– Hero, opowiedz nam, co widziałeś tamtej nocy – głos Scotta już kolejny raz tego dnia przywraca mnie na ziemię.
Milczę.
Nic im nie powiem.– W takim razie nie dajesz mi wyboru. – Dedektyw spogląda w stronę swoich goryli, którzy cały czas stoją za mną.
– Wiecie, co robić, chłopaki – zwraca się w ich stronę, a mnie przechodzą dreszcze, kiedy dwóch mężczyzn podchodzi do mnie, łapie za barki i wynosi z sali.
– Puście mnie! Nic nie zrobiłem! – jęczę w ich stronę, starając się wyrwać z ich objęć.
Dwóch facetów prowadzi mnie przez ciasny, ciemny korytarz. Prawie nic nie widzę, więc nie wiem dokąd idę.
Cholera, ja tutaj nic nie widzę.Nagle zatrzymują mnie przed stalowymi drzwiami z niewielkim okienkiem. Ten wyższy z nich otwiera drzwi i wpycha mnie do środka ciasnego pomieszczenia.
Włącza światło i dopiero teraz dostrzegam, że mężczyzna ma na szyi tatuaże. Jest lepiej zbudowany od swojego wspólnika, ma groźny wygląd i jest ogolony na łyso.Podchodzi w moją stronę, co sprawia, że głośnio przełykam ślinę.
– Może to miejsce sprawi, że sobie coś przypomnisz – żartuje ze mnie, po czym zwraca się w stronę tego drugiego i razem odchodzą.
Zostałem sam w tym ponurym pomieszczeniu. Nie mogę z nikim porozmawiać. Jedyną opcją są ściany, bo podobno "mają uszy".
Myślę o Sophii... Jestem ciekawy, czy uwierzyła w moją niewinność... Co teraz robi? Czy mój tata wie, gdzie jestem? A, co z Leną? Kto ją odebrał ze szkoły? Dlaczego tyle pytań naraz nurtuje mój umysł?Siedzę sam w tej klitce już godzinę.
Minęła druga. I trzecia.
Staram się zasnąć, ale to łóżko jest tak niewygodne, że prędzej uda mi się zasnąć na stojąco.Sophia
Już pięć godzin nie widziałam się z Hero. Gdzie teraz jest? Czy mówił wtedy prawdę, że jest niewinny?
Tyle pytań a brak odpowiedzi.– Na szczęście już jesteś! Gdzie się tyle podziewałaś? – Tata podbiega do mnie, a ja nawet nie zdążyłam porządnie przejść przez próg.
– Przepraszam. Mogłam dać ci znać, że się spóźnię na obiad – mruczę w jego stronę.
– Chciałam pobyć chwilę sama. – Wchodzę do salonu i rzucam się na kanapę. Tata siada obok.
– Słyszałem, co się stało. Tak mi przykro, Sophia? – Jak to? Słowa taty mnie śmieszą, bo przecież kilka tygodni temu zabronił mi się z nim spotykać.
– Przykro ci? Przecież go nie lubiłeś – syczę w jego stronę.
– Powinieneś się cieszyć, że go zabrali – dodaję. Wiem, że nie powinnam tego mówić, ale w tej chwili nic dla mnie nie ma już znaczenia.
Czuję się jak balon, z którego uchodzi całe powietrze. To dość nie przyjemnie uczucie.– Tego nie powiedziałem. Słuchaj, córcia, Hero jest niewinny – mówi najłagodniej, jak potrafi.
– Skąd ta pewność? – pytam, powstrzymując się przed wybuchem płaczu.
– Znam go od tylu lat, więc wiem, że nigdy nie dopuściłby się do czegoś takiego – pociesza mnie.
– Jesteś pewny? – dopytuję się. Ktoś musi mnie przekonać do niewinności Hero, bo ja sama już nie wiem, w co wierzyć.
– Jak najbardziej – mówi spokojnym tonem, po czym całuje mnie w czoło tak, jak robiła to kiedyś mama. Brakowało mi tego.
– Tato? Powiedz, że wszystko będzie dobrze – szepczę, opierając głowę o jego ramię.
– Wszystko będzie dobrze – mówi, a ja chcę być znów tą małą Sophią, która wierzyła we wszystko i we wszystkim pokładała nadzieję.
Hero
Sophia prowadzi mnie na łóżko, siada mi na kolanach głową zwróconą w moją twarz i zaczyna składać delikatne pocałunki na moich ustach. Jej wargi przechodzą z twarzy na szyję. Uwielbiam, kiedy to robi w tej części mojego ciała. Kiedy kończy z szyją, zaczyna dobierać się do mojej koszuli i tak, jak w kantorku zwinnie odpina każdy z guzików.
Jej spojrzenie sprawia, że przez chwilę nie wiem, jak mam się zachować. Wiem, że mnie pragnie i ta świadomość jest cholernie podniecająca. Chowam jej kilka kosmyków za uszy i przyciągam ją bliżej siebie tak, że niemal leży na mnie całym ciałem.
Jęczy, kiedy pieszczę jej szyję ustami, a chwilę później dobieram się do jej bluzki. Pomaga mi ją z siebie ściągnąć. Teraz zostały już tylko jeansy i stanik...
Sophia przysuwa się bliżej mojej twarzy i delikatnie szepcze mi do ucha:– Jesteś mordercą, Hero.
Budzę się cały zalany potem. A jednak udało mi się zasnąć... Dyszę ciężko, nie mogąc złapać powietrza.
Jesteś mordercą, Hero – te słowa wciąż brzęczą mi w uszach i sprawiają, że całe ciało przeszywa dreszcz.
Nagle stalowe drzwi otwierają się i moim oczom ukazuje się sylwetka dedektywa Scotta.
– Przeszukaliśmy twój telefon, Hero – mówi pewnym siebie tonem.
– Byłeś tam... Widziałeś, kto zabił Lisę Green – mówi bez ogródek. Niech to szlag!
Na myśl o tym, że policja ma moje wiadomości, pliki i dane w kieszeni, robi mi się niedobrze. Wiem, że to ta chwila. Muszę im powiedzieć prawdę.
– To prawda... Widziałem coś, o czym staram się zapomnieć – zaczynam.
– Lisa kłóciła się z jedną dziewczyną w lesie podczas tej imprezy. Cholera! Do tej pory żałuję, że znalazłem się wtedy w tym miejscu!
– Hero... – głos Scotta zamazuje mi obraz twarzy Lisy... Była biała jak śnieg i oczy miała zwrócone ku górze, cały czas otwarte...
– Tak? – odpowiadam na jego wezwanie.
– Kim była ta dziewczyna? – Tego pytania obawiałem się najbardziej.
– Tą dziewczyną była... – mruczę pod nosem.
– Kto to był? – dopytuje się. Jego zawziętość powoli zaczyna działać mi na nerwy.
– To Elizabeth Woodstock – mówię krótko i spoglądam na twarz dedektywa, mając tylko nadzieję, że Sophia Thompson będzie bezpieczna.
PRZEPRASZAM, ŻE DOPIERO DZISIAJ WRZUCAM TĘ CZĘŚĆ.
JAK WAM SIĘ PODOBA? DAJCE ZNAĆ W KOMENTARZU! CAŁUSKI XX❤️
CZYTASZ
A Boy From Childhood | Hero Fiennes Tiffin
Fiksi RemajaCzy czyjaś śmierć może sprawić, że drogi dwóch ludzi znów skrzyżują się na nowo? W przypadku Sophii i Hero tak właśnie było. To śmierć koleżanki z klasy spowodowała, że tajemniczy chłopak z dzieciństwa znowu zagościł w życiu Sophii Thompson, ale czy...