoznam ten głos. Uwielbiam, kiedy jej usta wymawiają moje imię. Odwracam się w jej stronę, ale zdążam tylko wypowiedzieć trzy słowa: "nic nie zrobiłem", bo drzwi gabinetu dyrektora zamykają się za nami. Nie dostrzegam nawet jej oczu.

- Wszystkie dowody wskazują na ciebie, Hero. Jesteśmy zmuszeni odesłać cię na komisariat. Zostaniesz przesłuchany i mamy nadzieję, że opowiesz wszystko, co wiesz. - Słowa dyrektora rozbrzmiewają w mojej głowie, nie pozwalając skupić się na niczym innym.

Kiedy przekraczam budynek komisariatu, czuję lęk i niepokój. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będzie mi dane przejść przez próg tego budynku. A jednak... Życie potrafi zaskakiwać. Przekonałem się o tym już kilkakrotnie w ostatnim czasie.

Dwóch komisarzy usadawia mnie na krześle przy małym, kwadratowym stoliku na przeciwko starszego mężczyzny. Przypuszczam, że to dedektyw Scott, ponieważ jego oczy bardzo przypominają oczy Claudii. Pomieszczenie, w którym się znajdujemy jest ciemne, ciasne, ale na szczęście nie śmierdzi. Niewielka żarówka oświetlająca całe to pomieszczenie jest skierowana w moją stronę, co sprawia, że czuję się jeszcze bardziej niekomfortowo.

- Cóż... Hero, opowiedz nam, gdzie byłeś w nocy z dwudziestego czwartego na dwudziestego piątego kwietnia bieżącego roku? - Ten dzień... Ta data przypomina mi o czymś, o czym tak bardzo staram się zapomnieć, a jednak...

Tamtego dnia poszedłem pod dom Evy Simpson. Wiedziałem, że robi imprezę, a poza tym coś mówiło mi w duchu, że ona też tam będzie. Nie myliłem się. Sophia pojawiła się przed rezydencją rodziców Evy razem z Marie i Thomasem w czerwonej sukience na ramiączkach. Wyglądała oszałamiająco. To było nasze pierwsze spotkanie od dwóch lat, ona bardzo się zmieniła, zresztą ja chyba też, bo wyczułem wtedy w jej spojrzeniu, że nie może mnie rozpoznać. Chwilę jej to zajęło, a ja dostrzegłem, że ujrzała we mnie kogoś innego. Jestem przekonany, że przypomniała sobie tamten dzień... Po pogrzebie jej mamy.

Pamiętam, że wybiegła z domu z płaczem, zastając mnie na ulicy z podbitym okiem. Skłamałem, mówiąc jej, że spadłem z roweru. Prawda była taka, że pobiłem się z jednym chłopakiem. To była moja pierwsza bójka. Bolało w cholerę i do tej pory czuję to silne pieczenie pod palącą całe ciało skórą. Od tej pory już nie wdawałem się w bójki, przynajmniej nie takie, gdzie nie miałem szansy z przeciwnikiem, ale o tym opowiem innym razem.

Już jako mały chłopiec wiedziałem, że Sophia jest inna i na swój sposób wyjątkowa. Miałem dziwne przeczucie, że jest "tą jedyną" i nie myliłem się. Od tamtego dnia Sophia Thompson zaklepała moje serce. Jak jej się to udało? Do tej pory nie mam pojęcia.

- Hero? Gdzie byłeś tamtej nocy? - głos dedektywa Scotta wyrywa mnie z zamyślenia.

Pamiętam, jak chwilę później Eva Simpson podbiegła do trzech nowych gości, żeby ich przywitać. Zdałem sobie wtedy sprawę, że nie jestem zaproszony. Nie chciałem być intruzem, więc skierowałem się w stronę lasu. Schowałem się za jednym drzewem, żeby jeszcze przez chwilę poobserwować zachowanie Sophii. Jej oczy również mnie szukały, ale kiedy niczego nie znalazły, wraz z przyjaciółmi udała się do środka.

Dwie godziny później wydarzyło się coś strasznego. Nie chcę o tym wspominać, ale nie mam innego wyjścia, bo myśli te nie dają mi spokoju.

Na początku usłyszałem szelest liści i szepty przeobrażające się w głośniejszą rozmowę. Głos należał do Lisy. Chwilę później dojrzałem dwie sylwetki. Lisa była ubrana w czarną sukienkę, miała trampki i rozpuszczone włosy. Druga postać miała krótką spódnicę. To była kobieta...
Usłyszałem donośny bełkot, najwyraźniej towarzyszka Lisy była pod wpływem alkoholu.
Dziewczyny zaczęły się szarpać, później ta druga wyciągnęła scyzoryk... Byłem zbyt daleko, nie mogłem nic zrobić... Lisa krzyczała. Zamknąłem oczy, a usta przykryłem dłońmi. Później widziałem już tylko ciało Lisy leżące na ziemi, tej drugiej już nie było.
Nagle do lasu wbiegła Sophia. Dostrzegłem w jej oczach strach, kiedy spojrzała na sylwetkę leżącą na ziemi. Zemdlała. Chwilę mi zajęło, żeby przyprowadzić siebie samego do porządku. Kiedy wziąłem się w garść, podbiegłem do Sophii i krzykiem  starałem się wybudzić ją z transu omdlenia.

Kiedy Sophia uciekła, do lasu przybyło kilku facetów. Przypuszczam, że jeden z nich mnie dostrzegł... Ten kutas, Nathan, dobrze wie, że widziałem wszystko, co wydarzyło się w tamtą noc. To on ze swoimi koleżkami ukrył ciało Lisy. To on miał tę pieprzoną kartę SIM i to on wrobił mnie w to całe gówno.

A kto zamordował Lisę?

- Hero, powtarzam ostani raz. Gdzie byłeś tamtej nocy? - Nie pozostaje mi nic innego, jak odpowiedzieć na to pytanie.

- Byłem tam - mruczę pod nosem. Dedektyw Scott posyła dziwne spojrzenie swoim wspólnikom, którzy wciąż za mną stoją.

- Ale nic nie widziałem - dodaję. Nie mogę wmieszać w to Sophię. Muszę skłamać, jeśli nawet miałbym siedzieć za to w pudle. Nie mogę jej zawieść i zdradzić. Nie teraz, kiedy mi zaufała.

- A więc... Co widziałeś? - pyta dedektyw, a moje myśli znów  wracają do tamtej nocy.

Hmmm... Co widziałem, tak?

Widziałem, jak Elizabeth Woodstock zamordowała Lisę Green.




PRZEPRASZAM, ŻE ROZDZIAŁ NIE POJAWIŁ SIĘ WCZORAJ. OD KILKU DNI ŹLE SIĘ CZUJĘ, WIĘC DLATEGO MUSIELIŚCIE CZEKAĆ DZIEŃ DŁUŻEJ.

SPODZIEWALIŚCIE SIĘ TAKIEGO OBROTU ZDARZEŃ? NAPISZCIE MI KONIECZNIE W KOMENTARZU! CAŁUSKI XX ❤️

A Boy From Childhood | Hero Fiennes Tiffin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz