#37

470 28 13
                                    

Hero





Patrzę w stronę Nathana siedzącego na przeciwko mnie. Ma podbite oko, roztrzaskaną wargę i drugie podbite oko. Nawet bardziej niż to pierwsze. Milczy. Obaj milczymy.
Kiedy Nelson zaprowadził nas najpierw do szkolnej higienistki, a później pod drzwi dyrektora, nie sądziłem, że to tyle potrwa. Przecież biliśmy się dobrą godzinę temu. Wszystko powinno być już załatwione, ale my nadal tutaj czekamy. Czekamy i milczymy. To takie denerwujące.
Moje myśli krążą tylko wokół jednej  rzeczy, no dobra wokół dwóch. Tą pierwszą jest Sophia, bo, do cholery, nie mam pojęcia, co się z nią teraz dzieje, a tą drugą rzeczą jest Nathan, a właściwie jego pobity ryj. Mam nadzieję, że ten palant nie oskarży mnie o to całe świństwo, które mu zrobiłem na twarzy. Przecież biliśmy się razem. Ja też oberwałem, co prawda nie tak, jak on, ale oberwałem.

– Coś długo nie przychodzi... – odzywam się po długiej chwili ciszy, ale Nathan nie reaguje na moje słowa. Siedzi na ławce wpatrzony w swoje sportowe buty.

– Myślałem, że załatwimy to wszystko w piętnaście minut... – nie poddaję się. Nareszcie Nathan podnosi na mnie wzrok, a ja zaczynam żałować, że odezwałem się drugi raz.

– Zamknij się, Tiffin. Co ty ode mnie w ogóle chcesz? Jeśli myślisz, że doniosę na Ciebie glinom, jesteś w błędzie. Nie jestem aż takim kutasem za jakiego mnie masz – syczy w moją stronę. Teraz przynajmniej jestem pewny, że mam z głowy policję.

– Zdradzałeś Sophię – mówię stanowczo, nie zdejmując z niego wzroku, ale Nathan milczy, a jego spojrzenie jest jeszcze bardziej przenikliwe niż poprzednio.

– Widziałem Cię z Elizabeth Woodstock... Stary, to ona zamordowała Lisę! To ona zabiła twoją byłą laskę! – wrzeszczę, bo do głowy przychodzą mi te tragiczne wspomnienia, a wyraz twarzy Nathana mi tego nie ułatwia. Chłopak w czarnej baseballówce bierze głęboki wdech, wstaje z ławki i zbliżając się do mnie, mówi:

– Gówno wiesz, Tiffin. Gówno wiesz. – Po tych słowach Nathan znika mi sprzed oczu. Teraz jestem sam przed biurem dyrektora. Chcę gdzieś pójść, ale nie mam pojęcia dokąd.
Jedyną osobą, do której mogę się teraz zwrócić jest ona-Sophia Thompson.



Pamiętnik Nathana


Odliczałem godziny do spotkania z Lisą. Po lekcjach natychmiast udałem się do sali nr 5. Nie musiałem na nią czekać, bo ona już tam była. Siedziała przed laptopem, a obok miała rozłożony sprzęt fotograficzny.

– Och, cześć – powiedziała, gdy zobaczyła mnie w drzwiach. Zagarnęła włosy do tyłu i zamknęła laptopa.

– Witaj, Lisa – odpowiedziałem nieśmiało, ale przynajmniej wtedy już się tak nie jąkałem.

– Chciałaś się ze mną widzieć – dodałem po chwili.

– Tak, to prawda. Usiądź sobie wygodnie na fotelu. Chcę ci zadać kilka pytań – powiedziała, wyciągając sprzęt do nagrywania dźwięku.

– Och, tym się nie przejmuj, po prostu tak będzie mi wygodniej. – Pomachała w dłoni czarnym dyktafonem. Widocznie musiałem głupio wyglądać.

Lisa zadała mi kilka pytań odnoście drużyny sportowej. Jedno z nich brzmiało: ile godzin w tygodniu trenujemy, a drugie: czy planuję wiązać swoją przyszłość ze sportem. Na to drugie pytanie ciężko było mi odpowiedzieć, więc poprosiłem ją, żeby już nie nagrywała. Lisa wyłączyła dyktafon i schowała go do teczki, czułem się wtedy pewniej.

– A więc jakie są twoje plany na przyszłość, Nathanie Hudsonie? – powiedziała szeptem, tak jakby bała się, że ktoś mógłby nas podsłuchać.

Lubiłem w niej to, że potrafiła słuchać. Cholera, nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo mi tego brakuje. Jak bardzo brakuje mi jej-Lisy.

Pozytywnie zaskoczyło mnie to, że znała moje nazwisko. Lisa poprawiła się na fotelu, zobaczyła prosto w moje oczy i uśmiechnęła się szeroko.

– No mów! Przecież nikomu nie powiem – zaśmiała się. Była taka pewna siebie w przeciwieństwie do mnie.

– Lubię baseball, ale nie zamierzam z nim wiązać przyszłości. Może trochę dziwnie to zabrzmi, ale od dziecka marzę, aby zostać architektem – powiedziałem w końcu to, co leżało mi na sercu. Czułem, że jej mogę powiedzieć wszystko.

– No proszę, przyszły Pan Architekt – znowu się zaśmiała, a ja właśnie w tym momencie doszedłem do wniosku, że całe życie czekałem tylko  na nią.

– A ty co chciałabyś studiować? – zapytałem, nie spuszczając z niej wzroku.

– Ja? Cóż... Lubię robić zdjęcia... – zaczęła. – Chciałabym związać swoje życie z fotografią i uwieczniać chwile na kliszach.

Pamiętam, że wtedy przez chwilę milczeliśmy. Ona wiedziała, że otworzyła się przede mną, a była pewna jeszcze bardziej tego, że ja zdradziłem jej o sobie coś, czego nikomu wcześniej nie powiedziałem. To była piękna chwila. Nagle coś strzeliło mi do głowu, podszedłem bliżej Lisy i wziąłem jej aparat w dłonie.

– Mogę? – zapytałem, a kiedy się zgodziła, przybliżyłem się w jej stronę i zrobiłem nam zdjęcie na instax'ie. Biała karteczka z fotografią upadła na ziemię, Lisa zerwała się z fotela, żeby ją podnieść.

Kiedy staliśmy tak chwilę na przeciwko siebie, patrząc w swoje oczy, ona trzymała zdjęcie, a ja aparat, Lisa szepnęła:

– To będzie nasze małe sekretne wspomnienie.

W tamtej chwili uśmiechnąłem się do niej szeroko, a ona odwzajemniła mój uśmiech. Teraz, kiedy nie ma jej obok, zdałem sobie sprawę, że nasza relacja od samego początku była oparta na sekretach. Szkoda tylko, że dopiero teraz to dostrzegłem.

Teraz jest już za późno.



WITAJCIE, KOCHANI! CO TAM U WAS SŁYCHAĆ? JAK WAM SIĘ PODOBA TA CZĘŚĆ? KONIECZNIE DAJCIE MI ZNAĆ W KOMENTARZU! CAŁUSKI! XX ❤️💋

A Boy From Childhood | Hero Fiennes Tiffin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz