#6

611 32 22
                                    

Mój budzik dzwoni dokładnie o 6:25. Nie mam ochoty wstawać, ale myśl, że nie wzięłam wczoraj kąpieli, stawia mnie na nogi.
Przeciągam się na środku pokoju, biorę ręcznik i idę do łazienki.
Mam własną łazienkę. Jest malutka, ale dla mnie wystarczająca. Cieszę się, że nie muszę dzielić ją z całą rodziną.

Kąpiel z samego rana jest bardzo orzeźwiająca. Moje samopoczucie się poprawia, kiedy nakładam lawendowy żel na skórę. To mój ulubiony zapach.

Nie zdążam porządnie wysuszyć włosów, a już słyszę dzwonek mojego telefonu. Piosenka Let Me Down sprawia, że od razu się uśmiecham. To był pomysł Marie, żebym ustawiła ją jako dzwonek. Odbieram, kiedy spostrzegam na ekranie imię mojej najlepszej przyjaciółki.
- Sophia! Jak było wczoraj na randce? - szaleje z radości Marie. Przez telefon można dostrzec, jak bardzo jest tym podekscytowana.
- Cóż... Było wspaniale! - mówię prawdę.
- Nathan jest cudowny. - dodaję i słyszę jedynie piski Marie. Jest w siódmym niebie. Uwielbiam ją za to. Przez te jej dźwięki, sama zaczynam się śmiać, jak dziecko.
- Dobra, muszę się zbierać do szkoły. Opowiesz mi wszystko później. - piszczy.
- Ze szczegółami! - dodaje, krzycząc i się rozłącza.
Tak, na pewno powiem jej o moim pierwszym pocałunku, o tym, jak jego palce dotykały mojej skóry, o tym, jak całował mnie w czoło i obejmował.

Po rozmowie z Marie siedzę chwilę na łóżku i zastanawiam się, co dzisiaj włożyć. Stawiam w końcu na jeansy, czerwony T-shirt i białe conversy.
- Nie wygląda to tak źle. - mówię do siebie i obracam się kilka razy w lustrze. Jeansy podkreślają moje szczupłe i długie nogi, a czerwony T-shirt dodaje mi pewności siebie.
Na koniec maluję oczy maskarą i podkreślam usta czerwoną szminką.

Kiedy wchodzę do kuchni, tata, Mike i Carolyn jedzą śniadanie.
- Zjesz z nami? - pyta tata, kiedy biorę jabłko i chowam do plecaka. Widzę, że żałuje naszej wczorajszej rozmowy.
- Nie dzisiaj. Spieszę się. - mówię, popijając herbatę. Wypijam jeszcze trzy łyki i wychodzę z domu.
Jeśli tata myśli, że tak łatwo mu wybaczę to, co wczoraj powiedział, to grubo się myli.

Zanim pójdę do szkoły, muszę jeszcze zajrzeć do Marie. Mieszka na tej samej ulicy co ja, więc dzieli nas zaledwie kilka domów.
- Dzień dobry! - krzyczę, przekraczając próg. Mama Marie też już nie śpi, bo wita mnie przyjaznym uściskiem.
- Cześć skarbie! - woła, a ja cała promienieje. Jej głos jest taki delikatny i przyjemny. Mogłabym go słuchać godzinami. Mama Marie jest cudowną kobietą. Pamiętam, jak dwa lata temu zapomniałam pracy domowej z języka angielskiego, ponieważ zostawiłam ją w domu Marie. Siedziałyśmy nad tym zadaniem dobre cztery godziny. Mama Marie przywiozła mi ją do szkoły. Gdyby nie ona, Pan Nelson zatłukłby mnie chyba na śmierć lub ewentualnie postawiłby mi jedynkę do dziennika.
- Czy Marie jest już gotowa? - pytam, ale jej mama nie zdążyła nawet odpowiedź, gdyż za plecami słyszę znajomy głos:
- Jasne! Idziemy już? - to Marie. Ona jest taka porywcza.
- Chyba tak. - mówię i żegnam się z jej mamą.
- Opowiadaj! - piszczy, kiedy wchodzimy na główną ulicę.
- No więc... Ja i Nathan... - mruczę.
- Jesteście razem! Wiem! - kończy za mnie, podskakując z radości. Wzdrygam się. Skąd ona może to wiedzieć? Ja rozumiem, że jest moją najlepszą przyjaciółką i zna mnie bardzo dobrze, ale nie mogła raczej przewidzieć tego, że ja i Nathan się spotykamy.
- Skąd o tym wiesz? - pytam, przeskakując z nogi na nogę.
- Z Facebooka. Nathan „zaktualizował swój nowy związek” wczoraj w nocy. - odpowiada, śmiejąc się szeroko, a ja przypominam sobie, że nie przeglądałam Facebooka od dwóch dni. Nie rozumiem, dlaczego to zrobił. Powinien był to ze mną uzgodnić, a nie chwalić się swoim nowym związkiem. To dla mnie nowość. Nathan to mój pierwszy chłopak, więc tym bardziej mógł ze mną to obgadać.
- Ahhh... - mruczę, starając się ukryć swoje zażenowanie, ale chyba mi nie wychodzi, ponieważ Marie podchodzi bliżej i delikatnie mnie obejmuje.
- Ej, co jest? - pyta, chowając moje kosmyki włosów za uszy.
- Nic. Po prostu czuję się niezręcznie z tą całą sytuacją. Nie chcę, żeby na razie ktokolwiek wiedział o naszym związku. Oprócz Ciebie i Thomasa oczywiście. - marudzę.
- Słońce, nie przejmuj się takim głupotami. Ważne, żebyście oboje byli szczęśliwi, a poza tym Nathan to nie byle jaki chłopak. - śmieje się i posyła mi znaczące spojrzenie. Jestem tak bardzo wdzięczna za taką przyjaciółkę. Ona zawsze potrafi poprawić mi humor.
- Masz rację. - mówię i obie wchodzimy do szkoły.

A Boy From Childhood | Hero Fiennes Tiffin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz